Aktualności
[UEFA EURO U21] Jak Andrzej Juskowiak pomaga napastnikom
W przypadku turniejów międzynarodowych doświadczenie jest jednym z kluczowych aspektów. Nie tylko u piłkarzy - Karol Linetty, Mariusz Stępiński i Igor Łasicki brali udział w Euro do lat 17 w 2012 roku - ale też w sztabie szkoleniowym. We wspomnianych mistrzostwach drużynę biało-czerwonych prowadził oczywiście Marcin Dorna, ale w swoim sztabie ma np. Andrzeja Juskowiaka. Chociaż turnieje olimpijskie różnią się od tych organizowanych przez UEFA, to nikt srebrnego medalu Polaków z Igrzysk w 1992 roku nie lekceważy. Wręcz przeciwnie, wciąż uznaje się to za jeden z największych sukcesów w historii polskiej piłki. A tego nie byłoby bez siedmiu goli Juskowiaka.
Napastnicy, którym Juskowiak pomaga w roli jednego z asystentów trenera Dorny nie mogą pamiętać tamtego turnieju, mają też prawo nie wiedzieć, jak dobrym był on zawodnikiem. Przy wysokim wzroście (185 cm) miał naprawdę niezłą koordynację, przyspieszenie i jednocześnie siłę, by radzić sobie z obrońcami przeciwnika. Mocne i precyzyjne wykończenie z lewej oraz prawej nogi, dobrą technikę uderzenia głową... Nie było przypadku nie tylko w tym, że został królem strzelców Igrzysk, ale też poradził sobie w ligach portugalskiej, greckiej oraz niemieckiej. Był typem napastnika, który stanowił dla drużyny punkt odniesienia w rozegraniu ataków.
Nie ma potrzeby szukanie podobieństw z gry Juskowiaka u napastników, którym pomaga przed młodzieżowymi mistrzostwami Europy. Jednak sam fakt, że miał uniwersalne umiejętności teraz może przydać się każdemu z trójki Mariusz Stępiński, Krzysztof Piątek i Jarosław Niezgoda. Sam fakt, że w tej rywalizacji napastników mają oni różne cechy świadczy na korzyść zespołu. – Staram się wychodzić z inicjatywą i pomagać zawodnikom. Jeżeli widzę na treningu coś, co jest do poprawy, to o tym mówię. Zgrupowania są rzadko, więc od razu widać czy ktoś nad czymś pracował czy nie – tłumaczy strzelec trzynastu goli w 39 występach w reprezentacji.
Jednak Juskowiak podkreśla, że zadanie poprawienia napastników nie jest łatwe. – Są specyficzną częścią zespołu. Czasem „dziewiątki” muszą być egoistami, a czasem są zdani na cały zespół. Jest sporo czynników, które trzeba brać pod uwagę. Ja staram się pomóc przede wszystkim w tym, żeby wykorzystywali swoje naturalne zdolności i umiejętności. Czasu jest niewiele, natomiast więcej informacji można im przekazać takich, które przydadzą im się już za chwilę. Dowartościować w pewnych sytuacjach. Czasami zawodnik nawet nie wie, kiedy dochodzi do formy. Obserwując go z dnia na dzień widać jak on się buduje i nawet, gdy nie trafia w prostej sytuacji, to widać, że jest na dobrej drodze. To są szczegóły, które mi nie umykają i staram się je przekazywać – dodaje.
Głównym kandydatem do gry w ataku wydaje się Mariusz Stępiński. Jego pierwszy sezon w lidze francuskiej nie przebiegł do końca tak, jak 23-latek zakładał, ale on sam twierdzi, że się rozwinął. - Poprawiłem grę tyłem do bramki, grę głową i walkę z obrońcami. Chcąc to robić musiałem nabrać postury, a to też przychodzi z wiekiem - mówił na zgrupowaniu w Arłamowie w wywiadzie dla Polsat Sport. - To dobra liga przygotowująca do gry w Anglii - dodał. Juskowiak potwierdza tę samoocenę zawodnika. – Widać po Mariuszu, że poprawił grę tyłem do bramki. Oczywiście gra treningowa to coś zupełnie innego, niż warunki meczowe na poziomie reprezentacji, natomiast w ostatnich dniach jego przyjęcia piłki są bardziej powtarzalne, niż na wcześniejszym zgrupowaniu. I to niezwykle istotny element, by grać w dobrym klubie. Może nawet regularnie nie strzelać, ale nie może tracićpiłki. Mariusz w tej chwili jest zawodnikiem, który podejmuje szybciej swoje decyzje. Wcześniej zajmowało mu to więcej czasu i przeciwnik to wykorzystywał – tłumaczy były napastnik Sportingu Lizbona, Borussii Moenchengladbach i Olympiakosu Pireus.
Ostatnim trafieniem Stęp[ińskiego w barwach Nantes było to z Olympique Marsylia (3:2) - przy kontrze zespołu idealnie ustawił się do dośrodkowania z lewej strony, przyjęciem piłki na klatkę ominął jednego przeciwnika, podbiciem poprawił ją przed strzałem i uderzył w róg. To jednak pokazało jakość i klasę młodego napastnika, którą może wykorzysta jego następny trener klubowy, Claudio Ranieri. Trudniejsze warunki w lidze francuskiej widać po statystykach Stępińskiego: chociaż średnio toczy podobną liczbę pojedynków do swoich kolegów (24 na mecz), to wygrywa 10% mniej (co czwarte starcie, Piątek i Niezgoda w ekstraklasie co trzecie), ma też niższą skuteczność w dryblingu (32%).
Piątek oraz Niezgoda mają jeszcze inne atuty. Widać to po ich zachowaniu na boisku: pierwszy dobrze czuje się w grze tyłem do bramki, często gra między stoperami przeciwnika, ma najwięcej z tej trójki pojedynków w powietrzu (śr. 11), jest w tym też najskuteczniejszy (wygrywa 37%). 22-latek był jednym z nielicznych jasnych punktów Cracovii w tym sezonie, jego jedenaście goli wydatnie przyczyniło się do utrzymania najrzadziej wygrywającej drużyny ekstraklasy. W lutym strzelił dwa gole Lechii w Gdańsku, które pokazały jego jakość - umiejętność rozegrania krótko piłki z wejściem w pole karne i wykończeniem akcji - i fakt, że wpasował się w styl Cracovii. Jego siła powoduje, że może współpracować z drugim napastnikiem, często robiąc mu miejsce, zabierając i angażując obrońców przeciwnika.
Jeszcze innym typem "dziewiątki" jest Jarosław Niezgoda, który choć spadł z ligi z Ruchem Chorzów, to dziesięcioma golami zasłużył sobie na szansę po powrocie do Legii Warszawa. Z tej trójki ma on najwyższą średnią dryblingów (4,2 na mecz), co wynikało ze stylu gry Ruchu - często Niezgoda musiał cofać się do linii środkowej lub schodził do boków, by w ogóle dostać piłkę. Jednocześnie w kontrach często koledzy starali się wykorzystać jego szybkość przy prostopadłych podaniach. Stąd stosunkowo mało pojedynków w strefie pod bramką - tam, zwłaszcza w ataku pozycyjnym szuka choćby metra wolnej przestrzeni. Wtedy znów może wykorzystać swoje przyspieszenie, zrywem być szybszym do piłki zagranej w pole karne. – Może być czarnym koniem. Potrafi strzelić w nieoczekiwany sposób, co ważne może zrobić to zarówno lewą, jak i prawą nogą, a od momentu przyjęcia piłki do uderzenia upływa bardzo mało czasu. Jego strzały są precyzyjne, nawet jeśli nie najlepiej przyjmie piłkę, to i tak potrafi oddać mocne, soczyste uderzenie. Nabrał trochę więcej pewności i zdecydowania na pierwszych metrach. Dużo sobie po nim obiecujemy – zaznacza Juskowiak.
A jakich rad mógłby udzielić im Juskowiak? W przypadku Stępińskiego na pewno poprawy wymaga utrzymanie się przy piłce i sposób jej rozegrania. U Piątka problemem jest mimo wszystko skuteczność - ma on najwyższą z tej trójki średnią strzałów (3,7), ale brakuje mu precyzji przy uderzeniach lewą nogą. Wreszcie u Niezgody aspektem do korekty jest większe zaangażowanie pod polem karnym i wytrzymywanie bardziej fizycznej gry rywali. Jednak znów warto podkreślić ich różnorodność - atut składu Marcina Dorny. Zakładając, że w ataku może wystąpić również Dawid Kownacki (na mecz ze Słowacją zawieszony, w kadrze U-21 częściej grający na skrzydle), to selekcjoner ma cztery możliwości zaskoczenia rywala. Stępiński zaszedł najwyżej, miał już okazję do dwóch transferów zagranicznych i zdobył doświadczenie bycia na nawet większym turnieju. Jednak nie sprawia to, że automatycznie staje się oczywistym wyborem. Przy trzech różnych rywalach w fazie grupowej rotacja na pozycji "dziewiątki" może być jedną z drobnych, ale kluczowych przewag biało-czerwonych.
Michał Zachodny