Aktualności
Sebastian Walukiewicz zadebiutował w Serie A
Na ten dzień Sebastian Walukiewicz czekał od sierpnia, gdy ruszyły rozgrywki ligi włoskiej. Polski obrońca zadebiutował na boiskach Serie A, a na pierwszy ogień czekał go prawdziwy chrzest bojowy. Jego Cagliari Calcio mierzyło się z Juventusem FC.
Transfer Sebastiana Walukiewicza z Pogoni Szczecin do Cagliari Calcio wydawał się bardzo rozsądnym ruchem. Polak zaliczył bardzo dobry sezon w ekstraklasie, a Cagliari jawiło się jako idealny klub do dalszego rozwoju kariery młodego stopera. To zespół, który z pewnością nie liczy się w walce o najwyższe cele w lidze, ale także nie bronił się rozpaczliwie przed spadkiem do Serie B. Wydawało się, że urodzony w Gorzowie Wielkopolskim defensor może dostawać swoje szanse i budować swą markę na włoskich boiskach, gdzie zaufanie do Polaków jest bardzo duże.
Nikogo nie zdziwił fakt, że na początku sezonu Walukiewicz nie wychodził na boisko. Wiadomo, trzeba przystosować się do realiów panujących w nowym miejscu zatrudnienia, przyswoić założenia taktyczne, pokazać się trenerowi z dobrej strony na treningach. Mijały jednak kolejne tygodnie, a „Waluś” – podstawowy stoper reprezentacji Polski do lat 20 podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata, a także niezastąpiony środkowy obrońca kadry młodzieżowej podczas jesiennych meczów kwalifikacji do mistrzostw Europy – wciąż spędzał czas jedynie na ławce rezerwowych. Taki obrót sprawy niepokoił polskich kibiców, którzy szukali nazwiska Walukiewicza w składach na kolejne mecze Cagliari. Cały czas musieli obchodzić się smakiem. 19-latek jedyne występy zaliczał w reprezentacji Polski do lat 21, gdzie zaufał mu trener Czesław Michniewicz. Minut w klubie wciąż brakowało i sytuacja zaczęła przybierać niepokojący obrót.
W końcu jednak Walukiewicz znalazł się w składzie Cagliari Calcio. 5 grudnia wyszedł na murawę w podstawowej jedenastce na mecz Pucharu Włoch z Sampdorią. Jego ekipa wygrała 2:1 i zapewniła sobie awans, a „Waluś”, choć rozegrał pełne 90 minut… wrócił na ławkę rezerwowych. Nie zamierzał się jednak poddawać i wciąż walczył o swoją szansę. Dostał ją dość niespodziewanie. Przed meczem z Juventusem FC – a więc najsilniejszą ekipą w Serie A, mającą w składzie choćby Cristiano Ronaldo – trener Rolando Maran poinformował, że w składzie nastąpią roszady. To z pewnością efekt dwóch porażek z rzędu, choć po siedemnastu kolejkach Cagliari zajmowało świetne, szóste miejsce w tabeli. Maran zdradził, że swoją okazję do występu będzie miał Sebastian Walukiewicz. – Długo czekał na tę chwilę i dostanie swoją szansę. Moim zdaniem jest na to gotowy – zapowiedział włoski szkoleniowiec.
I słowa dotrzymał. „Waluś” został wrzucony na najgłębszą wodę – wyszedł na murawę, by spróbować zatrzymać Cristiano Ronaldo, Paulo Dybalę i ich kolegów. Stał się tym samym drugim, po Piotrze Zielińskim, najmłodszym polskim piłkarzem w historii Serie A, który pojawił się na boisku. Rozegrał pełne 90 minut i choć jego zespół przegrał ostatecznie aż 0:4, Polak dał kolejny sygnał trenerowi, że ten może na niego liczyć. Miejmy nadzieję, że tak właśnie się stanie i Walukiewicz częściej będzie wychodził na murawę.