Aktualności
[WYWIAD] Patryk Lipski: Mistrzostwa Europy to będzie wielkie święto
Wy, jako reprezentacja, w Tychach tak dobrze zagraliście, czy jednak Niemcy wcale nie tacy silni?
Przede wszystkim mieliśmy dobry plan na ten mecz, tak by grać konsekwentnie z tyłu. A wiedzieliśmy, że w końcu jakaś okazja bramkowa się nadarzy i tak faktycznie było. Konsekwencja w naszej grze obronnej była widoczna przez cały mecz. W pierwszej połowie mimo, że nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu sytuacji, to byliśmy zadowoleni z gry. Wiedzieliśmy bowiem, że po przerwie Niemcy opadną z sił i zaczną popełniać błędy.
Rywal czymś zaskoczył?
Nie, nie spodziewałem się więcej po reprezentacji Niemiec. Mieliśmy analizę ich gier i widzieliśmy ich mocne oraz słabe strony. To wszystko później sprawdziło się w meczu. Wiedzieliśmy, że jeżeli będziemy stali razem i czyhali na kontry, to te sytuacje przyjdą. Niemcy mają klasowych piłkarzy, większość z nich gra w Bundeslidze, więc musieliśmy być drużyną w tym meczu. Indywidualności stały po stronie Niemiec, ale tak to w piłce bywa, że najczęściej wygrywa kolektyw.
Podobać się mogła zwłaszcza Wasza postawa w drugiej połowie. To już jest taka gra jakiej sami byście chcieli w czerwcu przyszłego roku?
Na pewno chcielibyśmy jeszcze dłużej być przy piłce, ale to też zależy od przeciwnika i od założeń przedmeczowych. Na pewno jest jednak jeszcze dużo do poprawy i to nie jest tak, że wygraliśmy z Niemcami i już coś zdobyliśmy. Dla kibica to pewnie mecz towarzyski, ale dla nas pojęcie takich spotkań nie istnieje. Każdy traktujemy jak walkę o punkty.
Cały czas trwa Wasza zwycięska seria.
To fakt, w tym roku nie przegraliśmy meczu, a we wtorek jeszcze przerwaliśmy passę zwycięstw reprezentacji Niemiec. Teraz czekamy na marzec, na kolejne zgrupowanie i zobaczymy jak nam dalej pójdzie.
W Twojej grze w Tychach było widać dużo ambicji, zadziorności, taki głód piłki. Dużo w Ruchu ostatnio nie grałeś. A trener Waldemar Fornalik na trybunach był obecny...
Jednak nic trenerowi nie chciałem udowadniać. Chciałem po prostu zagrać dobry mecz i poświęcić się dla drużyny. Wiedziałem, że przy okazji trener klubowy może to dostrzec, ale to nie był mój cel. Chciałem po prostu jak najlepiej zagrać dla Polski.
We wtorek zagrałeś ponownie z Mariuszem Stępińskim. Ta współpraca i te pewne schematy wypracowane przez miniony rok w Ruchu chyba mogą się teraz przydać?
No tak. Mariusz zmienił klub, więc teraz możemy się spotykać i pograć jedynie na kadrze. Nasza współpraca chyba dalej wygląda bardzo dobrze, Mariusz robi postępy, co widać w lidze francuskiej. Świetnie się więc gra z takim piłkarzem. A czy się już zmienił przez ten pobyt we Francji? Nie, raczej nie. Zawsze był pewny siebie i mocny fizycznie. Ale na pewno we Francji jeszcze piłkarsko pójdzie do przodu, bo to przecież dopiero jego początki.
Wy już czujecie atmosferę czerwcowego turnieju? Trzeba powiedzieć, że kibice w Tychach dopingiem mocno zadbali o to, by mecz ten nie przypominał towarzyskiego grania.
Faktycznie, kibice dopisali, stworzyli fajną atmosferę. Mistrzostwa Europy to będzie wielkie święto piłkarskie w Polsce, ale jeszcze daleka droga do tego turnieju. Każdy z nas, piłkarzy w klubie musi pokazywać, że zasługuje na kadrę i na ten turniej.
Rozmawiał Tadeusz Danisz