Aktualności
[WYWIAD] Tymoteusz Puchacz: Gra dla Polski do czegoś zobowiązuje
Tymoteusz Puchacz po mistrzostwach świata do lat 20 długo czekał na powołanie do reprezentacji Polski U-21. Swoją szansę otrzymał we wrześniu i bardzo szybko stał się jednym z najważniejszych ogniw w tym zespole. – Na spotkanie z Łotwą nie trzeba będzie nas dodatkowo motywować. Każdy z nas ma swoje ambicje, gramy dla Polski, jesteśmy reprezentantami kraju. To do czegoś zobowiązuje – mówi przed ostatnim meczem kwalifikacji do turnieju finałowego mistrzostw Europy UEFA EURO U-21 2021.
Siedzi w Tobie jeszcze to poprzednie zgrupowanie i tylko jeden punkt wywalczony w dwóch meczach?
Trudno, by wciąż rozpamiętywać tamte wydarzenia. Trochę czasu już minęło, a nawarstwienie meczów, ze względu na ligę, europejskie puchary i Puchar Polski jest tak duże, że trzeba skupiać się na bieżących wydarzeniach. Swoją uwagę kieruję raczej na kolejne spotkania, a nie myślenie o tym, co było. Ze starć z Serbią i Bułgarią wyciągnąłem wnioski, miałem czas na analizę. To już minęło, nie wróci i trzeba po prostu patrzeć w przyszłość.
Myślisz, że tak duża rotacja i zmiany personalne w kadrze wybijają z rytmu? Brak zgrania mógł być jednym z powodów straty punktów?
Nie ukrywam, że przeszło mi to przez myśl. Zabrakło nam kilku zawodników, którzy mogliby odegrać w tym zespole bardzo istotną rolę. Nie było łatwo zastąpić ich jeden do jednego. Uważam, że zgranie jest jednym z najważniejszych czynników w drodze do zwycięstwa. Nawet najlepsi indywidualnie zawodnicy muszą się poznać, aby móc stworzyć drużynę. U nas niestety tego zabrakło, mieliśmy bardzo mało czasu, by wypracować niezbędne schematy i punkty nam uciekły. Gdy obserwowałem ten zespół, gdy jeszcze nie byłem jego częścią, na pewno dostrzegałem atut zgrania. Trener Czesław Michniewicz przez długi czas opierał drużynę na tych samych ludziach, którzy mogli się doskonale poznać. Często na boisko wybiegała niemal ta sama jedenastka. To powodowało, że wszyscy mieli świadomość silniejszych i słabszych stron swoich kolegów, mogli odpowiednio reagować. Później to trochę się posypało, ze względów nie do końca zależnych od poprzedniego trenera. Musieliśmy od nowa wszystko zacząć układać, pogubiliśmy punkty. Mam nadzieję, że w ostatnim spotkaniu kwalifikacyjnym będzie inaczej.
Mimo że oczekiwałeś na debiut w kadrze U-21 dość długo, po powołaniu błyskawicznie wskoczyłeś do tej drużyny i stanowisz jej bardzo ważny punkt. Czujesz się jednym z liderów?
Niezmiernie mnie cieszy, że właściwie od pierwszego powołania stałem się ważnym elementem w tej układance. W jakimkolwiek zespole bym nie występował, zawsze dają o sobie znać moje cechy przywódcze. Uważam, że mam predyspozycje do tego, by odgrywać rolę lidera. Staram się to robić zarówno na boisku, jak i poza nim. Taki już mam charakter, lubię czuć, że coś ode mnie zależy. Pomagam kolegom w każdej sytuacji, w jakiej to tylko możliwe.
Jak przyjąłeś nagłą decyzję o końcu współpracy z trenerem Michniewiczem jeszcze przed meczem z Łotwą?
Dowiedzieliśmy się o tym już po powrocie do Polski po meczu z Serbią. Wiedzieliśmy jednak, że trener poprowadzi nas jeszcze w starciu z Bułgarią, więc wszystko szło swoim torem. Nie było wielkich zmian, nie pojawiły się nagłe korekty w planie. Mieliśmy świadomość tego, co nas czeka, jakie stoi przed nami zadanie. Wiadomo, że dla zawodników, którzy pracowali z nim bardzo długo, bo niektórzy byli w tym zespole przez trzy lata, była to wiadomość dość smutna. Ja tego długo nie rozpamiętywałem, po prostu skupiłem się na czekającym nas starciu z Bułgarią. Jestem pewien, że trener Michniewicz miał do tego takie samo podejście, chciał przede wszystkim pożegnać się zwycięstwem.
Nowym trenerem kadry młodzieżowej został Maciej Stolarczyk. Co wiesz o tym szkoleniowcu i czego spodziewasz się po tej współpracy?
Trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo nie mieliśmy okazji się wcześniej poznać. Nawet, jeżeli cokolwiek o nim słyszałem, nigdy nie oceniam i nie wypowiadam się na temat nikogo przed osobistym kontaktem. Byłoby to bardzo nie w porządku. Obraz medialny w żadnym stopniu mnie nie interesuje. Wyciągam własne wnioski, ale dopiero wtedy, gdy mam okazję kogoś poznać, porozmawiać z nim, popracować. Jest więc na to zdecydowanie za wcześnie, ale mam nadzieję, że współpraca będzie owocna.
Wierzysz jeszcze w ten awans? Czego możemy oczekiwać po meczu z Łotwą, jak wykrzesać maksymalne zaangażowanie z zespołu w tak trudnym momencie, gdy najwięcej zależy od rywali?
Oczywiście, że wierzę w powodzenie naszej misji. Ktoś może pomyśleć, że jestem przesadnym optymistą, ale nie takie rzeczy zdarzały się w piłce nożnej. Dopóki jest szansa, by coś osiągnąć, trzeba zrobić wszystko, by do tego celu dotrzeć. Zdaję sobie sprawę, że w naszej sytuacji wiele zależy nie tylko od nas, ale i od wyników innych spotkań. Wszystko jest jednak wciąż możliwe, więc nie mam wątpliwości, że na spotkanie z Łotwą nie trzeba będzie nas dodatkowo motywować. Każdy z nas ma swoje ambicje, gramy dla Polski, jesteśmy reprezentantami kraju. To do czegoś zobowiązuje.
Rozmawiał Emil Kopański