Aktualności
U-21: Udane wejście w piłkarską dorosłość, czyli Kamil Grabara gotowy na coś wielkiego
A tak naprawdę początek, bo przecież Grabara stawia pierwsze kroki w poważnym futbolu. Może nie tyle w poważnym, ile w dorosłym, bo występy w Liverpoolu U-23, nawet jeśli prezentował się tam z bardzo dobrej strony, nie zastąpią rywalizacji z seniorami. Dlatego, gdy w styczniu pojawiła się opcja gry 20-letniego bramkarza w Danii, ten postawił z niej skorzystać, przenosząc się do Aarhus. Z perspektywy czasu widać, że przeprowadzka okazała się „strzałem w dziesiątkę”. Mecze młodzieżowych mistrzostw Europy utwierdzają wszystkich w przekonaniu, że Grabara z Twittera i Grabara z boiska to ten sam człowiek, równie pewny siebie, co skuteczny w... ripostach, jak i interwencjach.
Test zdany celująco
Po wygranym meczu z Włochami, drugim zwycięstwie biało-czerwonych w trakcie EURO U-21, Czesław Michniewicz zapytany o formę Krystiana Bielika i odniesienie jej do sytuacji zawodnika sprzed dwóch lat, odpowiedział: „Dwa lata w piłce to wieczność”. W przypadku Grabary okazuje się, że i przez pół roku w życiu piłkarza może wiele się zmienić. Dodajmy: na lepsze.
– Kamil przejdzie w Danii sprawdzian z dorosłości, pozna inną ligę. Uważam, że sportowo da radę. Mam nadzieję, że szybko się zaadaptuje i będzie grał co tydzień, co jest w jego i naszym interesie – mówił Łączy Nas Piłka trener Michniewicz. Jego kadrowicz dał radę. Grabara wystąpił w 16 meczach, w sześciu zdołał nie wpuścić bramki. Trafiał do jedenastki kolejki, znalazł się w najlepszej jedenastce miesiąca. Szybko zyskał sympatię tamtejszych kibiców. Jednym słowem: same plusy.
Dla tych, którzy znają inną twarz Grabary niż ta z Twittera i wiedzą, co sobą prezentuje, nie jest żadnym zaskoczeniem, że ze starcia polski bramkarz kontra seniorski futbol, wyszedł on bez szwanku. – Zawsze warto zebrać doświadczenie w innym środowisku, niż w tym, w którym zwykle się przebywa. Życie piłkarza to jeden nieustanny test. Ja zagrałem wszystkie mecze w lidze duńskiej od pierwszej do 90 minuty. Nie będę ukrywał, że też jechałem z takim nastawieniem, że muszę w Aarhus grać w każdym spotkaniu – tłumaczył Grabara.
Wie, co mówi
Zrobił jak postanowił. Nie ma zresztą w zwyczaju „rzucania słów na wiatr”. To bramkarz świadomy własnej wartości, umiejętności i pewny siebie, co często odbierane jest jak zbytnie zadufanie w sobie. Taki wizerunek zbudował w mediach społecznościowych. Tymczasem na boisku także buduje swoją markę i wychodzi mu to bardzo dobrze. W spotkaniu z Włochami był mocnym punktem drużyny Czesława Michniewicza. Co znamienne: tą osławioną już pewność siebie potrafi odpowiednio spożytkować. – Na pewno nie czuję się bohaterem. Może i zostałem wybrany zawodnikiem meczu, ale tak naprawdę zwycięstwo jest zasługą całego zespołu. Cieszę się jednak, że ktoś mnie zauważył. Może dostanę jakiś zegarek albo coś podobnego? A tak całkiem serio – bramkarz jest od tego, aby bronić. Cieszę się, że pomogłem drużynie, ale zwycięzcami i bohaterami jesteśmy wszyscy. Teraz z niecierpliwością czekamy na ostatni mecz z Hiszpanią – stwierdził golkiper biało-czerwonych.
20-latek ma dziś mocną pozycję w kadrze, dostał zaufanie, odpłaca tym samym. – Trener mi tego nie dał dlatego, że mnie lubi albo że jestem fajnym chłopakiem. Bo chyba nim nie jestem. Mam wrażenie, że dałem argumenty szkoleniowcowi, wywalczyłem sobie tę pozycję. Wcześniej byłem bramkarzem numer dwa, swoje więc „odsiedziałem” – tłumaczył przed początkiem EURO.
Na tej samej imprezie rośnie z każdym kolejnym meczem. Jego pozytywne oddziaływanie na zespół widać na wielu płaszczyznach. Kolegom z reprezentacji daje poczucie, że niczego nie zawali, a i w ważnym momencie stanie na wysokości zadania. Ma argumenty sportowe i mentalne. – Zawsze chodzę po hotelu i mówię, że wygramy. Mam nadzieję, że to się przekłada na nas. Nie graliśmy pięknie, ale nie ma na tym turnieju drużyny, która nie boi się już naszej obrony – przekonuje Grabara.
Teraz się dopiero zacznie?
Zanim rozpoczęły się mistrzostwa zasugerował zaś, że nie mamy co przeceniać siły przeciwników Polski w grupie. – Szanuję naszych grupowych rywali, ale nie robią na mnie wrażenia. Nie powiem, że brązowy czy srebrny medal będzie zły, ale gdybyśmy taki zdobyli, to czułbym niedosyt, że nie wygraliśmy turnieju – powiedział.
Cały Grabara. Niegryzący się w język i przed nikim niepękający, zwłaszcza na boisku. Dzięki temu ma szansę zrobić karierę i nie być jednym z wielu bramkarzy, a kimś więcej. Nie bez powodu Steven Gerrard, szkoleniowiec Liverpoolu U-19, jakiś czas temu pochwalił go publicznie: – Dziewięciu na dziesięciu bramkarzy żałowałoby siebie i prawdopodobnie próbowałoby naprawić swój pierwszy błąd w zły sposób. Ale Kamil zachował spokój i uratował zespół w trzech albo czterech sytuacjach, w tym obronił rzut karny. Jestem bardzo zadowolony z jego reakcji na błąd. To pokazuje, że jest topowym golkiperem.
Grabara mierzy wysoko. I są podstawy, by sądzić, że tak będzie. – Moja przyszłość to jest przede wszystkim EURO, na razie za daleko nie wybiegam. Zobaczymy, co po mistrzostwach się urodzi, a myślę, że na pewno będzie to coś ciekawego – przekonywał.
Ostatnie miesiące i występy polskiego bramkarza na mistrzostwach Europy świadczą, że jest gotowy na, jak to ujął niedawno, coś wielkiego.