Aktualności

U-21: Największe gwiazdy UEFA EURO 2019

Reprezentacja15.06.2019 
Kibice młodzieżowej reprezentacji Polski doskonale znają zawodników wybranych przez Czesława Michniewicza na mistrzostwa Europy do lat 21 we Włoszech. Jednak w pozostałych drużynach znajdują się również talenty, które warto poznać. O niektórych już można mówić, że aspirują do bycia gwiazdami najwyższego formatu.

WŁOCHY: Moise KEAN (Juventus FC)

Kolega klubowy Wojciecha Szczęsnego, którego kibice młodzieżowych reprezentacji Polski mogli poznać już w ubiegłym roku. W Łodzi wystąpił w drużynie Włoch do lat 20 i biało-czerwonym strzelił dwa gole. Teraz jest w kadrze U-21, ale ma już za sobą debiuty i trafienia w seniorskiej kadrze i to jako najmłodszy w historii swojego kraju.

Zresztą Moise lubi wiele rzeczy dokonywać jako pierwszy: był pierwszym debiutantem z rocznika 2000 w pięciu czołowych ligach Europy (już w 2016 roku!), do tego dołożył tytuł pośród tych rozgrywek dla najmłodszego strzelca (2017). Podobnie w Lidze Mistrzów, w której zagrał już jako 16-latek.

W minionym sezonie ligowym dołożył sześć goli w 13 meczach Serie A. Kean może występować jako napastnik lub skrzydłowy, ma świetne przyspieszenie z piłką i siłę, by radzić sobie z rosłymi obrońcami.



HISZPANIA: Fabian RUIZ (Napoli)

Tego zawodnika znają doskonale inni seniorzy reprezentacji Polski, Piotr Zieliński oraz Arkadiusz Milik. W transfer Fabiana Ruiza ich Napoli zainwestowało aż 30 milionów euro, które otrzymał Betis z którym będąc jeszcze młodszym, pomocnik wywalczył awans do Primera Division. W ostatnim sezonie już w barwach włoskiego klubu wystąpił w 40 meczach i strzelił siedem goli.

Ma za sobą debiut w seniorskiej kadrze, choć to na razie epizod. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że przed tym wysokim, ale świetnie wyszkolonym zawodnikiem naprawdę wielka przyszłość. Jego możliwości sprawiają, że jest bardzo uniwersalnym piłkarzem, występuje w różnych rolach w drugiej linii u Carla Ancelottiego. Z pewnością jeden z piłkarzy, którego najbardziej Polacy muszą mieć na uwadze, gdy zagrają z Hiszpanią.

BELGIA: Dodi LUKEBAKIO (Fortuna Duesseldorf)

Tak się złożyło, że w każdej drużynie grupowych rywali znajdzie się przeciwnik, którego polscy piłkarze znają z występów w klubie. Ale w przypadku Lukebakio to połączenie jest nawet mocniejsze: choć Dawid Kownacki występował z Belgiem w Fortunie tylko przez pół roku, to przecież partnerował mu w ofensywie niemieckiej drużyny.

Lukebakio w Bundeslidze raczej na kolejny sezon nie zostanie, bo wraca do Watfordu, z którego był wypożyczony. W Niemczech wychowanek Anderlechtu osiągnął sporo, strzelił 11 goli w 23 meczach, a zasłynął zwłaszcza pierwszym hat-trickiem, który udało się ustrzelić przeciwko Manuelowi Neuerowi. Lukebakio trafił również przeciwko Borussii Dortmund. Co ciekawe, ma on już seniorski debiut w Demokratycznej Republice Kongo, ale w meczu towarzyskim i zadecydował, że jednak będzie grał dla Belgii.

NIEMCY: Mahmoud DAHOUD (Borussia Dortmund)

Ostatni sezon dla Dahouda nie był udany pod względem gry w klubie – więcej czasu na boisku spędzali jego rywale w walce o pierwszy skład – ale to już bardzo doświadczony zawodnik. W Bundeslidze ma 98 występów, za sobą transfer z Borussii Moenchengladbach do Dortmundu za 12 milionów euro.

To także doświadczony środkowy pomocnik – dynamiczny, ze świetną techniką użytkową – pod względem występów w reprezentacji Niemiec do lat 21. Zaliczył 17 występów w tej kategorii wiekowej, był również w drużynie, która dwa lata temu sięgnęła dość sensacyjnie po młodzieżowe mistrzostwo Europy na turnieju w Polsce.



DANIA: Robert SKOV (FC Kopenhaga)

Jeśli napastnik w jego wieku bije rekord bramkowy danej ligi – nawet jeśli nie są to najwyżej oceniane rozgrywki w Europie – to nic dziwnego, że wyczyn przyciąga uwagę. A Skov ma predyspozycje, by na tym osiągnięciu nie poprzestać. Nic dziwnego, że za niego Kopenhaga zapłaciła Silkeborgowi aż 7,5 milionów duńskich koron – 29 goli i mistrzowski tytuł sprawiły, że była to bardzo opłacalna inwestycja, która szybko się zwróci.

To bardzo dynamiczny, lewonożny zawodnik, który chętnie wdaje się w drybling i świetnie wykonuje stałe fragmenty gry. Jego firmowe zagranie to zbiegnięcie z piłką z prawego skrzydła do środka i mocny, precyzyjny strzał z dystansu. Nic dziwnego, że przy takiej charakterystyce i skuteczności obserwują go znacznie mocniejsze kluby, a także Skov otrzymał w ostatnich tygodniach szansę, by zadebiutować w pierwszej reprezentacji.

SERBIA: Luka JOVIĆ (Real Madryt)

Trudno nie mówić o Joviciu jako o największej gwieździe turnieju we Włoszech. W końcu to jeden z najgłośniejszych transferów ostatnich tygodni, piłkarz, który kosztował Real Madryt aż 60 milionów euro. Ostatni okres w Eintrachcie Frankfurt miał rewelacyjny: zdobył Puchar Niemiec, a w minionym sezonie w 43 meczach zdobył 25 bramek, był też jednym z najlepszych zawodników całych rozgrywek Ligi Europy, w której jego zespół był nie lada sensacją.

Co prawda Jović nie dostał poważnej szansy w Benfice Lizbona, która była jego pierwszym zagranicznym klubem, to wypożyczenie do Eintrachtu było najlepszą decyzją. Ten silny, bezpośredni i zdecydowany napastnik należy już do najlepiej kończących akcje zawodników w Europie. Nie jest też samolubny, w Bundeslidze zaliczył także pięć asyst.

AUSTRIA: Philipp LIENHART (Freiburg)

Jego dotychczasowa kariera była bardzo nietypowa: z Rapidu Wiedeń został wytransferowany jeszcze jako junior do Realu Madryt. W barwach „Królewskich” grał w drużynie do lat 19 i rezerwach, notując tylko jeden występ w pierwszym składzie. To i tak była wystarczająca recenzja, by Freiburg wyłożył za niego dwa miliony euro i sprowadził do swojej drużyny.

– Mój czas w Realu wiele mi dał. Rozwinąłem się jako osoba, nabyłem doświadczenia. Niełatwo jest dostać szansę na trenowanie z najlepszymi zawodnikami na świecie. Rozwinąłem się w kwestii gry pozycyjnej, przewidywaniu wydarzeń i rozgrywaniu – opowiadał o swoim okresie w Madrycie.

Jest na skraju między kadrą do lat 21 – w niej ma najwięcej występów, bywał również kapitanem drużyny – a seniorami, gdzie już zaliczył debiut w eliminacjach do MŚ 2018. W dwa sezony we Freiburgu zagrał w 25 spotkaniach Bundesligi.

ANGLIA: Phil FODEN (Manchester City)

To największa nadzieja na przyszłość angielskiego futbolu. Został najmłodszym zawodnikiem, który otrzymał medal za zwycięstwo w Premier League, do czego predysponuje minimum dziesięć występów w rozgrywkach. On zaliczył ich więcej, strzelił również gola wartego zwycięstwa z Tottenhamem w rundzie wiosennej, gdy jego Manchester City ścigał się punkt za punkt z Liverpoolem. Zresztą jest również najmłodszym piłkarzem w historii klubu oraz kraju, który zagrał oraz zdobył bramkę w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.

Doświadczenie turniejowe ma, bo w 2017 roku został mistrzem świata w kategorii do lat 17, zresztą był wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju, strzelił dwa gole w wielkim finale. Nad jego talentem pieczę trzyma Pep Guardiola, czasem daje większe okazje do gry, czasem lekko przytrzymuje, lecz należy do piewców umiejętności Anglika.

Foden to zresztą uniwersalny zawodnik: dla Guardioli to przede wszystkim kreatywny rozgrywający, ale może być również ustawiany na skrzydle, również w bardziej defensywnej roli. Niech nikogo nie zwiedzie dosyć wątła sylwetka, ponieważ Anglik potrafi nawet pod presją rywali i na małej przestrzeni poradzić sobie nadspodziewanie dobrze i jeszcze stworzyć okazję dla kolegów.



FRANCJA: Moussa DEMBELE (Olympique Lyon)

Ciężko uwierzyć, ale Lyon to już czwarty wielki klub w jego krótkiej karierze. Oczywiście zaczynając w Paris Saint-Germain jako 16-latek szans na grę nie miał, jednak już wtedy zdecydował się na transfer do Anglii. Ryzykował przepadnięcie, jak wielu mu podobnych, lecz w trudnej sytuacji klubu (spadek z Premier League w pierwszym półroczu pobytu) poradził sobie świetnie, już w drugim sezonie w Championship strzelając 15 goli.

I wtedy podjął kolejną nietypową decyzję: wybrał ligę szkocką, choć miał oferty z klubów w Anglii i we Francji. Przejście do Celtiku Glasgow, hegemona tamtejszej Premier League, okazało się strzałem w dziesiątkę, ponieważ napastnik zdobył wszystkie możliwe krajowe trofea w ostatnich dwóch sezonach. Do tego zagrał w Lidze Mistrzów (strzelając tam Manchesterowi City!), ale najbardziej wbił się w pamięć pierwszym od 1973 roku hat-trickiem w słynnych derby Old Firm przeciwko Rangersom.

W Lyonie już w pierwszym sezonie strzelił 15 goli w Ligue 1 i z pewnością już pokazuje, ile warte jest jego doświadczenie oraz obycie na różnych poziomach w seniorskim futbolu. Także dlatego mało kto uważa, by Olympique był ostatnim przystankiem w jego karierze.

RUMUNIA: Ionut RADU (Genoa)

22-latek już w ubiegłym roku stał się najdroższym bramkarzem w historii rumuńskiego futbolu – Genoa zapłaciła za niego aż dziewięć milionów euro latem 2018 roku, a więc więcej niż za… Krzysztofa Piątka w tym samym czasie. Takie pieniądze otrzymał za golkipera Inter Mediolan, który dał mu wyłącznie zadebiutować, a w sezonie 2017/18 wysłał na wypożyczenie do Avellino w Serie B.

Tam przykuł uwagę na tyle, by Genoa zainwestowała w niego sporą sumę i z miejsca zrobiła pierwszego bramkarza w składzie. Także dlatego UEFA wyróżniła go w gronie 50 zawodników młodego pokolenia, których koniecznie trzeba obserwować w 2019 roku. To doskonałe występy Radu sprawiły, że w eliminacjach EURO U-21 Rumunia wyprzedziła Portugalię, z którą w barażach musiała rywalizować Polska. W barwach młodzieżówki bramkarz Genoi ma już 13 występów.

CHORWACJA: Nikola VLASIĆ (CSKA Moskwa)

Jako 19-latek był już kapitanem Hajduka Split, który zresztą właśnie za środkowego ofensywnego pomocnika otrzymał rekordową kwotę 10 milionów euro. To latem 2017 roku Vlasić trafił do Evertonu i choć nie stał się pierwszoplanową postacią angielskiej drużyny, to i tak zaliczył niezły sezon (dwa gole w 19 występach we wszystkich rozgrywkach).

Przed kolejnym sezonem uznano, że bardziej regularna gra pomoże mu w rozwoju i wysłano na wypożyczenie do Moskwy. W CKSA odnalazł się świetnie, zaliczył niemal dwa razy więcej spotkań (34), a do tego ośmiokrotnie trafiał do bramki przeciwnika. Jedna z bramek była naprawdę wyjątkowa, ponieważ oznaczała triumf jego zespołu nad Realem Madryt w Lidze Mistrzów – rozgrywkach, które od lat pozostają poza zasięgiem Evertonu…

Vlasić ma już za sobą również występy w pierwszej reprezentacji Chorwacji, choć nie brał udziału w mistrzostwach świata 2018, które przyniosły najlepszy w historii kraju wynik, czyli drugie miejsce. To bardzo uniwersalny pomocnik, odznacza się kreatywnością (w lidze rosyjskiej jego średnie meczowe strzałów i kluczowych podań są bardzo wysokie: odpowiednio 3 i 2,7).

Michał Zachodny

Fot: East News

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności