Aktualności
[PROSTO Z MARSYLII] Wejście smoka Błaszczykowskiego. Tego właśnie potrzebowaliśmy
Już przed meczem z Ukrainą biało-czerwoni byli praktycznie pewni wyjścia z grupy. Musieli jednak postawić kropkę nad „i” i walczyli o jak najwyższą lokatę. W zgoła odmiennej sytuacji byli za to podopieczni Michajło Fomienki, którzy po dwóch porażkach z rzędu żegnają się już z francuskim turniejem. Przyjechali nawet do Marsylii spakowani i gotowi do odlotu do domu, ale mimo wszystko potrafili się zmotywować i rozegrać z Polską bardzo dobre spotkanie. Honor znaczy dla nich niezwykle wiele i udowadniali to na każdym kroku w boju na Stade Velodrome.
Selekcjoner Adam Nawałka dokonał czterech zmian w pierwszym składzie. Chciał dać odpocząć Jakubowi Błaszczykowskiemu, a przede wszystkim oszczędzić zagrożonych pauzami kartkowymi w kolejnej rundzie Łukasza Piszczka, Kamila Grosikiego i Krzysztofa Mączyńskiego. Szansę dostali z kolei Thiago Cionek, Tomasz Jodłowiec, Piotr Zieliński i Bartosz Kapustka.
Pierwsza połowa nie układała się dla nas tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Mimo świetnego początku i dwóch wybornych okazji Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego, gra była momentami nerwowa, a Ukraińcy raz po raz stwarzali zagrożenie pod naszą bramkę. Grali jak równy z równym, a w biało-czerwonych barwach brakowało osoby, która uspokoiłaby sytuację. Dlatego tuż po przerwie na boisku pojawił się Jakub Błaszczykowski. Kuba zaliczył prawdziwe wejście smoka. W 54. minucie, po rozegranym rzucie rożnym z prawej strony boiska, wykorzystał sprytne prostopadłe podanie Arkadiusza Milika, zwodem na zamach i przeciągnięciem podeszwą piłki minął dwóch obrońców i huknął lewą nogą jak z armaty. Futbolówka wpadła praktycznie w samo okienko. Bramka żywo przypominała tę, którą Błaszczykowski zdobył w meczu z Rosją na EURO 2012. Teraz cały stadion znowu oszalał.
To, że trafienie Błaszczykowskiego dało nam prowadzenie, to jedno. Ono przede wszystkim uspokoiło jednak grę biało-czerwonych. Dała nam odrobinę komfortu i dodało pewności siebie. Przypomniało, że to przecież my jesteśmy zespołem lepszym i gramy właśnie w Marsylii o historyczny awans. Kuba każdym swoim zagraniem pokazywał wielką klasę i doświadczenie. Mecz z Ukrainą był jego 82. występem z orzełkiem na piersi (strzelił 17 gola). Występem, dzięki któremu przeszliśmy do historii. I dzięki któremu piękny sen trwa nadal. Na jawie. Teraz najważniejszy jest kolejny krok. I nic więcej.
Paweł Drażba, Stade Velodrome, Marsylia