Aktualności
U-21: Dziesięć najważniejszych momentów Czesława Michniewicza
Meczem z Łotwą swoją pracę w roli trenera reprezentacji Polski do lat 21 rozpocznie Maciej Stolarczyk. Wcześniej funkcję tę sprawował Czesław Michniewicz, który poprowadził kadrę młodzieżową w 27 spotkaniach, zaliczając awans na mistrzostwa Europy we Włoszech. Zapraszamy na małą retrospekcję i przegląd dziesięciu najważniejszych wydarzeń podczas jego kadencji.
1. Początek, czyli „Lenie długo tu miejsca nie zagrzeją”
Po niezbyt udanych mistrzostwach Europy do lat 21 rozegranych w 2017 roku na polskich boiskach, zarząd PZPN podjął decyzję o zmianie na stanowisku trenera młodzieżowej kadry narodowej. Wybór padł na Czesława Michniewicza, który zastąpił Marcina Dornę. Nowy szkoleniowiec stery w kadrze przejął oficjalnie 7 lipca 2017 roku, szybko przedstawiając zawodnikom powołanym na pierwsze zgrupowanie obowiązujące zasady. – Z kadrą nikt nie ma podpisanego kontraktu, więc jeżeli ktoś jest leniem i nie chce pracować, to długo tu miejsca nie zagrzeje. Pamiętajcie też, że każdy sam może powołać się do tej reprezentacji. Trzeba po prostu dać pozytywny sygnał na boisku – mówił.
Pierwszy sprawdzian czekał go niespełna dwa miesiące później. Biało-czerwoni rozpoczęli drogę w stronę turnieju finałowego mistrzostw Europy UEFA EURO U-21 2019 od wyjazdowej potyczki z Gruzją. Wtedy właśnie wystartowała budowa zespołu, który po niespełna dwóch latach miał przynieść całej Polsce mnóstwo radości. Choć sukces rodził się nieco w bólach, początek był bardzo łatwy. Gruzini zapowiadali, że zrobią Polakom piekło, ale nie byli w stanie przeciwstawić się biało-czerwonym, którzy pewnie wygrali 3:0.
2. Farerzy, czyli „Każdy ma swoje Wyspy Owcze”
W kolejnych kwalifikacyjnych starciach Polacy zremisowali z Finlandią i wygrali z Litwą. Przed wyjazdem na spotkanie z Wyspami Owczymi wydawało się, że zwycięstwo będzie jedynie formalnością. Rzeczywistość okazała się zgoła inna. Biało-czerwoni przeżywali istne katusze, „okraszone” czerwoną kartką dla Dawida Kownackiego i remisem uratowanym dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Na polską kadrę wylało się wówczas mnóstwo pomyj, mecz z Wyspami Owczymi określano nawet tytułami „Farerzy kontra frajerzy”. A na Polaków za kilka dni czekał mecz z Danią, czyli faworytem grupy kwalifikacyjnej. Tam było już zupełnie inaczej, co okazało się w pewnym sensie momentem przełomowym. A biało-czerwoni zaliczyli jeszcze jedną wpadkę z Farerami, remisując na własnym terenie 1:1. – Drużyna rodzi się wtedy, kiedy zapłacze w szatni. Nauczyciel mojego syna powiedział po porażce z Wyspami Owczymi w poprzednich eliminacjach: „Powiedz tacie, żeby się nie przejmował. Każdy ma swoje Wyspy Owcze”. My mieliśmy je dwukrotnie. Dzięki temu powstała drużyna, choć najedliśmy się wówczas wstydu – powiedział z perspektywy czasu Czesław Michniewicz.
3. Dania, czyli „Przyszłość będzie należała do nas”
Choć po remisie na Wyspach Owczych wielu kibiców straciło wiarę w kadrę młodzieżową, ta w meczu z Danią zaprezentowała się z zupełnie innej strony. Polacy, niczym wytrawni bokserzy, wypunktowali rywala. Gole Konrada Michalaka, Pawła Tomczyka i Szymona Żurkowskiego posłały Duńczyków na deski. – Jasne, mieliśmy nieco szczęścia, ale i jemu trzeba pomóc. My po remisie z Wyspami Owczymi staliśmy pod ścianą. Gdybyśmy dziś ulegli Duńczykom, nie byłoby już praktycznie szans by wiosną odrobić straty, te byłyby już za duże. Tymczasem po naszym triumfie sprawa ciągle jest otwarta. Trzeba skupiać się na przyszłości, a myślę, że ta będzie należała do nas. W tej reprezentacji spotkała się grupa bardzo inteligentnych i głodnych sukcesu zawodników. Zrobimy wszystko, by je osiągać – zapewniał wówczas Czesław Michniewicz. Biało-czerwoni wygrali w Gdyni 3:1, a triumf nad faworyzowanym rywalem okazał się jednym z przełomowych momentów kwalifikacji. Polacy nie przegrali już w nich żadnego spotkania, zajmując finalnie drugie miejsce w grupie. O awans do turnieju finałowego mistrzostw Europy przyszło im walczyć w barażach.
4. Portugalia, czyli „Jeszcze to do mnie nie dotarło”
A w nich los nie był dla biało-czerwonych łaskawy. Skojarzył ich bowiem z Portugalią, czyli nacją słynącą z „produkcji” fantastycznych zawodników, którzy już jako nastolatkowie niejednokrotnie stanowią o silę największych zespołów w Europie. Dość powiedzieć, że pół roku po meczach barażowych Joao Felix trafił z Benfiki do Atletico Madryt za… 126 milionów euro (!), a Diogo Jota jest dziś piłkarzem wielkiego Liverpoolu. W pierwszym meczu, w Zabrzu, to właśnie Felix dograł do Joty, a ten zdobył jedyną bramkę spotkania.
Na rewanżowe spotkanie, które zaplanowano w Chaves, biało-czerwoni jechali w aurze nieufności ze strony kibiców. Właściwie nikt nie wierzył, że drużyna Czesława Michniewicza będzie w stanie odrobić straty. Tymczasem po 24 minutach, po bramkach Krystiana Bielika, Dawida Kownackiego i Sebastiana Szymańskiego Polacy prowadzili już 3:0! To był totalny nokaut, po którym gospodarzy rewanżowego spotkania stać było na strzelenie tylko jednego gola. Trybuny w Chaves zamilkły, a na całym stadionie roznosiły się jedynie odgłosy świętowania z polskiej szatni. Zespół Czesława Michniewicza dokonał czegoś, co wydawało się niemożliwe i zakwalifikował się do turnieju finałowego mistrzostw Europy! – Na pewno jestem bardzo szczęśliwy. Trafiliśmy na bardzo trudnego rywala, w pierwszym meczu przegraliśmy i nikt nam właściwie nie dawał szans na awans. My jednak wierzyliśmy w to, że nasza drużyna potrafi sobie radzić w trudnych momentach. Tych w kwalifikacjach nie brakowało, ale pokazaliśmy, na co nas stać. Wszyscy na to ciężko pracowaliśmy. Jeszcze do końca do mnie nie dociera, że po 24 latach reprezentacja Polski nareszcie przebrnęła przez kwalifikacje do mistrzostw Europy – mówił na gorąco trener biało-czerwonych.
5. Belgia, czyli „Jesteśmy kolektywem, który trzyma się razem”
Losowanie grup turnieju finałowego mistrzostw Europy UEFA EURO U-21 2019 odbyło się w Bolonii. Fabryka Lamborghini, fantastyczne otoczenie i Andrea Pirlo nie oszczędziły znów biało-czerwonych. Polacy trafili do „grupy śmierci”. Drużyna Czesława Michniewicza miała rywalizować z gospodarzami – Włochami, a także Hiszpanią oraz Belgią. Szkoleniowiec polskiej młodzieżówki nie rozdzierał jednak szat. – To będzie szansa, żeby pokazać się na arenie międzynarodowej na tle świetnych piłkarzy. Zobaczymy, w którym miejscu jesteśmy. Na pewno z każdym będzie się ciężko grało. Grupy są bardzo silne, nie było innej możliwości. Dwanaście najlepszych zespołów z Europy przyjeżdża do Włoch i każdy chce walczyć o mistrzostwo i wyjazd na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Będzie walka na całego od pierwszego meczu – zapowiadał.
Polacy do turnieju przygotowywali się w Grodzisku Wielkopolskim, a jako bazę we Włoszech wybrali Modenę. Biorąc pod uwagę klasę rywali, po raz kolejny spisywani byli na straty. Najbardziej optymistycznie nastawieni eksperci zakładali zdobycie jednego punktu. I po raz kolejny zespół Czesława Michniewicza udowodnił, na jak wiele go stać. W pierwszym meczu biało-czerwoni zmierzyli się z Belgią. W Reggio Emilia przegrywali 0:1, ale bramki Szymona Żurkowskiego, Krystiana Bielika i Sebastiana Szymańskiego zapewniły im zwycięstwo 3:2! Pierwsza niespodzianka stała się faktem. – Przeżyliśmy ze sobą wiele zgrupowań, jesteśmy kolektywem, który wszędzie trzyma się razem. Piłkarze znają się doskonale i dlatego są dobre rezultaty. Jest również pewna hierarchia. Moi podopieczni potrafią zachować pozytywną energię i nie poddają się. Nie wiem, na ile wystarczy nam tej energii, bo to jest turniej. Nie składamy żadnych deklaracji. Przyjechaliśmy tutaj, by przeżyć fajny turniej. Jedna przygoda za nami, dwie kolejne przed. Jak będzie dalej, zobaczymy – powiedział trener reprezentacji Polski U-21.
6. Włochy, czyli „Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa”
Zwycięstwo w starciu z Belgią wlało nieco optymizmu w serca kibiców, ale przed biało-czerwonymi stały kolejne, piekielnie trudne zadania. W drugim spotkaniu turnieju finałowego mistrzostw Europy mieli zmierzyć się z gospodarzami, Włochami, którzy w pierwszym meczu ograli Hiszpanów. Nazwiska rywali mogły robić wrażenie, ale Polacy nie zamierzali poddawać się już przed meczem. – Stajemy w blokach i walczymy – mówił do swoich podopiecznych trener Czesław Michniewicz.
Wypełnione po brzegi trybuny stadionu w Bolonii wyczekiwały kolejnego triumfu swoich ulubieńców, ale Polacy popsuli włoskim kibicom świętowanie. Mimo ogromnej przewagi gospodarzy, to biało-czerwoni zdobyli jedyną bramkę meczu. Do siatki trafił Krystian Bielik i na koncie drużyny Czesława Michniewicza w rubryce „punkty” pojawiła się cyfra 6! Niewiele zabrakło, aby skazywani na pożarcie Polacy już po dwóch spotkaniach zapewnili sobie zwycięstwo w grupie i awans do turnieju finałowego Igrzysk Olimpijskich, ale Hiszpania poradziła sobie z Belgią, zdobywając decydującą bramkę w 89. minucie. Aby świętować na całego, biało-czerwoni musieli zdobyć jeden punkt w ostatnim starciu, z Hiszpanami. – W spotkaniu z Włochami mieliśmy uporządkowaną defensywę. To nie jest niespodzianka, bo my tak gramy. Mieliśmy też swoje sytuacje, dobre momenty, jednak zawsze po odbiorze piłki daleko jest do bramki rywala i musimy biegać. Powiedziałem przed meczem piłkarzom, że czekają nas zawody lekkoatletyczne. W sobotę zagramy mecz o wszystko z Hiszpanią. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa – zapewniał Czesław Michniewicz.
7. Hiszpania, czyli „Sukces nie był nam dany”
Przed starciem z Hiszpanami docierały sygnały o bardzo dużym zmęczeniu wśród reprezentantów Polski. Nic dziwnego – mecze z Belgią i Włochami, gdzie to rywale prowadzili grę, a Polacy musieli dużo biegać, odcisnęły swoje piętno na motoryce. Hiszpanie tymczasem musieli wygrać, bo od tego zależał ich los w turnieju. Niestety, dopięli swego, w brutalny sposób rozprawiając się z biało-czerwonymi. Kamil Grabara musiał sięgać do siatki aż pięciokrotnie i marzenia o awansie zostały rozwiane. – Wolałbym, żebyśmy zaczynali turniej meczem z Hiszpanią. Gralibyśmy na pełnej świeżości. Akurat to spotkanie przyszło w najtrudniejszym momencie. Czasu na regenerację było bardzo mało, mieliśmy niewielki wybór na niektórych pozycjach. Nie wszyscy zagrali tak, jakbym sobie tego życzył – mówił trener.
Polacy zakończyli rywalizację na trzecim miejscu w grupie, ale zwycięstwa nad Belgią i Włochami zostały w pamięci kibiców. Mimo to w zespole zapanował ogromny smutek i poczucie niedosytu. – Nie był dany nam sukces. Przegraliśmy z fantastyczną drużyną, która jest głównym kandydatem do mistrzostwa. Mają potencjał i niewiele mogliśmy z tym zrobić. Przegraliśmy wyścig po nasze marzenia, ale ciężko jest grać na tak wysokiej intensywności w tak krótkim czasie. Nie wszyscy mogli się zregenerować. Nie złapaliśmy odpowiedniego rytmu, organizmy odmówiły posłuszeństwa. Wywalczyliśmy dwa zwycięstwa, ale to gorzkie sześć punktów. Na pewno jednak nie przynieśliśmy wstydu i do kraju możemy wracać z podniesioną głową. Ten zespół na piętnaście meczów o stawkę poniósł dwie porażki. Jedną z Portugalią w barażach i teraz z Hiszpanią. To też pokazuje klasę tej drużyny. Dziś na gorąco jednak nikt tego nie dostrzega, ale to kwestia czasu, gdy ci chłopcy zostaną docenieni – dodał Czesław Michniewicz.
8. Bułgaria, czyli „Zagraliśmy beznadziejnie, ale zimny prysznic był potrzebny”
Przed szkoleniowcem biało-czerwonych stanęło trudne zadanie budowy nowego zespołu. Tym razem musiał oprzeć go na zawodnikach urodzonych w roku 1998 i młodszych. Polacy rozpoczęli kwalifikacje od dwóch zwycięstw z najsłabszymi ekipami w grupie – Łotwą oraz Estonią. Pierwszym poważnym sprawdzianem było starcie z Rosją, a tam biało-czerwoni zremisowali 2:2, tracąc bramkę w doliczonym czasie gry. W październiku 2019 roku na własnym terenie uporali się z Serbią (1:0), a ostatnim spotkaniem o stawkę przed zimową przerwą była wyjazdowa potyczka z zawodzącą wcześniej Bułgarią.
Niestety dla Polaków, tym razem Bułgarzy nie zawiedli. W Sofii to oni byli stroną dominującą i Kamil Grabara został pokonany trzykrotnie. Polacy stracili pozycję lidera grupy i na przerwę zimową udali się w ponurych nastrojach. Trener Czesław Michniewicz szukał jednak pozytywów, wskazując na potrzebę większego skupienia. – Zagraliśmy beznadziejnie, ale być może taki zimny prysznic był nam potrzebny, bo wszystko układało się zbyt łatwo. Przyszło samozadowolenie, ale ostrzegałem was, że Bułgaria to jest bardzo dobra drużyna. Przed nami jednak jeszcze pięć meczów – powiedział swoim zawodnikom szkoleniowiec.
9. Zawodnicy w kadrze seniorskiej, czyli „Piłka nożna to ciągłe zmiany”
Oprócz wyników osiąganych w meczach o punkty, dużą rolą reprezentacji młodzieżowej jest przygotowanie zawodników do gry w kadrze seniorskiej. W okresie swojej pracy trener Czesław Michniewicz korzystał z usług ośmiu piłkarzy, którzy zdążyli już zadebiutować w najważniejszej drużynie w kraju. Mowa o Krystianie Bieliku, Pawle Bochniewiczu, Bartłomieju Drągowskim, Kamilu Jóźwiaku, Dawidzie Kownackim, Jakubie Moderze, Sebastianie Szymańskim i Sebastianie Walukiewiczu. Kilku z nich z powodu powołania do pierwszej reprezentacji Polski nie mogło wziąć udziału w jesiennych zgrupowaniach kadry młodzieżowej. – Dwa dni przed ostatnim starciem z Bułgarią zapytałem kilku moich zawodników, co robili, gdy na początku eliminacji graliśmy z Rosją na wyjeździe i Serbią u siebie. Oni rok temu nie marzyli, że będą w tej reprezentacji. Piłka nożna to jednak ciągłe zmiany. U nas tych zmian było bardzo dużo. Pokazaliśmy polskiej piłce, pierwszej reprezentacji, kilku graczy, którzy mam nadzieję, że pomogą naszemu futbolowi – podsumował Czesław Michniewicz.
10. Pożegnanie, czyli „Nie zapomnę tych chwil”
Ostatnim meczem w roli trenera młodzieżowej reprezentacji kraju było dla Czesława Michniewicza spotkanie z Bułgarią, w przedostatniej serii gier kwalifikacji do turnieju finałowego mistrzostw Europy UEFA EURO U-21 2021. Polacy zremisowali na własnym terenie 1:1 i zachowali jeszcze szansę na awans do przyszłorocznego turnieju. Trener zakończył swoją pracę z reprezentacją Polski do lat 21 na 27 spotkaniach. Zaliczył w nich czternaście zwycięstw, siedem remisów i sześć porażek. – Niestety, kończy się mój rozdział pod tytułem „reprezentacja U-21”. Chciałbym podziękować prezesowi Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewowi Bońkowi za powierzenie mi tej funkcji w 2017 roku. Podziękowania kieruję także do moich współpracowników, z którymi miałem okazję uczestniczyć przy tym fantastycznym projekcie. Chcę również podziękować sztabowi, piłkarzom. Była to fantastyczna przygoda dla mnie i nas wszystkich. Nigdy nie zapomnę tych chwil, kiedy słuchałem hymnu, nigdy nie zapomnę, jak Federico Chiesa nie poradził sobie z Kamilem Pestką, a Nicolo Barella z Patrykiem Dziczkiem. To był świetny czas, za który dziękuję – podsumował swoją pracę Czesław Michniewicz.
Mecze reprezentacji Polski do lat 21 prowadzone przez Czesława Michniewicza:
01.10.2017, Gruzja – Polska 0:3
06.10.2017, Polska – Finlandia 3:3
10.10.2017, Litwa – Polska 0:2
10.11.2017, Wyspy Owcze – Polska 2:2
14.11.2017, Polska – Dania 3:1
27.03.2018, Polska – Litwa 1:0
07.09.2018, Polska – Wyspy Owcze 1:1
11.09.2018, Finlandia – Polska 1:3
12.10.2018, Dania – Polska 1:1
16.10.2018, Polska – Gruzja 3:0
16.11.2018, Polska – Portugalia 0:1
20.11.2018, Portugalia – Polska 1:3
21.03.2019, Anglia – Polska 1:1
26.03.2019, Polska – Serbia 0:2
16.06.2019, Polska – Belgia 3:2
19.06.2019, Włochy – Polska 0:1
22.06.2019, Polska – Hiszpania 0:5
06.09.2019, Łotwa – Polska 0:1
10.09.2019, Polska – Estonia 4:0
11.10.2019, Rosja – Polska 2:2
15.10.2019, Polska – Serbia 1:0
15.11.2019, Bułgaria – Polska 3:0
18.11.2019, Czarnogóra – Polska 1:0
04.09.2020, Estonia – Polska 0:6
08.09.2020, Polska – Rosja 1:0
09.10.2020, Serbia – Polska 1:0
13.10.2020, Polska – Bułgaria 1:1
Łącznie: 27 spotkań, 14 zwycięstw, 7 remisów, 6 porażek