Aktualności

U-21: Bartosz Białek – z pięknym golem mu do twarzy

Reprezentacja18.11.2020 
Sporo działo się w życiu Bartosza Białka w ostatnich miesiącach. Transfer do VfL Wolfsburg, debiut w Bundeslidze, wreszcie powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski, efektowny gol w niej. Wyjątkowy, bo z przewrotki. Za sprawą 19-letniego napastnika biało-czerwoni przerwali opór Łotyszy, a sam Białek może z podniesioną głową wracać za zachodnią granicę, bo właśnie zaliczył debiutanckie trafienie w polskiej kadrze do lat 21.

Przygoda Białka z reprezentacją U-21 nie trwa długo. Na początku eliminacji młodzieżowego EURO nominacje od ówczesnego selekcjonera Czesława Michniewicza dostawali inni. 19-latek w tym czasie był ważną postacią w reprezentacji U-19, przygotowującej się do eliminacji mistrzostw Europy. Wystąpił w czterech towarzyskich spotkaniach z Armenią, Gruzją, Anglią i Albanią, które posłużyły trenerowi Bartłomiejowi Zalewskiemu jako materiał przygotowujący pod rundę kwalifikacyjną w Walii, gdzie rywalami biało-czerwonych, oprócz gospodarzy byli Kosowianie oraz Rosjanie. W każdym z tych spotkań Białek grał, raz wchodził z ławki, w starciu z Kosowem strzelił gola. Dwie bramki zdobył również we wcześniejszych meczach towarzyskich. Po pandemii, kiedy do gry wróciła kadra do lat 21, o zawodnika wtedy jeszcze Zagłębia Lubin, upomniał się Michniewicz. Z Estonią napastnik wszedł w drugiej połowie, z Rosją nie wystąpił, zagrał dwa kwadranse z Serbią, kilka minut przeciwko Bułgarii. W pierwszym spotkaniu pod wodzą trenera Macieja Stolarczyka doczekał się występu w wyjściowym składzie i zaliczył najefektowniejsze trafienie ze wszystkich, jakie było udziałem młodych Polaków w sesji kwalifikacyjnej.



Jeden gol, drugi gol...

Okres grania i niegrania Białka w reprezentacji U-21 trzeba podzielić na dwa ważne etapy w życiu tego 19-letniego snajpera. Pełnoprawnym członkiem drugiej w hierarchii reprezentacyjnej drużyny stał się po transferze do VfL Wolfsburg, do którego doszło 19 sierpnia tego roku. Przy okazji, Białek stał się najdrożej sprzedanym piłkarzem przez „Miedziowych” w transferowej historii klubu. I tu dochodzimy do drugiego etapu 19-latka, czyli przed reprezentacją do lat 21, a więc gra w PKO Ekstraklasie. Bo początki napastnika z pierwszym zespołem to jego obecność w kadrze U-19.

Białek jak szybko pojawił się w pierwszym zespole Zagłębia, tak szybko wykonał kolejny krok w swojej przygodzie z piłką. Początek sezonu 2019/20 rozpoczął w III-ligowych rezerwach. Tam nie strzelał co prawda zbyt wielu goli, za to pokazał się z dobrej strony w meczu I rundy TOTOLOTEK Pucharu Polski, w którym Zagłębie rywalizowało z Miedzią Legnica. Raz wpisał się na listę strzelców. Dwa miesiące później oglądaliśmy go na ekstraklasowych boiskach. Debiutował z Rakowem Częstochowa, swój debiut okrasił golem. Gole strzelał też kolejnym przeciwnikom: Górnikowi Zabrze, Legii Warszawa. Bardzo dobry czas miał na początku rundy wiosennej: zdobywał bramki w trzech meczach z rzędu, z ŁKS-em, Lechią Gdańsk oraz Pogonią Szczecin.



Pojawiły się pierwsze zachwyty nad 19-latkiem. Pytano: Kim jest ten wysoki napastnik z przytupem wchodzący do ekstraklasy? Z odpowiedzią przyszli jego trenerzy. – Ma dobry pas, bardzo dobre wykończenie, a co ważne nie jest egoistą. Właśnie w juniorach tym się charakteryzował. Jest przeciwieństwem klasycznego napastnika – klapki na oczach i koncentracja tylko na tym, aby strzelić gola. To nie typ gaduły, normalny chłopak, znający swoje miejsce w szeregu. Szybko złapał klimat ekstraklasowej szatni. Pokorny. Nigdy nie wysyłał sygnałów, że trzeba mu odkręcić coś w głowie śrubokrętem, aby wypuścić z niej sodę. Złoty chłopak? Złote dziecko – śmiał się Marcin Ciliński.

O opinię na temat młodego napastnika zapytaliśmy również asystenta pierwszego trenera Zagłębia Martina Seveli, Pawła Karmelitę. – Widziałem wielu zawodników, którzy wchodzili do pierwszej drużyny. Ale nie przypominam sobie piłkarza, który zaliczył tak dobry debiut. Już od pierwszych minut jego debiutu widać było, że nie ma żadnych obaw. To pokazuje, że ma mocną głowę. W oczy rzuca się bardzo dobra technika użytkowa Bartka. Jego umiejętności snajperskie oceniam bardzo wysoko. I nie chodzi o mocne wejście do ekstraklasy, a o potencjał, którym dysponuje. To żaden tam przypadkowy piłkarz, tylko dobrze wyszkolony gracz, przygotowany przez akademię Zagłębia do gry na wysokim poziomie. Jestem ciekaw jak ta kariera się rozwinie, bo zapowiada się na bardzo dobrego piłkarza. Obyśmy tylko tymi wszystkimi pozytywnymi opiniami, oczekiwaniami nie przeszkodzili mu. Niemniej wydaje mi się, że to materiał na dobrego piłkarza – przyznawał Karmelita.



Wysoki, ale wszechstronny

Do całego zamieszania związanego ze swoją osobą, Białek, który w sezonie 2019/20 zdobył dziewięć bramek (poziom ekstraklasy) podchodził z pokorą, dystansem i świadomością, że to dopiero początkowy etap. – Moje wzorce to Zlatan Ibrahimović i Harry Kane. Zwłaszcza ten drugi to nowoczesny snajper, młody, wiele zagrań podpatruję od niego. Dlatego koncentruję się na najbliższym meczu, ponieważ tylko dzięki temu z dnia na dzień będę stawał się coraz lepszym napastnikiem. Przeszedłem w swoim życiu poważne kontuzje, ale nie poddawałem się – tłumaczył piłkarz w rozmowie z Łączy Nas Piłka.

Wzrost mógł być wyznacznikiem profilu Białka jako napastnika. Mierząc 191 cm, masz pewne ograniczenia. Przynajmniej w teorii. Spotkanie z Łotwą, gdy świetnie złożył się do strzału, wykonując efektowną przewrotkę, pokazało, że jest dokładnie inaczej. – Mimo wzrostu zawsze bardziej bazowałem na piłkach zagrywanych po ziemi. W ten sposób zdobyłem więcej bramek. Czy można się nauczyć strzelania goli? Tak – wyjaśniał Białek.

– Gol strzelony Rakowowi to jeden z ważniejszych goli w moim życiu. Na trwale zapisze mi się w pamięci. To był bardzo fajny mecz, po którym ciężko było zasnąć... Zaraz potem jechałem na zgrupowanie reprezentacji, musiałem więc szybko przestawić głowę, bo czasu na radość nie było – dodawał młody strzelec, który od wtorku do listy swoich ważnych trafień z pewnością dopisze bramkę przeciwko Łotwie. W końcu to gol dający nadzieję Polakom, że wygrają, i strzelony w sposób widowiskowy.



Liczą na niego w klubie

Białek we wrześniu rozegrał pierwszy mecz w barwach VfL w Pucharze Niemiec z FSV Union Fuersenwalde. Pierwszego listopada pojawił się na murawie w spotkaniu Bundesligi z Herthą Berlin, choć był to epizod trwający kilkadziesiąt sekund. Czas ewidentnie działa na jego korzyść, o czym mówił trener „Wilków”. – Na razie poznaje się z drużyną, doświadcza tego, jak trenujemy. Mówi, że bardzo ciężko. Damy mu czas, aby się do wszystkiego przyzwyczaił – powiedział Oliver Glasner.

Czas w przypadku Białka ma znaczenie nie tylko w kontekście aklimatyzacji, poznania nowej ligi, ile w kwestii stopniowej nauki języka niemieckiego. Im szybciej się z tym językiem oswoi, tym łatwiej mu będzie wpasować się w koncepcję klubu. A przecież w VfL liczą na młodego polskiego napastnika. – Jest z dala od domu, mówi tylko po polsku. Czasami taki piłkarz potrzebuje więcej czasu, a czasem dzieje się wszystko bardzo szybko. Wierzę, że w jego przypadku tak właśnie będzie. Ma umiejętności, dzięki którym w miarę szybko będzie mógł pomóc drużynie. Jest silny, ma uderzenie z obu nóg, głową też gra ok. Umie już całkiem sporo. Ale musi się teraz przyzwyczaić do ligi i nowych okoliczności – zaznaczył dyrektor sportowy „Wilków” Joerg Schmadtke.

Bez wątpienia takie gole jak z Łotwą sprawią, że Białek jeszcze bardziej zyska na pewności siebie, a to może z kolei przełożyć się na skuteczną walkę o swoje w klubie. Skoro pierwsze kroki ma już za sobą, to „czas” na kolejne.

Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności