Aktualności
Włoski styl Polaków kontra… Italia. Starcie w Bolonii o 21:00
Mimo że reprezentacja Polski jechała do Włoch w roli kopciuszka, to w pierwszym meczu z Belgią zagrała bardzo dobrze i wygrała 3:2. – Pierwsze mecze na takich turniejach zawsze są bardzo ważne. Jeśli się wygrywa, później gra się już łatwiej. Cieszymy się, że nam się ta sztuka udała. Zrobiliśmy jednak dopiero pierwszy krok. Jeszcze trochę zostało ich do wykonania, nie chcemy się bowiem zatrzymywać – mówił po spotkaniu Szymon Żurkowski, który został wybrany zawodnikiem meczu, wszak strzelił gola i zaliczył asystę.
Pierwsze grupowe starcie wygrała również Italia, która pokazała wielką siłę i pokonała 3:1 innego z faworytów – Hiszpanię. Dlatego też środowy mecz w Bolonii możemy śmiało określić starciem na szczycie w grupie A. Kolejne zwycięstwo praktycznie zapewni już bowiem którejś z drużyn awans do półfinałów. Włoscy dziennikarze są przekonani, że zwycięzca będą „Azzurri”. Nie ma innego wyjścia. A Polakom jest to… bardzo na rękę. Czy po raz kolejny wykorzystają pozycję kopciuszka, który nic nie musi, a jedynie może? – Trudno powiedzieć, że Włosi będą pod presją. Grają u siebie, ich zawodnicy mają w sumie ponad 1000 występów w Serie A, wielu z nich grało już w dorosłej reprezentacji. Są bardzo silni, świetnie poukładani, powołali wszystkich najlepszych piłkarzy urodzonych w 1996 roku i później. Słowo presja po prostu nie pasuje do tej kadry. W środę zmierzą się dwa zespoły, które mają swoje marzenia i swoje atuty. Na pewno o wyniku nie zadecyduje kwestia presji – zapewnia trener Czesław Michniewicz.
Marzenia i atuty oraz zwycięstwa w pierwszych meczach grupowych, to jednak nie jedyne kwestie, które łączą reprezentacje Polski i Włoch. Selekcjoner biało-czerwonych jest bowiem wielkim fanem calcio, a największym atutem kadry U-21 jest gra w defensywie, czyli… domena Italii.
– Jesteśmy bardzo dobrzy w defensywie. U nas nie broni tylko czterech obrońców i pomocnik, ale wszystko zaczyna się ode mnie, czyli od napastnika. To nasz plus. Jesteśmy monolitem na boisku, jak i poza nim. Pójdziemy za sobą w ogień i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Trener Michniewicz tak to poukładał ze swoim sztabem, że robimy to, co potrafimy najlepiej i co nam wychodzi. Wyciskamy z siebie tyle, ile możemy – wyjaśniał po meczu z Belgią Dawid Kownacki.
– Jeździłem do Włoch na staże i obserwacje. Jako selekcjoner młodzieżówki poznałem trenerów pracujących w Serie A, jak Stefano Pioli czy Marco Giampaolo. To fantastyczni szkoleniowcy. Jestem zafascynowany włoskim futbolem. Najbardziej podoba mi się umiejętność dobrego bronienia i żelazna taktyka na boisku. To również… nasz atut! Nauczyliśmy się od Włochów dobrej organizacji. Gramy w określony sposób i nie zmienimy tego z dnia na dzień. Przeciwko nam gra się bardzo trudno i to dobrze. A skoro idą za tym wyniki, to tym bardziej nie musimy niczego zmieniać – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Michniewicz, który odniósł się również do wielkich wygranych Polaków z Italią.
– 1974 rok pamiętam tylko z odtworzenia. Widziałem oczywiście gole Andrzeja Szarmacha i Kazimierza Deyny. Bardziej utrwalił mi się za to w pamięci 1982 rok, kadra Enzo Bearzota, w bramce Dino Zoff, dalej Marco Tardelli i Paolo Rossi. Mieli piękne stroje, które się bardzo wyróżniały, a poza tym świetnie grali w piłkę. Pamiętam także nasze zwycięstwo nad Włochami w Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. To już jednak historia. Trzeba ją znać, ale nie można nią żyć. Cieszymy się, że jesteśmy na mistrzostwach Europy i przed nami wielki mecz z Włochami. Mamy nadzieję, że będzie długo wspominany jako dobre widowisko – dodał z uśmiechem selekcjoner biało-czerwonych.
Dla Polaków już sam awans do finałów mistrzostw Europy jest wielkim osiągnięciem. Przecież w barażach z Portugalią nikt nie stawiał na biało-czerwonych. Podobnie zresztą jak w pierwszym meczu z Belgią. Tak samo jest teraz, przed starciem z Włochami w Bolonii. Dlatego na twarzach Polaków cały czas widnieje uśmiech. Zawodnicy na każdym kroku podkreślają, że mają swoje plany i marzenia. I chcą je zrealizować. Bez szumnych zapowiedzi. Kadra Czesława Michniewicza przemawia na boisku.
Paweł Drażba, Bolonia