Złote dziecko polskiej piłki. Dziesiątka przyszłości naszej reprezentacji. Komplementy pod adresem 16-letniego Huberta Adamczyka płyną z wielu stron, od każdego, kto choć raz widział go z piłką przy nodze. On jednak pozostaje skromnym chłopakiem z Bydgoszczy, który często zakłada bluzy z ulicznym credo: "Nigdy nie zapomnij, gdzie się wychowałeś". To jednak nie skromność, a cierpliwość, była mu w ostatnim czasie potrzebna najbardziej. Ze względu na problemy administracyjnie przez pół roku nie mógł rozgrywać oficjalnych meczów w Chelsea. Niezależnie od poziomu rozgrywek. Szefowie Akademii „The Blues” przegrali z biurokracją i nie zdążyli w sierpniu potwierdzić transferu wychowanka Zawiszy. W konsekwencji Adamczyk mógł tylko trenować, grać w sparingach i przede wszystkim czekać – na otwarcie kolejnego okna transferowego. I w końcu się doczekał. A w minioną środę, zadebiutował w drużynie do lat 21, przy okazji towarzyskiego meczu z FC Porto.