Aktualności
[WYWIAD] Patryk Dziczek: Marzenia są po to, by je realizować
Za tobą sezon, który każdy młody piłkarz chciałby przeżyć. Z re-prezentacją Polski do lat 21 zaliczyłeś awans do turnieju finałowego mistrzostw Europy, a w barwach Piasta Gliwice sięgnąłeś po tytuł mistrza Polski.
Nie ukrywam, że to rzeczywiście był sezon, którego życzyłbym każdemu. W obu przypadkach niewielu w nas wierzyło. W re-prezentacji mieliśmy trudne momenty, choćby jeszcze we wrześniu, gdy drugi raz potknęliśmy się w meczu z Wyspami Owczymi. Wtedy musieliśmy zmierzyć się z falą krytyki. Podobnie przed meczami barażowymi z Portugalią, gdy na pewno nie byliśmy stawiani w roli faworyta, zwłaszcza po potknięciu w pierwszym starciu. W rewanżu pokazaliśmy jednak, na co stać tę drużynę. To była niesamowita radość. Zrobiliśmy coś historycznego, coś, co nie udało się żadnej z reprezentacji młodzieżowych przez ponad 20 lat. A co do Piasta... Do rundy finałowej sezonu przystępowaliśmy także bez presji. Chyba nikt nie spodziewał się, że będziemy w stanie włączyć się do walki o tytuł, co najwyżej nieśmiało wspominano o nas w kontekście awansu do europejskich pucharów. Tymczasem pokazaliśmy najrówniejszą formę. Nikt nie może powiedzieć, że nie zasłużyliśmy na to mistrzostwo. W końcowej fazie rozgrywek pokonaliśmy przecież wszystkich faworytów. Dla klubu, dla Gliwic, wreszcie dla nas samych jako piłkarzy, było to fantastyczne przeżycie.
W czym widzisz największą siłę drużyny prowadzonej przez Czesława Michniewicza?
W jedności. Stanowimy jedną, wielką rodzinę, bez podziałów, bez wzajemnych animozji. Na ligowych boiskach jesteśmy rywalami, ale gdy przyjeżdżamy na kadrę, nikt z nas o tym nie myśli. Atmosfera jest kapitalna, nie brakuje żartów, po prostu lubimy ze sobą spędzać czas. Nie nudzimy się w tym gronie, nikt na nikogo się nie obraża, nie ma między nami waśni. Trener także potrafił nas odpowiednio poukładać, co na boisku ma niebagatelne znaczenie. To zaowocowało także w rewanżowym meczu z Portugalią. Gdybyśmy nie byli drużyną w pełnym tego słowa znaczeniu, zapewne to Portugalczycy dziś szykowaliby się do mistrzostw Europy.
W minionym już sezonie rozegrałeś niemal wszystkie spotkania, będąc jednym z filarów Piasta. To też daje ci pewność siebie?
Bardzo się cieszę z zaufania, którym obdarza mnie trener Waldemar Fornalik. To mój drugi pełny sezon w pierwszej drużynie, w którym regularnie wychodzę na boisko. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania wobec mnie są spore, ale mam nadzieję, że spełniam pokładane we mnie nadzieje. Jestem wychowankiem Piasta, nigdy nie zmieniłem choćby na chwilę klubowych barw i to dla mnie wielka sprawa, że mogę grać w pierwszej drużynie tak często, być jej ważnym ogniwem i odpłacać się za zaufanie dobrą grą. Wiem, ile ten zespół znaczy dla kibiców, jak długo czekali na sukcesy. Tym bardziej ogromną radością jest fakt, że potrafiliśmy wytrzymać ciśnienie i zakończyć sezon z tytułem mistrza Polski.
Podobnie jest w młodzieżowej reprezentacji, w której także jesteś pewnym punktem.
Tak się złożyło, że moja dobra dyspozycja w klubie przełożyła się także na miejsce w drużynie narodowej. Nie osiadam jednak na laurach, nie uważam, że jestem „nie do ruszenia”. Nigdy nie obrażałem się, gdy przychodziło mi siadać na ławce rezerwowych, jeśli tylko dostrzegałem, że mój konkurent do miejsca w składzie wnosi do zespołu odpowiednią jakość. Tak też jest w reprezentacji Polski. W kwalifikacjach grałem bardzo dużo i jeśli trener decydował się postawić właśnie na mnie, to znaczy, że nie zawodziłem jego oczekiwań. W kadrze nikt nie dostaje jednak miejsca za zasługi. Liczy się to, co tu i teraz, więc każdego dnia, na każdym treningu muszę udowadniać swoją wartość. Nie ma dla mnie momentu, w którym mógłbym „odpuścić”. Cały czas pracuję na maksimum swoich możliwości.
We Włoszech nasza reprezentacja zmierzy się z bardzo trudnymi rywalami. Jak ocenisz ich siłę?
Na pierwszy ogień pójdą Belgowie, którzy słyną ze swojej gry z kontrataku, mają bardzo szybkich skrzydłowych, których będziemy musieli powstrzymać. Co do Włochów, są gospodarzem, ich trener też zbudował zespół, który wydaje się jednym z faworytów całych mistrzostw. Fazę grupową zamkniemy meczem z Hiszpanią, której styl zna chyba każdy. Trudno doszukiwać się w grze Hiszpanów powtarzalności, to bardzo kreatywna ekipa, podobna do Portugalczyków. My jednak już pokazywaliśmy, że potrafimy grać z rywalami teoretycznie silniejszymi od nas. Wierzymy, że jesteśmy w stanie stawić im czoła i powalczyć o wyjście z grupy. Naszym marzeniem jest awans do półfinału i wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej. Nie mogliśmy pojechać do Włoch z przekonaniem, że jesteśmy skazani na porażkę. Marzenia są po to, żeby je realizować i z takim nastawieniem rozpoczniemy ten turniej.
Rozmawiał Emil Kopański