Aktualności
Paweł Bochniewicz – z Dębicy w stronę dużej kariery
Dębica, z której pochodzi Paweł, dała już piłkarskiej Polsce między innymi Leszka Pisza i Artura Jędrzejczyka. Teraz do kariery startuje Bochniewicz, czyli bohater transferu wartego... ponad milion euro. Gdy w 2014 roku przenosił się do Udinese Calcio z Regginy, właśnie tyle kosztował. – Sam nie wiem, jaka to była konkretnie kwota, ale rzeczywiście, tyle trzeba było za mnie zapłacić - mówił w rozmowie z Łączy Nas Piłka 20-letni defensor.
Wychowany w Wisłoce Dębica, w 2010 roku przeniósł się do Stali Mielec. Już wtedy wyróżniał się swoją pewnością i świetnymi warunkami fizycznymi. Pozycja stopera była dla niego niemal stworzona. Nic dziwnego, że po utalentowanego nastolatka sięgnęła włoska Reggina Calcio. Już jako nastolatek Bochniewicz przyznawał, że chciałby jak najszybciej wyjechać za granicę. Kierunek włoski wydawał się fantastyczny dla środkowego obrońcy, bo to właśnie Italia słynie ze świetnej gry defensywnej. Miał trochę problemów, by dostosować się do obciążeń treningowych, ale szybko sobie z nimi poradził.
W Regginie Bochniewicz rozpoczął od występów w Primaverze, aż wreszcie został włączony do kadry I zespołu. Szansę debiutu dostał w marcu 2014 roku w meczu z Empoli. W międzyczasie występował także w młodzieżowych reprezentacjach Polski. W Serie B zagrał jedenaście razy, a wkrótce stał się bohaterem cichego, choć kosztownego transferu. Upomniało się o niego Udinese Calcio, które zapłaciło Regginie ponad milion euro. W Udine Bochniewicz nie był osamotniony – spotkał tam bowiem Piotra Zielińskiego. Powrócił do zespołu występującego w Primaverze, nie dostał szansy występu w Serie A. Tylko w jednym meczu Pucharu Włoch zasiadł na ławce rezerwowych, lecz na boisku się nie pojawił.
W 2015 roku został wypożyczony do hiszpańskiej Granady, która jest partnerskim klubem Udinese. Spędził w niej sezon 2015/2016, podczas którego pokazał się z bardzo dobrej strony. Wystąpił w 25 meczach rezerw, zdobywając dwie bramki. Na mocy ugody pomiędzy klubami, w Hiszpanii zostanie przynajmniej jeszcze na ten sezon. – Pasuje mi ten styl gry, bardziej techniczny. Wolę hiszpański niż włoski, gdzie dużo większą wagę przykłada się do taktyki, przesuwania – przyznawał Bochniewicz. Na swoją szansę w pierwszym zespole Granady musi jeszcze poczekać, choć zdaje sobie sprawę z własnej wartości. – Nie czuję się gorszy, wszystko jest decyzją trenera, widocznie nie jestem jeszcze jego zdaniem gotowy. Mam okazję trenować z pierwszym zespołem i będę starał się udowodnić, że stać mnie na grę – przekonywał.
Mimo swojej boiskowej pozycji, Bochniewicz potrafi zdobywać bramki. W poprzednim sezonie strzelił dwa gole, w tym zdążył już po raz pierwszy wpisać się na listę strzelców. W sobotę w starciu z UD Melillą pokonał golkipera rywala, a jego zespół zremisował 1:1. Mimo, że dostawał oferty z Polski i z nich nie skorzystał, nie odrzuca powrotu do Polski. – Wybrałem ścieżkę szybkiego wyjazdu, ale nie mówię, że nie wrócę do kraju. Jeśli mam okazję grać za granicą na określonym poziomie, staram się z tego korzystać. Nie wykluczam jednak, że przyjdzie mi obrać kierunek do Polski – przyznał. W reprezentacji narodowej wciąż balansuje pomiędzy zespołami U20 i U21, ale ma szansę znalezienia się w kadrze na przyszłoroczne Mistrzostwa Europy UEFA EURO U21 Polska 2017. Trzymamy kciuki!