Aktualności
Karol Fila i historia rozładowanego telefonu
Fila dostał wielką szansę od losu. Do gry w wyjściowym ustawieniu przeciwko Belgom przewidziany był Robert Gumny, ale przed niedzielnym starciem prawy obrońca Lecha Poznań doznał zatrucia pokarmowego. Selekcjoner postawił więc na naturalnego zmiennika, a więc Karol Filę, który ma prawo czuć się jak nowicjusz w zespole Czesława Michniewicza. Zawodnik trzeciej drużyny poprzedniego sezonu LOTTO Ekstraklasy w młodzieżowej kadrze stawia debiutanckie kroki.
Role się odwróciły
Karol Fila ma bardzo skromny bagaż doświadczeń związany z drużyną narodową. W marcu tego roku został powołany na towarzyskie mecze z Anglią oraz Serbią, tym samym przeszedł prawdziwy chrzest bojowy w reprezentacji. To był sygnał, że trener Michniewicz bierze go pod uwagę przy wysyłaniu powołań na młodzieżowe EURO, tym bardziej, że w swoim klubowym zespole miał pewniejszą pozycję niż Paweł Stolarski w Legii Warszawa. Obaj niegdyś rywalizowali o miejsce w Lechii, potem ta rywalizacja przeniosła się na poziom reprezentacyjny. I to „Stolar” wtedy wychodził z niej zwycięsko, nawet na początku poprzedniego sezonu Piotr Stokowiec częściej korzystał ze Stolarskiego. Z czasem role się odwróciły: Fila „otrzymał bilet” od selekcjonera do Włoch, Stolarski został w domu.
Fila mógł poczuć się jak ktoś, kto urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Przecież w eliminacjach trener Michniewicz nawet o nim nie myślał w kontekście powołań, a tu nagle: jeden telefon, następnie drugi i wyjazd z zespołem na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Kiedy przed początkiem sezonu 2018/19 zawodnik zastanawiał się, co go spotka w Lechii po powrocie z wypożyczenia do Chojniczanki, w której nie grał znowu wcale tak często (15 występów, z czego 7 od początku), Stolarski miał ugruntowaną pozycję, a Czesław Michniewicz jasną hierarchię w kadrze. Ostatni rok wiele zmienił w karierze Fili.
Historia nieodebranego połączenia
Zaczęło się od telefonu, którego Fila nie odebrał, choć po drugiej stronie słuchawki był sam selekcjoner Polski U-21. – Śmieszna sytuacja, bo gdy trener Michniewicz zadzwonił, to miałem akurat rozładowaną komórkę. Całe życie czekałem na ten telefon, a tu takie coś. Oddzwoniłem jednak i trener nie miał mi tego za złe. Menedżer mi potem tylko napisał, co ja robię, gdzie jestem, dlaczego nie odbieram – relacjonował Fila w rozmowie z trójmiejskimi mediami.
Gdy skontaktował się z selekcjonerem, ten zakomunikował mu, że ma przyjechać na zgrupowanie przed meczami z Anglią oraz Serbią. – Czuję wielką dumę z tego powołania. Nie boję się rywalizacji. Czy Gumny wróci, czy nie, będę walczył. Taki mam charakter. Dam z siebie wszystko i na pewno będą chciał udowodnić, że zasługuję, aby pojechać na EURO – powiedział.
Na kadrze w końcówce marca Fila stawił się dlatego, że Michniewicz szukał alternatywy dla Gumnego, który w tym czasie przebywał na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji. Gumny z Serbią już zagrał, w drugiej połowie obrońcę „Kolejorza” zmienił właśnie gracz biało-zielonych. Stolarski tymczasem w obu towarzyskich potyczkach biało-czerwonych występował na lewej stronie defensywy.
Młody obrońca, z miesiąca na miesiąc, prezentował się w ekipie walczącej o mistrzostwo Polski coraz lepiej. Wygrał rywalizację z Joao Nunesem, czym też ułatwił sobie drogę do drużyny narodowej. – Wydaje mi się, że dobrze wykorzystałem swoją szansę, choć wiem, że mam jeszcze sporo do poprawienia. Zresztą wiele od siebie wymagam i będę chciał udowodnić, że potrafię grać lepiej – powiedział 21-latek.
Dieta cud
Swoją szansę wykorzystał, w nagrodę znalazł się na EURO. Podobnie jak w marcu, tak i w niedzielę nie zawiódł selekcjonera. – Do Włoch jechałem z myślą o tym, że jestem zmiennikiem Roberta Gumnego. Rola rezerwowego polega jednak na tym, żeby zawsze być gotowym do wejścia. W niedzielę, z powodu choroby, „Guma” nie mógł wystąpić, ja wyszedłem na boisko w pierwszym składzie i chyba dałem radę – przyznał Fila, który odpowiadał za bezpieczeństwo na prawej stronie obrony. Bardziej z przodu po jego stronie operował Konrad Michalak, inny z lechistów w zespole Czesława Michniewicza. Skrzydłowy przenosi się jednak do Achmata Grozny, nie mniej znajomość obu tych piłkarzy sprawiła, że współpraca w tym sektorze boiska wyglądała poprawnie.
Dla wielu zawodników, którzy dopiero co skończyli zmagania ligowe, dodatkowe mecze w ramach mistrzostw mogą być sporym obciążeniem. W nogach mają wiele miesięcy gry. Jednak Fila zawczasu zadbał o to, by jego organizm długo pracował na maksymalnych obrotach. – Od pewnego czasu stosuję zindywidualizowaną dietę, przez którą przeszedłem odpowiednie badania. Znając ich wyniki, wiem czego potrzebuję i co najlepiej służy mojemu organizmowi. Jem dużo ryb i ryżu. Kiedyś nie byłem tak świadomy, nie miałem wiedzy, jeśli chodzi o dietę. Teraz czuję, że nowe zasady żywienia bardzo mi służą – tłumaczył trójmiejskim dziennikarzom prawy obrońca reprezentacji Polski.
Pierwszy mecz pokazał także, że służą mu mistrzostwa. Gumny ma solidnego zmiennika w postaci piłkarza, który przecież występował na innej pozycji niż obecnie. W Chojniczance trener Krzysztof Brede przekwalifikował Filę z defensywnego pomocnika na prawego obrońcę. Nie wykluczone, że gdyby nie ta decyzja szkoleniowca Chojniczanki, dziś Fili nie byłoby w kadrze. Nie miałby więc szans przeżywać emocji związanych z pokonaniem Belgów. I cieszyć się z pierwszych punktów w swoim premierowym meczu o konkretną stawkę w narodowym zespole.
Piotr Wiśniewski