Aktualności
[WYWIAD] Mariusz Stępiński: Nie chciałem być opcją „last minute”
Reprezentacja01.09.2016
Wyjątkowo długo przebywałeś we Francji zanim podpisałeś kontrakt z nowym klubem, ale wszystko zakończyło się pomyślnie i jesteś zawodnikiem FC Nantes.
Rzeczywiście, ale najważniejsze, że wreszcie się udało. Obecnie przebywam jednak na zgrupowaniu reprezentacji Polski U21, z którą przygotowuję się do meczu towarzyskiego z Węgrami. W tym momencie kadra to dla mnie priorytet i na niej się koncentruję.
Zanim porozmawiamy o reprezentacji opowiedz proszę o tym, co działo się wokół Ciebie w ostatnim czasie. Poleciałeś do Francji na testy, a wróciłeś po tygodniu. Co robiłeś przez ten czas?
Trenowałem indywidulanie, by pozostać w cyklu treningowym. Nie uczestniczyłem w zajęciach z zespołem, bo gdyby coś mi się stało to oznaczałoby problemy i dla francuskiego klubu i dla mnie. To niepotrzebne ryzyko.
Trenowałem indywidulanie, by pozostać w cyklu treningowym. Nie uczestniczyłem w zajęciach z zespołem, bo gdyby coś mi się stało to oznaczałoby problemy i dla francuskiego klubu i dla mnie. To niepotrzebne ryzyko.
W sieci, jeszcze przed podpisaniem kontraktu, pojawiały się Twoje zdjęcia z kibicami francuskiego klubu. Powstał nawet hasztag #WitamyMariusz, który funkcjonuje na Twitterze.
W Nantes zainteresowanie piłką nożna jest bardzo duże. Normalne jest zatem to, że gdy do klubu przychodzi nowy zawodnik to cieszy się zainteresowaniem kibiców. Czy traktowali mnie jak gwiazdę? Nie jestem nią, a na szacunek fanów muszę zapracować na boisku.
W Nantes zainteresowanie piłką nożna jest bardzo duże. Normalne jest zatem to, że gdy do klubu przychodzi nowy zawodnik to cieszy się zainteresowaniem kibiców. Czy traktowali mnie jak gwiazdę? Nie jestem nią, a na szacunek fanów muszę zapracować na boisku.
Dlaczego zdecydowałeś się na transfer do FC Nantes?
Sam fakt, że czekano na mnie tak długo jest dowodem na to, że naprawdę im zależało, aby mnie pozyskać. Nie chciałem korzystać z innych propozycji, ponieważ ta była najlepsza.
A inne oferty?
Kluby, które zgłaszały się do mnie w ostatnich dniach okna transferowego szukały napastnika w opcji „last minute”. Polega to na tym, że transfer innego zawodnika nie doszedł do skutku, więc w ostatniej chwili ściąga się kogoś, kto pierwotnie był drugim albo nawet trzecim wyborem. Nantes pozwala mi wierzyć, że w ich przypadku było inaczej, ponieważ negocjacje rozpoczęły się w połowie okienka. Ich determinacja dała mi poczucie, że faktycznie mnie potrzebują.
Kluby, które zgłaszały się do mnie w ostatnich dniach okna transferowego szukały napastnika w opcji „last minute”. Polega to na tym, że transfer innego zawodnika nie doszedł do skutku, więc w ostatniej chwili ściąga się kogoś, kto pierwotnie był drugim albo nawet trzecim wyborem. Nantes pozwala mi wierzyć, że w ich przypadku było inaczej, ponieważ negocjacje rozpoczęły się w połowie okienka. Ich determinacja dała mi poczucie, że faktycznie mnie potrzebują.
Mówisz, że Nantes zgłosiło się do Ciebie w połowie okna transferowego. Wcześniej nie było żadnych propozycji transferowych?
Nic konkretnego nie było. Ktoś może opowiadać bajki o transferach, ale póki na stole nie ma propozycji kontraktu, to tak naprawdę nie ma o czym rozmawiać.
Nic konkretnego nie było. Ktoś może opowiadać bajki o transferach, ale póki na stole nie ma propozycji kontraktu, to tak naprawdę nie ma o czym rozmawiać.
A Legia?
Był taki temat, lecz stwierdziłem, że Nantes jest lepszą opcją i Legii grzecznie odmówiłem.
Był taki temat, lecz stwierdziłem, że Nantes jest lepszą opcją i Legii grzecznie odmówiłem.
Perspektywa występów w Lidze Mistrzów Cię nie skusiła?
Wybierając nowy klub myślałem długofalowo. Kontrakt podpisuje się przecież na kilka lat, a nie na pół roku. Występy w Champions League to oczywiście duża pokusa, ale stwierdziłem że regularna gra w Ligue 1 w tym momencie jest lepsza dla mojego rozwoju. Czy postąpiłem słusznie, okaże się za jakiś czas.
Wybierając nowy klub myślałem długofalowo. Kontrakt podpisuje się przecież na kilka lat, a nie na pół roku. Występy w Champions League to oczywiście duża pokusa, ale stwierdziłem że regularna gra w Ligue 1 w tym momencie jest lepsza dla mojego rozwoju. Czy postąpiłem słusznie, okaże się za jakiś czas.
Prezesem Twojego nowego klubu jest Polak, Waldemar Kita. Jaką rolę odegrał w tym transferze?
Bardzo dużą. Pan Kita dzwonił do Chorzowa kilka razy dzienne, by prowadzić negocjacje z włodarzami Ruchu. Gdyby nie on, to ten transfer raczej nie doszedłby do skutku. Chcę jednak zaznaczyć, że w Nantes chciał mnie przede wszystkim trener i to na jego prośbę pan Kita usiłował mnie pozyskać.
Trzy lata temu także opuszczałeś ekstraklasę przechodząc do 1.FC Nürnberg. Czym różni się Mariusz Stępiński, który wyjeżdżał do Niemiec od tego, który właśnie przeniósł się do Francji?
Jest starszy, bogatszy o doświadczenia oraz umiejętności, które nabył przez te 3 lata. Wówczas opuszczałem Polskę jako talent, który jechał do Niemiec po naukę. Do Francji przenoszę się po to, by walczyć o miejsce w składzie i grać.
Jest coś, co łączy oba te wyjazdy. I kibice Widzewa Łódź trzy lata temu i kibice Ruchu teraz, żegnając Cię, okazują ogromną dawkę sympatii.
Być może dlatego, że oba kluby od lat mają sztamę i traktują mnie jak jednego z nich? Nie wiem.
Bez względu na to, gdzie gram staram się walczyć z całych sił. Wiem, że kibic to doceni, a gdy przyjdzie zniżka formy to zrozumie i będzie szanować.
Być może dlatego, że oba kluby od lat mają sztamę i traktują mnie jak jednego z nich? Nie wiem.
Bez względu na to, gdzie gram staram się walczyć z całych sił. Wiem, że kibic to doceni, a gdy przyjdzie zniżka formy to zrozumie i będzie szanować.
Wkrótce zaczniesz pracować na szacunek fanów w nowym klubie, ale wcześniej czeka Cię mecz kadry U21 z Węgrami, do którego przygotowujecie się w Arłamowie. To miejsce dobrze Ci znane.
Byłem tu z drużyną Adama Nawałki przed EURO 2016. Za rok w Polsce odbędą się mistrzostwa Europy UEFA EURO U21, więc to także bardzo poważna impreza.
Podczas jednej z konferencji w La Baule powiedziałeś, że doświadczenie zdobyte we Francji zaprocentuje właśnie na przyszłorocznym turnieju.
Jeśli przez 6 tygodni jesteś z takimi piłkarzami z jakimi ja byłem, siłą rzeczy musisz się uczyć. Nic więcej nie trzeba dodawać. To będzie ważne wydarzenie dla Polski. Póki co, przed nami mecz z Węgrami, na który serdecznie zapraszam!
Jeśli przez 6 tygodni jesteś z takimi piłkarzami z jakimi ja byłem, siłą rzeczy musisz się uczyć. Nic więcej nie trzeba dodawać. To będzie ważne wydarzenie dla Polski. Póki co, przed nami mecz z Węgrami, na który serdecznie zapraszam!
Rozmawiał Szymon Bartnicki