Nowa forma kursu UEFA PRO. „Potrzebujemy myślących trenerów”
Na swoim boisku, we własnym budynku klubowym i z piłkarzami, których prowadzi się na co dzień – tak wygląda część kursu UEFA PRO od tego roku. Wraz z zaleceniami konwencji trenerskiej europejskiej federacji, Szkoła Trenerów PZPN wprowadziła funkcjonowanie mikrogrup i sesji wyjazdowych, które odbywają się w miejscach pracy wszystkich trenerów na kursie.
To nie staże, ale sesje wyjazdowe. 25 uczestników kursu UEFA PRO zostało podzielonych na grupy i każdy z trenerów będzie miał za zadanie dwukrotnie przyjąć w swoim klubie pozostałych szkoleniowców. Wizyta zaczyna się od dwugodzinnego przedstawienia zaplanowanego treningu, później obserwacja zajęć i po nich dyskusja oraz ocena. – To nowa formuła kształcenia trenerów, zgodna z konwencją trenerską UEFA. To nauka w realnych warunkach: w naturalnym środowisku trenera, z jego piłkarzami, w jego klubie, czyli tak, jak pracuje na co dzień – mówi Dariusz Pasieka, szef Szkoły Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej.
Pasieka jest jednym z sześciu mentorów, czyli trenerów nadzorujących pracę mikrogrup i oceniających każdą sesję wyjazdową. Oprócz niego są to Paweł Janas, Stefan Majewski, Marcin Dorna, Leszek Cicirko i Sławomir Kopczewski – wszyscy obowiązkowo z licencją UEFA PRO. – W takich grupach lepiej się funkcjonuje. Jest większa swoboda wypowiedzi, dyskusji, a pewne pomysły i rozwiązania rodzą się w trakcie sesji – tłumaczy Pasieka.
Ostatnie spotkanie jego grupy miało miejsce w Pawłowicach Śląskich, gdzie tamtejszy Pniówek prowadzi doskonale znany z występów w Ekstraklasie Jan Woś. Jego zajęciom przyglądali się Radosław Sobolewski (asystent trenera w Wiśle Kraków), Janusz Świerad (asystent trenera w Sandecji Nowy Sącz) i Krzysztof Górecko (trener Gwarka Tarnowskie Góry). – Chodzi o to, by pokazać, że nasza piłka i zdolni trenerzy to nie tylko dwa najwyższe poziomy, ale również choćby trzecia liga i mniejsze ośrodki. Dzięki wizytom widzimy, ile tam jest poświęcenia, jak wyglądają realne warunki ich pracy, jak oni sobie w nich radzą. W mniejszych klubach nasza wizyta to czasem wydarzenie samo w sobie, wszystko przebiega bardzo sympatycznie i też poprawia kontakty między trenerami – dodaje.
– Kładziemy nacisk, by tematyka zajęć była związana z taktyką. Ma się odnosić albo do analizy ostatniego spotkania, wynikać z wniosków pomeczowych, albo przygotowywać do najbliższego starcia. Trener ma pokazać swoją koncepcję, wychodzimy z założenia, że jest to w kontekście ich pracy w tym momencie ważniejsze, niż np. skupianie się na okresie przygotowawczym – tłumaczy Pasieka.
Każdy trening, jak również odprawy i dyskusje prowadzone przed i po zajęciach są nagrywane na kamerę. Nowością jest to, że trenerzy prowadzący sesję wyjazdową mają w trakcie treningu jedną z kamer… na sobie. – Ma to pomóc im w ocenie tego, jak mówili, jak się w czasie treningu ustawiali. Takie spojrzenie z boku, ponowna analiza własnego zachowania pozwala na wyciągnięcie zupełnie nowych wniosków dotyczących swojego warsztatu trenerskiego – mówi Pasieka. – Warto usłyszeć swój głos, sprawdzić, jakim tonem mówiło się do piłkarzy. A przecież każdy wie, jaką rolę odgrywa obecnie komunikacja w pracy trenera.
Wizyta w Pawłowicach Śląskich przypadła na okres między dwoma meczami, które Pniówek przegrał. – A jednak widzieliśmy, że trener Woś trafiał do swoich piłkarzy, oni mocno angażowali się w jego zajęcia. Zresztą o to też nam chodzi, by te warunki dla sesji były jak najbardziej naturalne i nie odbiegające od środowiska. Już myślimy o tym, by na kursach UEFA A i B również organizować mikrogrupy, choć w mniejszej częstotliwości i w większych grupach, bo to podejście się sprawdza – tłumaczy szef Szkoły Trenerów PZPN. – UEFA zostawia swobodę w kwestii oceny pracy w mikrogrupach. Stworzyliśmy własny formularz wedle którego oceniamy trenerów i jestem przekonany, że w każdym przypadku druga wizyta będzie już zrealizowana w stu procentach tak, jak chcemy. Każdy z mentorów ma dokładne wytyczne, musi prowadzić notatki i przygotować raport z tych zajęć. My jednak nie dajemy odpowiedzi, ale wyłącznie staramy się naprowadzać trenerów na właściwe rozwiązanie tak długo, jak tylko potrzebują, by samemu znaleźli rozwiązanie, co i jak mają zrobić. W końcu potrzebujemy trenerów myślących, a nie kopiujących.
Michał Zachodny