Aktualności
[PROJEKT MUNDIAL] Wojciech Szczęsny: Nie zrobiłem kariery grając na alibi
Perspektywa ma ogromne znaczenie. Wielokrotnie mecz obserwowany z trybun, mocno różni się od tego, jak przebieg boiskowej rywalizacji odbiera się będąc na murawie. Jak mecz z Senegalem wyglądał z perspektywy golkipera naszej reprezentacji? – Gdy utrzymywaliśmy się przy piłce, to robiliśmy to przede wszystkim na własnej połowie, grając wszerz boiska. Jestem w stanie zrozumieć taką grę z hamulcem ręcznym, gdyż wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że każde niecelne zagranie przez środek boiska wiąże się z szybką kontrą i biegnięciem siedemdziesięciu metrów do tyłu. Zabrakło odwagi w podjęciu ryzyka albo wzięcia na siebie odpowiedzialności, a oni na to czekali. Błędy się zdarzyły, Senegalczycy wyprowadzili kontry i straciliśmy dwie bramki. Graliśmy bardzo słabo, ale mimo wszystko przy tej grze mogliśmy zrobić brzydkie 0:0 – powiedział Wojciech Szczęsny.
Bramkarz Juventusu podkreślił też główny atut rywala, z którym w pierwszym meczu na mistrzostwach w Rosji miał nasz zespół. – Przeciwnik był bardzo mocny fizycznie. Dodatkowo im byliśmy bliżej bramki, tym oni byli bliżej siebie i fizycznie przegrywaliśmy większość pojedynków. Odbijaliśmy się od nich. Po stracie pierwszej bramki, która ułożyła mecz, Senegalczycy zaczęli grać, tak jak chcieli. Niestety, my też zagraliśmy tak, jak tego chcieli – dodał.
Wojciech Szczęsny jest daleki od tego, żeby szukać wymówek i usprawiedliwień, zrzucając winę choćby na pogodę. – Na treningach jest ciężko, ale graliśmy w takich samych warunkach pogodowych, w jakich trenujemy. Senegal też miał takie same warunki do gry. Pogoda była taka sama na dwóch połowach. To tylko szukanie niepotrzebnych wymówek. Mecz nam nie wyszedł, ale gramy dalej – zapewnił.
Biało-czerwoni po meczu musieli zderzyć się z silną falą krytyki. Jednym z zawodników, do którego kibice mieli najwięcej pretensji o bierność był Piotr Zieliński. – Jesteś Piotrkiem Zielińskim, masz 24 lata i pierwszy raz jesteś na mundialu, zrobisz pierwszą stratę i pójdzie kontra, zrobisz drugą stratę i pójdzie kontra, za trzecim razem jak będziesz miał wybór, to zagrasz w poprzek albo do tyłu. To jest naturalne. Ja się nie zgadzam, że wyjątkowo zgasł. Troszkę brakowało mu miejsca, grał dobrze do momentu straty bramki. Dużo kreował, później miejsca było mniej i ciężko było mu znaleźć grę do przodu, a on właśnie wtedy robi różnicę – wyjaśnił Szczęsny.
Dużo po meczu z Senegalem mówiło się szczególnie o drugiej bramce i serialu niefortunnych pomyłek, które zakończyły się utratą gola. Grzegorz Krychowiak zagrał z jednej strony za mocno, z drugiej za lekko, Jan Bednarek nie wiedział co się dzieje, za jego plecami, a Wojciech Szczęsny nie zdążył uratować całej sytuacji, tak to wyglądało z trybun, a jak całą sytuację widział reprezentacyjny bramkarz? – Ruszyłem do piłki zanim „Krycha” ją podał. Widziałem, że zagrywa do mnie, a z boku wbiega już zawodnik. Ruszyłem do przodu i powiedziałem do siebie: tylko nie daj mi za krótkiej. Moim zdaniem jednak ostatni moment, w którym Grzesiek kontrolował to, co się działo na boisku, to jest chwila, w której piłka jest zagrana, zanim wraca do niego. Widzi, że rywal jest poza boiskiem i jest przekonany będąc niemal ostatnim zawodnikiem prócz Jana Bednarka, że pomiędzy nim, a bramkarzem nie ma już nikogo – wyjaśnił Szczęsny, który też zdaniem obserwatorów nie musiał wcale ruszać do piłki. – Teraz można powiedzieć, że wyjście nie było konieczne, bo straciliśmy bramkę. Nie zdążyłem do piłki, ale teraz mogę jedynie gdybać. Gdybym został w bramce, miałbym sytuację sam na sam. Nie zrobiłem kariery grając na alibi. Jeśli taka sytuacja powtórzy się w meczu z Kolumbią, to się nie cofnę. Widziałem jak przeciwnik wbiega na boisko i gdy zobaczyłem, że „Krycha” szykuje się do podania, to ruszyłem bo wiedziałem, że jak nie ja, to nikt tego nie przetnie – opowiedział.
– W tym meczu szczęście sprzyjało lepszym. Senegal miał lepszy plan i go wykonał. W drugiej połowie mieliśmy grać szerzej, zmieniać strony i rozciągnąć grę przeciwnika. Poza tym trener widział, że jest źle w pierwszej połowie i wiedział, że pierwszą bronią jest zmiana ustawienia na te, które dobrze funkcjonowało w meczu z Litwą. Zamiast robić zmiany indywidualne, można było zmienić ustawienie i moim zdaniem po przerwie nasza gra wyglądała już lepiej – uzupełnił Szczęsny.
Golkiper biało-czerwonych zakończył trafnym i bardzo optymistycznym spostrzeżeniem. – Ta reprezentacja za każdym razem, kiedy była kwestionowana, to odpowiedziała. Po meczu z Danią, po meczu z Armenią. Za każdym razem, kiedy kwestionowano możliwość sukcesu na Euro, to zagraliśmy świetne Euro. Teraz jesteśmy kwestionowani i słusznie, i odpowiemy tak samo. Jestem o to spokojny – powiedział.