Aktualności
[WYWIAD] Vitezslav Lavicka: Zwycięstwo mam w... imieniu
Można powiedzieć, że Vitezslav Laviczka sukces ma wpisany w metrykę. 54-letni reprezentacji młodzieżowej Czech zdobył siedem mistrzowskich tytułów Czechosłowacji w barach Sparty Praga. Jako szkoleniowiec wygrał ligę ze Slovanem Liberec w 2006 roku, ze Spartą Praga w 2014, w międzyczasie także w Australii z Sydney FC (2010). A tytuł "Trenera roku" w Czechach zdobył jednak za zwycięstwo "lwiątek" w eliminacjach do mistrzostw Europy, które w czerwcu rozegrane zostaną na polskich boiskach. O tym, że w marcowych meczach towarzyskich młodzi Czesi wygrali 4:1 ze Słowacją i 2:1 z Polską nie będziemy już nawet wspominać. Te triumfy nie powinny dziwić, w końcu Vitezstvi po czesku znaczy zwycięstwo.
Czy zaczynając pracę z młodzieżową reprezentacją Czech słyszał pan opinie, że jest to najsłabsza drużyna "lwiątek" w historii czeskiej piłki?
– Zanim zaczęliśmy grać mecze w ramach kwalifikacji do mistrzostw Europy faktycznie tak mówiono, ale tym bardziej jestem szczęśliwy, że w trakcie rozgrywek udowodniliśmy wszystkim, że to pokolenie też może w czeskiej piłce zaznaczyć swoją obecność. W trakcie eliminacji, podczas zgrupowań, a przede wszystkim grając z meczu na mecz coraz lepiej, powstała drużyna i z mocnej grupy, w której faworytami byli Belgowie, pewnie wywalczyła awans do polskich mistrzostw Europy.
Ten awans to sukces drużyny czy trenera?
– Chociaż zwycięstwo mam w imieniu, to zdecydowanie jest to sukces całego teamu, czyli wspólny zawodników i sztabu szkoleniowego. Cały czas powtarzam zawodnikom, że naszą największą gwiazdą jest kolektyw-jedność. Ale trzeba też dodać, że w trakcie tych dwóch lat gry w reprezentacji młodzieżowej niektórzy zawodnicy przerośli swoimi umiejętnościami poziom młodzieżowej piłki i awansowali do pierwszej drużyny narodowej. Mogę powiedzieć, że od nas wyszli Patrick Schick, Jakub Jankto, Antonin Barak. Mamy jednak także kolejnych utalentowanych zawodników, którzy powinni wkrótce dołączyć do swoich kolegów.
– Żadnego z nich nie traktuję jednak jako gwiazdy, a oni w reprezentacji młodzieżowej wiedzą, że nie mogą liczyć na "warunki specjalne". Wręcz przeciwnie. Od nich wymagam więcej i oni zdają sobie sprawę, że na nich wszyscy zwracają teraz znacznie większą uwagę niż było to wcześniej. Starają się więc być z nami w kontakcie nawet wtedy kiedy powołani do pierwszej reprezentacji nie mogą przyjechać na zgrupowanie młodzieżówki. Jesteśmy po indywidualnych rozmowach, w trakcie których umówiliśmy się z każdym z nich z osobna, a także z selekcjonerem Karlem Jarolimem, że ta trójka będzie do mojej dyspozycji na mistrzostwach Europy w Polsce.
Łatwiej pracowało się panu na początku drogi do polskich mistrzostw Europy czy teraz z drużyną, która już osiągnęła sukces?
– Najlepszy mecz według mnie rozegraliśmy w Belgii na finiszu eliminacji do mistrzostw Europy. Paradoksalnie przegraliśmy 1:2, ale graliśmy na najwyższym poziomie w tych eliminacjach. Bardzo dobry i ważny dla tej drużyny mecz rozegraliśmy jednak także z Belgią u nas. Wygraliśmy 1:0 i to był początek wiary w to, że ten zespół może sięgnąć po sukces. Ważne było też to, że zjednoczył nas cel. Przed każdym zgrupowaniem i przed wszystkimi meczami kwalifikacji w naszej szatni rozwieszaliśmy bilbord "Polska 2017" i to nas mobilizowało. Po wywalczeniu awansu ten bilbord nadal jest z nami i ciągle jest aktualny. Przyjedziemy z nim do Tychów i będziemy chcieli potwierdzić, że nasz awans do turnieju finałowego to nie jest wcale kres możliwości tego zespołu. Trafiliśmy jednak do bardzo atrakcyjnej grupy, w której na pewno nie jesteśmy faworytami, ale chciałbym żeby moi zawodnicy zagrali takie mecze jakie rozegrali w eliminacjach.
Pana celem głównym jest sukces drużyny młodzieżowej czy wprowadzenie młodych zawodników do pierwszej drużyny narodowej?
– Moja praca ukierunkowana jest na drużynę młodzieżową. Każdy powoływany zawodnik także ma się poświęcić dla zespołu i walczyć o jego sukces, a jeżeli dobrze wykona swoją pracę w drużynie młodzieżowej to wtedy będzie zauważony i pójdzie wyżej tak jak to już zrobiło trzech naszych chłopców. Dobre wyniki młodzieżówki dają też dobry sygnał dla federacji, bo zwiastuje, że w niedalekiej przyszłości pierwsza drużyna seniorska zostanie zasilona " świeżą krwią" na wysokim poziomie. Gramy więc wszyscy o lepszą przyszłość czeskiej piłki.
Dla pana jest to także szansa na awans do pierwszej reprezentacji?
– Dla mnie? Gdy dwa lata temu zakończyłem pracę w Sparcie Praga i dostałem propozycję od federacji żeby przejąć młodzieżówkę byłem z tego powodu bardzo zadowolony. Miałem okazję przez te dwa lata pracować z bardzo dobrymi zawodnikami i znakomitymi ludźmi, którzy tworzą "Klub U21". Zobaczymy jak to się będzie rozwijać, ale póki co jestem zadowolony z tego co robię. Cieszy mnie to i w tej pracy się spełniam.
Czy to, że będziecie grać wszystkie mecze w Tychach będzie waszym atutem?
– Ja jestem z tego bardzo zadowolony. Gdy byłem na losowaniu w Krakowie i okazało się, że będziemy grać w Tychach przyjechaliśmy do tego miasta, żeby zobaczyć stadion i przekonaliśmy się, że jest nowoczesny i piękny. Wierzę, że gospodarzom obiektu uda się dobrze przygotować murawę, z którą jest trochę problemów, a wtedy będziemy w pełni zadowoleni. Najbardziej zadowolony jestem z tego, że Tychy są najbliżej czeskiej granicy ze wszystkich miast, które będą gościć uczestników polskich mistrzostw Europy. Wierzę więc, że czescy kibice przyjadą w dużej liczbie i będą nas wspierać. Jednocześnie byłbym szczęśliwy gdy Polacy dopingowali nasz zespół. Dlatego zrobiliśmy akcję prezentując się w Tychach na spotkaniu z kibicami i przekonaliśmy się, że nasze narody są bliskie nie tylko na mapie, ale także przyjacielskie.
– Mamy zresztą świeżo w pamięci turniej EURO 2012 seniorskich reprezentacji i cieszyliśmy się wtedy bardzo, że grający we Wrocławiu Czesi mieli wsparcie polskich kibiców. To było fantastyczne. Dzięki temu dopingowi wygraliśmy wtedy grupę więc liczymy, że i w Tychach będziemy mieli "dwunastego zawodnika". Tym bardziej, że czekają nas trzy bardzo trudne mecze z Niemcami, Włochami i Duńczykami. Każdy z nich będzie trudny i ważny. Niemców nie trzeba reklamować, bo to jest bez wątpienia faworyt. Przez eliminacje przeszli bez straty punktu. Włosi też awansowali do finałów bez porażki, a Duńczycy w poprzednich mistrzostwach Europy w Czechach wygrali z naszą młodzieżówką 2:1 i weszli do półfinału z pierwszego miejsca, wyprzedzając Niemców i nasz zespół. To najlepiej świadczy o tym, że w Danii jest utalentowana młodzież. Czeka nas więc ciężka przeprawa, ale wierzę w swój zespół.
I na koniec pytanie pozasportowe. Jeżeli piwo to jakie?
– Słyszałem, że w Tychach produkujecie bardzo dobre piwo "Tyskie", ale nie powiem, że mi smakowało, bo... jeszcze nie piłem. Mam nadzieję, że w czerwcu będzie okazja porównać czy jest lepsze od najlepszego czeskiego piwa za jakie uważam PilsnerUrquell.
Rozmawiał Jerzy Dusik