Aktualności

SUPER LIGA – podsumowanie 3. kolejki PS4

Rozgrywki23.11.2020 
Czas na pierwsze podsumowanie z rozgrywek Super Ligi, które zostały objęte patronatem medialnym przez Polski Związek Piłki Nożnej. Jeśli chodzi o tryb drużynowy Wirtualne Kluby w grze FIFA 21, to Super Liga jest najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce.

W zeszłym tygodniu rozegrana została trzecia kolejka najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce jeśli chodzi o wirtualne kluby. Zawodnicy Super Ligi łapią powoli właściwy rytm, i wchodzą na pożądane przez widzów obroty. Trzecia seria gier przyniosła nam zdecydowanie najwięcej wrażeń, piłka znalazła drogę do bramki aż 17 razy! Większość ligowców zapomniała już o stresie związanym z debiutem, i meczem inauguracyjnym sezon, który zawsze jest wielką niewiadomą, dzięki czemu mogli zaprezentować wyższy poziom aniżeli wcześniej. Do osiągnięcia pełni formy, i przede wszystkim stabilizacji jeszcze daleka droga, ale najważniejsze jest to, że nie ma już w stawce zespołu, obok którego w tabeli widniałoby okrągłe zero w rubryce z punktami.

Meczem otwierającym drugi tydzień pojedynków było starcie Illegal Esports z drużyną Noobowsko. Gospodarze przystępowali do tego spotkania mając na koncie komplet punktów, goście zanotowali dwa remisy, dlatego w roli faworyta stawiano „nielegalnych”. Piłka, również ta wirtualna lubi płatać figle i czasami bywa tak, że to tzw. Dawid wypada lepiej w potyczce z Goliatem – taki obraz miał właśnie mecz otwarcia, niestety dla drużyny Noobowsko bez happy endu. Starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, a dla postronnego widza mogło być to nudne spotkanie, ponieważ nie obfitowało w wiele sytuacji bramkowych. Mimo wszystko na wirtualnej murawie lepszy poziom prezentowali goście, którzy zaskoczyli Illegali wysokim pressingiem i dużą agresją w odbiorze. W pierwszej połowie do szczęścia zabrakło Noboom bardzo niewiele, a bramkarza stołecznych uratował słupek, co słusznie zauważył kapitan gospodarzy – Kamil Niedziela. Oto kilka słów, którymi podsumował mecz: „Przeciwnicy przeważali w tym spotkaniu i stworzyli sobie parę dogodnych sytuacji strzeleckich. Gra toczyła się głównie na naszej połowie, przez całe spotkanie potrafiliśmy wykreować zaledwie jedną niezłą sytuację do strzelenia bramki. Nasi napastnicy zostali kompletnie wykluczeni z gry. Remis w tym spotkaniu zawdzięczamy zdecydowanie naszemu bramkarzowi, Michał Pawlak spisywał się wzorowo i zapewnił nam jeden punkt”. Noobowsko nadal niepokonane, punktują w każdym spotkaniu, a w większości z nich nie byli stawiani w roli faworyta. Jak spiszą się w momencie, kiedy to na ich brakach będzie spoczywała rola faworyta?

Illegal Esports 0:0 Noobowsko

Przed meczem XPG invicta – Poznańskie Pyry wiadomo było, że Poznaniacy nie mogą zaprezentować się gorzej niż w poprzednim spotkaniu, w którym zostali doszczętnie zniszczeni przez wrocławski Śląsk. Invicta przed tym meczem miała zaledwie jeden punkt, wywalczony w meczu bez historii – zremisowali 0:0 z Noobowsko. Jedni chcieli w końcu zgarnąć komplet punktów, a drudzy mieli na celu zmazać plamę na honorze. Jak im wyszło? Wilk syty i owca cała! XPG prowadziło grę w tym spotkaniu, i zwyczajnie było na boisku lepszym zespołem. Na efekty w postaci bramek czekaliśmy zaledwie do 13. minuty, w której po dobrze rozegranym rzucie rożnym piłkę do bramki głową skierował środkowy obrońca – Szymon Zarski. Stracona bramka podziałała na Poznaniaków jak płachta na byka, 10 minut później fantastyczną akcję indywidualną przeprowadził Rogalski, ale bramkarza uratował obrońca, który wybił piłkę pewnie zmierzającą do siatki. To był otwarty mecz, obie ekipy skupiały się na ataku kosztem gry w obronie, ale przed końcem pierwszej połowy dobrą składną akcję gospodarzy wykończył Banach, który prawdopodobnie wzorując się na Alvaro Moracie strzelił bramkę z pozycji spalonej. Druga połowa była równie zacięta, a stuprocentową okazję zmarnował Banach. Invicta napierała i miała przewagę, ale świetnymi interwencjami popisywał się bramkarz z Poznania. Gdyby nie interwencje Przemka Galery to skończyłoby się wyższym wynikiem. Tak samo gdyby Rogalski uderzył lepiej mecz mógłby się inaczej ułożyć. Gdyby…Fakty są takie, że fani Pyr nie mają powodów do radości, Poznaniacy muszą zdecydowanie poprawić grę w obronie. Problemy z komunikacją i ustawieniem powodują liczne sytuacje dla rywali, a jeśli wyeliminują te błędy to zaczną punktować tak jak w ubiegłym sezonie.

XPG invicta 1:0 Poznańskie Pyry

Mecz na szczycie czyli WKS Śląsk Wrocław kontra Arka Gdynia Esport! Na pierwszą bramkę w tym spotkaniu przyszło nam czekać do 34. minuty, zdaniem sędziego Mateusz Kozdeba przewinił w swoim polu karnym i arbiter bez wahania wskazał na „wapno”! Damian Gajewski nie zwykł marnować takich sytuacji. Mimo to, że bramkarz Arki wyczuł intencje strzelca, strzał był na tyle precyzyjny, że musiał skapitulować. WKS wyprowadził kolejny cios zaledwie 3 minuty później, a składną akcję wykończył Mikołaj Krolak. Śląsk przeważał przez całe spotkanie, a odpowiedzi Gdynian były sporadyczne, a także ich wypady pod bramkę Debka - chaotyczne. Bramkarz gości będzie chciał bardzo szybko zapomnieć o tym spotkaniu, o ile przy pierwszej bramce był bardzo blisko skutecznej interwencji, przy drugiej nie miał nic do powiedzenia, to trzecią zapisujemy na jego konto – złe wyprowadzenie piłki, czego efektem jest asysta drugiego stopnia w jego wykonaniu. Gajewski podwyższa na 3:0. „Pozamiatane” już do 54. minuty, brawo Śląsk! Kuriozalna sytuacja miała miejsce w końcówce spotkania, kiedy to po raz kolejny arbiter był w centrum uwagi i podjął mocno kontrowersyjną decyzję, dyktując drugą „jedenastkę” w tym spotkaniu, tym razem dla Arki. Karnego wykorzystał Pliński pokonując bramkarza pewnym strzałem w środek bramki. Śląsk może być niezadowolony jedynie z tego, że nie udało im się utrzymać czystego konta, grają koncertowo, z polotem i co najważniejsze są zabójczo skuteczni. Arka oddała zaledwie jeden celny strzał w tym spotkaniu, najbliższe jednostki treningowe z pewnością wykorzystają na to, by poprawić stwarzanie sobie okazji i popracują nad wykończeniem.

WKS Śląsk Wrocław 3:1 Arka Gdynia Esport

Rywalizacja Fun Gamers z Polish Vikings okazała się zupełnie niespodziewanie najbardziej widowiskowym meczem 3. kolejki. Na tablicy wyników po końcowym gwizdku sędziego widniał wynik 3:3. Koncert formacji ofensywnych, a zarazem dramat w wykonaniu obrońców i bramkarzy. Obie ekipy jak dotąd były niepokonane, ale lepiej punktowało FG. Z kolei Vikingowie chcieli w końcu przełamać impas, bo dwa remisy w dwóch pierwszych kolejkach pozostawiały duży niedosyt. Wynik spotkania otworzył Dogor, chociaż całą sytuację sprokurował bramkarz Fun Gamers, który zachował się nieodpowiednio pod pressingiem napastników i dostarczył piłkę Vikingom, sytuacja bliźniaczo podobna do tej z meczu WKS – Arka. Jeśli ktoś w tym momencie poszedł na chwilkę po herbatę, to po powrocie był w szoku! Dwie wirtualne minuty – tyle potrzebowali Gamersi by odpowiedzieć na bramkę, zaatakowali od razu po rozpoczęciu czego efektem był rzut rożny, znakomite dośrodkowanie wykończył Gonzalez. 35. minuta, 1:1! Gospodarze podkręcali tempo z każdą minutą, pod koniec pierwsze połowy Vikingów uratował słupek, ale już nic nie pomogło w 58. minucie, kiedy to obrońcy gości stali jak wryci, swój taniec z piłką zaprezentował Spałek, nienaganne wykończenie i bramka, fantastyczna akcja indywidualna! Mało? Vikingowie dalej byli myślami w Valhallii i chyba rzeczywiście Odyn nad nimi czuwał, bo znów piłka zamiast do bramki obiła aluminium, FG drugi raz w tym meczu trafiło w słupek! 77. minuta – modły zostały wysłuchane! Strzał na raty Kaźmierczaka i mamy remis! Trzy minuty później kolejne trafienie Polish Vikings, którzy przechylają szalę zwycięstwa na swoją korzyść – bohaterem ponownie Kaźmierczak! Rzut rożny, 90. minuta spotkania perfekcyjna centra z rzutu rożnego, na pierwszym słupku urywa się Maciek Królikowski – ponownie remis, 3:3! Zarówno jedni i drudzy mogą po tym spotkaniu czuć ogromny niedosyt, każda z ekip miała zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. Takie spotkania dają bardzo dużo materiału do analizy, pozostają na długo w pamięci, i chociaż nikt nie lubi się dzielić punktami to uważam, że oba zespoły powinny być dumne ze swojej postawy na boisku, a my w imieniu kibiców dziękujemy im za niesamowite emocje!

W tunelu prowadzącym do szatni udało się złapać kapitana gospodarzy, który podsumował spotkanie w kilku słowach: „Po tym meczu mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej jestem strony jestem niezadowolony, bo nie udało się ponownie utrzymać korzystnego wyniku. Z drugiej strony cieszę się, że po zbyt łatwo oddanym prowadzeniu, cały zespół pokazał charakter i w 90 minucie doprowadził do remisu. Co do przebiegu spotkania – wykazaliśmy się spokojem, oraz cierpliwością w kreowaniu sytuacji podbramkowych i wykorzystaliśmy większość z tych szans. Kontrowaliśmy przebieg spotkania, ale Vikingowie niestety bardzo umiejętnie potrafili wykorzystać nasz każdy indywidualny błąd w linii defensywnej.  W bardzo ważnym momencie spotkania, od podwyższenia prowadzenia na 3:1, powstrzymał nas dwukrotnie słupek, a tym samym śmiem twierdzić, że to właśnie z jego powodu mamy jeden, a nie trzy punkty. Polish Vikings rozegrali dobry mecz, wykorzystali wszystkie indywidualne błędy. Najlepszym zawodnikiem na boisku był Bartłomiej Janczak, który jako ŚPD, zagrał nie tylko, bardzo dobrze w defensywnie, ale aż dwa razy asystował przy naszych bramkach. Wielkie brawa za ten mecz. Bierzemy z tego meczu co najlepsze i zacieramy rączki, bo w 4. kolejce Polskiej Super Ligi czeka na nas Korona Kielce”

Po spotkaniu udało nam się również porozmawiać z Michałem Wapińskim, kapitanem PV, który tak podsumował mecz: „Kolejny remis w naszym wykonaniu. Dobry mecz w ofensywie, średni w defensywie. Ogromne błędy w obronie to dwie bliźniacze sytuacje – nieprzypilnowanie krótkiego słupka przy rzucie rożnym przeciwnika. Niestety dominacja w środku pola nie przełożyła się na wynik spotkania. Najjaśniej dziś w naszym zespole świeciła gwiazda Kacpra Kaźmierczaka zdobył dwie bramki, to były dobre zawody w jego wykonaniu.”

Fun Gamers 3:3 Polish Vikings

Obrońcy tytułu mistrzowskiego czyli Korona Kielce nie spuścili z tonu, i zainkasowali komplet punktów w meczu wyjazdowym, w którym rywalem był Bydgoski Zawisza. Rywali napoczął finezyjnym strzałem z obrębu pola karnego Bukowski. Gospodarze tego spotkania również dobrze operowali piłką na połowie Koroniarzy, czego efektem były groźne ataki. Na posterunku jednak znajdował się Przygocki, który jednak musiał skapitulować pierwszy raz w sezonie. W 45. minucie mocny strzał w dolny róg bramki oddał Bąk. Warto dodać, że przyjezdni grali od 33. minuty w osłabieniu, gdy Kowalski stracił połączenie z serwerami gry i żółto-czerwoni grali niejako w 10. Bramka do szatni w wykonaniu gospodarzy? Nic bardziej mylnego! Korona znana jest z waleczności oraz gry do samego końca, niejednokrotnie odwracali przebieg spotkania w końcówkach. Historia lubi się powtarzać, jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy zdobyli rzut wolny w okolicach 17. metra bramki rywali. Świetne rozegrany stały fragment gry i Bukowski notuje dublet! Zawisza 1:2 Korona do przerwy! Druga odsłona spotkania to ciągłe ataki gości, znakomite sytuacje do podwyższenia spotkania zmarnowali Bukowski – trafiając w słupek oraz Pacierz, który nie dokręcił piłki do bramki w 90. minucie. Zawisza nie zagroził Kielczanom tak jak robił to w pierwszej części meczu.

Jakub Błoński – po meczu z koroniarzami nie krył złości: „Do meczu z Koroną Kielce przystępowaliśmy po porażce na własne życzenie z Arką i cennym remisem przeciwko Polish Vikings. Cel na mecz z Koroną był prosty – chcieliśmy grać otwartą piłkę pamiętając o zabezpieczeniu tyłów i wydaje mi się, że pierwszy cel został zrealizowany. Niemniej jednak popełniliśmy jeden kluczowy błąd i to całkowicie nieświadomie. Przed meczem opaskę kapitana przekazaliśmy bramkarzowi. W 45. minucie Korona miała rzut wolny z bliskiej odległości. Okazało się, że opaska kapitana u bramkarza wyklucza wyjście z muru zawodnika, choć to oczywiste, ale wyklucza również możliwość wybiegnięcia podczas strzału lub podania rywala. Właśnie tego kluczowego elementu zabrakło w tamtej chwili i Korona strzeliła bramkę, która jak się później okazało zadecydowała o ich zwycięstwie. Po meczu byliśmy na siebie wściekli. Wściekli za ten błąd i za to, że pomimo momentami bardzo dobrej gry zeszliśmy z boiska pokonani.”

Zgoła odmienne zdanie miał trzymający stery w Koronie Kielce – Marcin Lehman. „Zgodnie z oczekiwaniami zdominowaliśmy spotkanie w pierwszych minutach. Pierwsze sytuacje bramkowe pojawiły się już na początku spotkania, szybko strzelona bramka nas uskrzydliła. Kontrolowaliśmy przebieg całego spotkania, mogliśmy wygrywać zdecydowanie wyżej, ale zabrakło skuteczności. Przez problem z serwerami straciliśmy naszego środkowego obrońcę, a złe ustawienie bota rywale na nasze nieszczęście potrafili wykorzystać, zdobyli bramkę dającą remis w tym spotkaniu. Znani jesteśmy z charakteru, pokazaliśmy, że złocisto-krwiści nie odpuszczają nawet na moment i jeszcze przed gwizdkiem sędziego zapraszającego na przerwę zamieniliśmy rzut wolny na bramkę. Fantastycznie zagrał w tym spotkaniu najlepszy strzelec w historii zespołu Patryk Bukowski. W drugiej odsłonie gry stworzyliśmy kilka stuprocentowych sytuacji, ale zabrakło nam szczęścia, aby zamienić je na bramki i odnieść bardziej okazałe zwycięstwo.”

Korona jako jedyna drużyna ligowa może pochwalić się kompletem punktów, nie oddaje na ten moment żółtej koszulki lidera i przewodzi ligowej stawce!

Zawisza Bydgoszcz 1:2 Korona Kielce

Kolejny mecz to Pitbuls Esport kontra Wesołych Świąt Esports. Menedżer popularnych „Mikołajów” -  Grzegorz Rzemiński, powiedział mi przed spotkaniem, że dwa pierwsze mecze i brak straconej bramki dodał im sporo wiary w siebie. „Do spotkania z Pitbulls podchodzimy więc na większym luzie i przede wszystkim z myślą jedynie o zwycięstwie” – bojowe nastawienie kapitana.

Wspomniane wcześniej nastawienie w połączeniu z dobrą grą dało oczekiwany rezultat! Dośrodkowanie z głębi pola strzałem głową wykończył Jakub Dmochowski, co jeszcze bardziej rozochociło WSE, efekt w postaci drugiej bramki przyszedł jeszcze przed przerwą – niezawodny Michał Bobak znalazł się niepilnowany w polu karnym i skrzętnie wykorzystał sytuacje! Mamy 2:0! Gospodarze nie potrafili obronić swojej twierdzy. Atut własnego boiska nie dał o sobie znać, Pitbullsi nie potrafili złapać rytmu przez całe spotkanie, brakowało pewności i dokładności w rozegraniu futbolówki i przede wszystkim zimnej krwi przy wykańczaniu sytuacji – jeden celny strzał w meczu to zdecydowanie za mało by postawić się WSE.

Rzemiński krótko po spotkaniu: „Sam mecz, mimo w miarę wyrównanych statystyk, był przez nas zdominowany w środku pola, co skutkowało jednym strzałem w światło naszej bramki. Jesteśmy dodatkowo co raz bardziej skuteczni w ofensywie, co daje nam realną szansę na jeszcze lepsze wyniki w przyszłych kolejkach.”

Pitbuls Esport 0:2 Wesołych Świąt Esports

Orange Squad kontra Spirit Us. „Czerwona latarnia” ligi podejmowała na własnym stadionie zespół z połowy stawki. Gospodarze zdecydowanie nie byli stawiani w roli faworyta, bo Spirit Us miało na swoim koncie cztery punkty przed tym spotkaniem. Mało porywające widowisko nie obfitowało w wiele klarownych sytuacji bramkowych, optyczną przewagę mieli goście, jednak bardzo dobrze tego dnia spisywał się bramkarz „pomarańczowych” – Bartosz Jeleń, któremu OS zawdzięcza pierwszy punkt w tym sezonie. Spirit Us może zdecydowanie „pluć sobie w brodę”, ponieważ mimo kilku niezłych okazji na strzelenie bramki, zgubili punkty, na plus natomiast jest to, że nadal są niepokonani.

Wojtek Konik – kapitan gości był lekko rozczarowany, ale jak wspomniał szanuje jeden punkt. „Cóż, co mogę powiedzieć po takim meczu... wynik 0:0, chociaż sytuacje były. Wiedzieliśmy, że Orange Squad będzie mocno skupiać się na obronie, nie pomyliliśmy się. Pomimo to stworzyliśmy sobie kilka akcji, które na nasze nieszczęście nie zakończyły się golem. Koniec końców i do nas uśmiechnął się los, gdyż mogliśmy przegrać to spotkanie w ostatnich minutach. Taka już jest FIFA, to początek sezonu, każdy chce pokazać się jak najlepiej, a wychodzi różnie. Głowa do góry i czekamy na kolejne spotkania!”

Orange Squad 0:0 Spirit Us

Widzewiacy wybrali się drugi wyjazd w tym sezonie, na mecz z Golassso Esport, pełni wiary w to, że w końcu karta się odwróci i zgarną komplet punktów, na który tak długo czekają. Od pierwszego gwizdka narzucili swój styl gry przeciwnikom i Golassso było w opałach. Pomimo dogodnych sytuacji Bielika – najlepszego strzelca ubiegłego sezonu, długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Widmo kolejnej straty punktów RTSu rozwiał Taranek, który pod koniec pierwszej połowy dał prowadzenie przyjezdnym. Jak się okazało była to pierwsza i zarazem jedyna bramka w tym spotkaniu. Najlepszą okazję na remis gospodarze mieli tuż po otrzymaniu ciosu, dobrze rozegrane wznowienie piłki od środka zaowocowało sytuacją sam na sam Szymczyka, ale fantastycznie zachował się w tej sytuacji Zdolski, bramkarz Widzewa sparował atomowy strzał do boku. Na jego nieszczęście dokładnie w tym miejscu stał Sławiński, który uderzył z pierwszej piłki, ale ponownie interwencją i górą w tej sytuacji popisał się Zdolski! Na ten moment jest to zdecydowanie interwencja sezonu. Widzew zgodnie z oczekiwaniami kibiców zwycięski!

Sebastian Mrówa – kapitan Golassso: „Mecz zakończył się porażką 0:1, ale wydaje mi się że nasz zespół pokazał się z dobrej strony, przede wszystkim obudziliśmy się po straconej bramce i mogliśmy urwać chociaż punkt ekipie z Łodzi. Mieliśmy dwie doskonałe okazję strzeleckie, ale plany pokrzyżował bramkarz drużyny przeciwnej. Zdecydowanie do poprawy jest nasza koncentracja, w kolejnych spotkaniach będziemy chcieli przełożyć grę z treningów na mecz ligowy”

Oto kilka słów od zadowolonego kapitana Widzewa Łódź – Kacpra Rafalskiego: „Bardzo cieszy nas pierwszy komplet punktów w nowym sezonie Super Ligi. Z przebiegu całego meczu jesteśmy zadowoleni. Pełna dominacja w pierwszej połowie, zabrakło skuteczności. Golassso miało w całym meczu jedną 100% okazje, ale dzięki dwóm kluczowym interwencjom Zdolskiego w doliczonym czasie pierwszej połowy, mecz zakończyliśmy z czystym kontem. Bardzo dobra gra naszej drużyny w obronie zaowocowała tym, że stwarzamy sobie więcej sytuacji bramkowych. Teraz mamy jeszcze większą ochotę̨ na kolejny komplet punktów.”

Golassso Esport 0:1 RTS Widzew Łódz

Trzecia seria gier obfitowała w świetne interwencje bramkarzy, okraszona była wieloma sytuacjami bramkowymi, co w konsekwencji dało nam esencje futbolu – bramki. Życzymy sobie i Wam, aby ligowcy z każdym tygodniem łapali lepszą formę, by ich akcje były prowadzone z większym rozmachem i polotem, a także żeby każde starcie przynosiło tyle zwrotów akcji i emocji ile przyniósł nam mecz kolejki: Polish Vikings kontra Fun Gamers.

Krzysztof [NEVER] Pacierz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności