Aktualności
Arkadiusz Milik: Trzeba być odważnym
Milik był tym, który najbardziej cieszył się z regeneracyjnego charakteru zgrupowania w Juracie. Jak sam powiedział w piątek, po bardzo długiej, bardziej intensywnej rehabilitacji wszedł niemal z miejsca do gry co trzy dni w Napoli. I była to dla niego naprawdę świetna końcówka sezonu dla napastnika. Od powrotu z marcowego zgrupowania grał coraz dłużej, strzelał ważne gole w zwycięskich meczach z Chievo, Udinese, Sampdorią i Crotone. Jego Napoli uzbierało rekordową sumę punktów, lecz nie zostało mistrzem Włoch.
– Po sezonie czułem, że nie jestem jeszcze gotów na całe spotkanie. Jednak w Juracie odpocząłem po tym trudnym okresie rehabilitacji, a na tym zgrupowaniu trenujemy ciężko, by być gotowym na mistrzostwa świata. Zobaczymy, ile uda mi się wytrenować. Mamy jeszcze grę kontrolną i dwa sparingi, więc liczę, że wejdę na wyższy poziom – zapewniał Milik.
Oczekiwania wobec niego są spore, ponieważ każdy pamięta jego wpływ na grę reprezentacji Polski w okresie do końca mistrzostw Europy we Francji, a także na początku minionego sezonu, gdy wydawało się, że historia jego urazów stawu kolanowego skończy się na pierwszym. Napastnik zaliczył świetne spotkanie z Kazachstanem we wrześniu 2017 roku, kilka dni po bolesnej porażce reprezentacji w Kopenhadze. W Warszawie strzelił gola, miał siedem strzałów i widać było po nim głód goli.
Adam Nawałka od zawsze ceni swojego napastnika, potrafi do niego najlepiej trafić, w odpowiednim momencie wesprzeć. Tak było po kontuzjach, w ich trakcie, gdy jego sztab pomagał w dokładnym planowaniu rehabilitacji, ale też po powrotach – także dla niego w czerwcu ubiegłego roku zorganizował grę kontrolną z juniorami Legii, by wprowadzić go w rytm meczowy. Już wtedy, kilka miesięcy po pierwszym powrocie, było widać jego wysoką jakość, pewność siebie. A kilka dni później na mecz z Rumunią w eliminacjach selekcjoner wpuścił go na 20 minut na środek pomocy.
Teraz również widać, że w treningach Milik czuje się świetnie i nie może dziwić jego niechęć do odpowiadania na pytania o to, co było w przeszłości. – Parametry w lewej nodze są bardzo podobne – dodał, porównując je do tych sprzed dwóch lat, gdy szykował się do mistrzostw Europy po świetnym sezonie w Ajaksie Amsterdam, w trakcie którego strzelił 24 gole w lidze i w rozgrywkach pucharowych. – Wtedy zagrałem niemal wszystkie mecze, więc różnica fizyczna na pewno jest. Treningami naturalnie nie da się tego rytmu meczowego odrobić. Ale porównując pierwszą kontuzję do drugiej, to teraz jest lepiej. Jeszcze więcej czasu spędziłem na siłowni, na rehabilitacji. Jestem już dobrze przygotowany – odpowiadał pewny siebie.
Bo to przebija się w jego grze najbardziej: pewność siebie. Nie ma problemów z tym, by wziąć na siebie odpowiedzialność za wykończenie akcji nawet, gdy w teoretycznie lepszej sytuacji jest np. Robert Lewandowski. W końcu jest napastnikiem, który wierzy w swój talent do strzelania goli. Pytany o to, jak mentalnie przygotowuje się do spotkań odpowiadał, że „trzeba podchodzić odważnie, z wiara we własne umiejętności”. On sam doskonale wie, że w reprezentacji właśnie na tych cechach oraz umiejętnościach piłkarskich skupia się selekcjoner i wszyscy piłkarze, że nikt już nie myśli o jego kolanach.
Michał Zachodny, Arłamów