Aktualności
[WYWIAD] Fiodor Cernych: Postrzelacie sobie przed EURO 2016
Doskonale! Graliśmy latem 2014 roku. Z perspektywy wyniku było to całkiem niezłe spotkanie. Zagrałem może nie najlepszy mecz w reprezentacji, ale zaliczyłem asystę przy bramce na 1:0. Jak się okazało, to wystarczyło, żeby polskie kluby się mną zainteresowały. Po meczu dostałem kilka propozycji, a zdecydowałem się na grę w Górniku Łęczna.
Pamiętasz kto jeszcze był wówczas Tobą zainteresowany?
Chyba GKS Bełchatów, było też zapytanie z Lechii Gdańsk, gdzie miałbym pojechać najpierw na testy. Okazało się, że najbardziej zdecydowany i konkretny był klub z Łęcznej. Trener Jurij Szatałow widział mnie w swojej drużynie, chciał tylko, abym przyjechał, bysprawdzić w jakim jestem stanie. Po kilku treningach podpisaliśmy kontrakt.
Z perspektywy czasu okazało się to dobrą decyzją, bo w Górniku zdobyłeś 12 bramek.
Rzeczywiście, udało się trochę postrzelać. Miałem wówczas możliwość przyjazdu do Polski lub pozostania na Białorusi i grę w BATE Borysów.
Mogłeś grać w Borysowie, a zdecydowałeś się na Polskę?
Pięć lat grałem na Białorusi i potrzebowałem zmiany.
BATE to jednak gwarancja gry w europejskich pucharach, przynajmniej w ostatnich latach.
To prawda, ale pucharowe mecze nie rekompensują w pełni całego sezonu, gdzie grasz dla garstki osób, na słabych boiskach i starych stadionach. Oczywiście jest obiekt w Borysowie, ale później długo, długo nic. W Polsce infrastruktura jest dużo bardziej rozwinięta. Pachnie tu wielką piłką i możesz poczuć się piłkarzem (śmiech).
Wracając do meczu, od którego zaczęliśmy rozmowę. O waszej przegranej zadecydowały bramki Arkadiusza Milika oraz Roberta Lewandowskiego. Spodziewałeś się wówczas, że w najbliższych meczach eliminacyjnych do EURO 2016 to oni będą najskuteczniejszym strzeleckim duetem?
Lewandowski już wówczas był napastnikiem światowej klasy. Milik może jeszcze nie miał tak mocnego nazwiska jak teraz i nie było o nim tak głośno. Tak czy inaczej już wtedy była to silna kadra. Zagrali bardzo dobry mecz. Były takie momenty, kiedy nie byliśmy w stanie opuścić własnego pola karnego. Liczyliśmy głównie na kontry, po jednej z nich strzeliliśmy gola. Nie potrafiliśmy się jednak bronić skutecznie do końca i przegraliśmy. Po takim meczu widziałem, że to dobra drużyna, którą stać będzie na awans.
Czy poniedziałkowy mecz w Krakowie będzie wyglądał podobnie?
To ostatni sprawdzian Polski przed wyjazdem na EURO, więc z pewnością wasza reprezentacja będzie chciała zagrać swoją najlepszą piłkę. Chłopaki w szatni śmieją się, że dostaniemy straszne lanie i to w sumie dobrze, że z nami jest ten ostatni mecz, bo sobie postrzelacie (śmiech). Ja z kolei mówię odwrotnie, że to dziwny sparing, żeby grać z „drewniakami” przed wyjazdem (śmiech). Jeszcze ktoś przed wyjazdem niepotrzebnej kontuzji się nabawi.
W żartach mówisz, że jesteście drewniakami, ale z Waszą kadrą nie jest chyba tak źle?
Oczywiście, że tak sobie tylko żartujemy. Po eliminacjach trochę się w kadrze zmieniło. Mamy teraz dużo młodych piłkarzy. Graliśmy ostatnio z Rumunią i Rosją, nasza gra nie wyglądała źle. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało przeciwko Polakom. Takie mecze są nam potrzebne, żeby stawiać kolejne kroki i zbierać doświadczenie. Wszystko po to, by w trakcie następnych eliminacji wypaść lepiej, niż w poprzednich.
Tobie, jako kapitanowi chyba szczególnie zależy na rozwoju tej kadry?
Kapitanem byłem tylko w dwóch ostatnich spotkaniach. To była decyzja trenera, a w przyszłości wybierać ma cała drużyna, więc zobaczymy, czy głos szatni w tej kwestii jest zbieżny z głosem selekcjonera (śmiech). Póki co pełnię tę rolę tymczasowo.
Polska z Litwą nigdy jeszcze nie grała o punkty. To będzie dziesiąty mecz towarzyski, a do takich chyba podchodzi się zupełnie inaczej i trudno poznać podczas nich prawdziwe oblicze drużyny.
Wiadomo, że w meczach towarzyskich nie tyle co można sobie odpuścić, co grać bardziej ostrożnie. Zaangażowanie jest mniejsze, bo nie ma punktów, o które trzeba walczyć. Z jednej strony pewnie polska drużyna będzie chciała nas zniszczyć na dobre zakończenie przygotowań do mistrzostw. Z drugiej jednak strony wszyscy będą mieli w głowie fakt, że taki wyjazd nie zdarza się zbyt często, więc będą chcieli zminimalizować ryzyko kontuzji. Taki turniej jest marzeniem każdego piłkarza, mam nadzieję, że naszej kadrze też kiedyś będzie to dane.
Jak obecnie wygląda litewska kadra? Mówiłeś, że jest odmłodzona, a skąd powoływani są zawodnicy? To głównie gracze rodzimej ligi? Żalgirisu? Czy coraz więcej jest piłkarzy z lig zagranicznych?
Z Żalgirisu obecnie jest może tylko trzech czy czterech zawodników. Wielu chłopaków wyjechało. Na Litwie taki wyjazd często oznacza zbliżenie się do reprezentacji. Nie zawsze co prawda, ale jak ktoś gra na wyższym poziomie w innym kraju niż Litwa, to często trafia do reprezentacji. Holandia, Rumunia, Włochy, Rosja, Dania. Wielu naszych zawodników gra na co dzień poza granicami Litwy. Wybili się (śmiech).
Mieszkasz w Polsce od dłuższego czasu, z pewnością kilka meczów naszej kadry widziałeś. Jak oceniasz szanse biało-czerwonych we Francji?
Grupowi rywale są w zasięgu. Po losowaniu można powiedzieć, że Niemcy są najtrudniejszym rywalem, ale przecież pokonaliście ich w Warszawie, więc dlaczego nie mielibyście tego zrobić we Francji? W rewanżu też graliście dobrze, choć wynik tego nie pokazuje. Jeśli Polacy zagrają na swoim poziomie i wykorzystają swoje momenty w każdym meczu, bo te będą na pewno, to moim zdaniem o wyjście z grupy nie powinniście się martwić.
Rozmawiał Kamil Świrydowicz