Aktualności
Kapustka jak Milik. „Znajdzie swoje miejsce na ziemi i jego talent eksploduje”
Kapustka doznał kontuzji 29 marca, podczas ligowego meczu z AFC Tubize. Pierwsze diagnozy wskazywały na uraz łąkotki, lecz dokładniejsze badania wykazały, że sprawa jest znacznie poważniejsza. „Kapi” zerwał więzadło krzyżowe przednie w kolanie, a to oznaczało, że czeka go zabieg chirurgiczny, a także kilkumiesięczna rehabilitacja. Jasne stało się też, że 22-letni pomocnik nie weźmie udziału w mistrzostwach Europy U-21 we Włoszech, na które zakwalifikował się z kadrą Czesława Michniewicza po barażach z Portugalią.
– Bardzo szkoda mi tego chłopaka. Przecież tak świetnie się zapowiadał. Jego talent eksplodował w Cracovii, następnie pojechał z pierwszą reprezentacją na mistrzostwa Europy w 2016 roku i na turnieju we Francji pokazał się ze świetnej strony, został uznany za jednego z najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia. Później zdecydował się na transfer do mistrza Anglii – Leicester City. Nie był to jednak najlepszy ruch. Bartek nie mógł przebić się do składu i nawet nie zaistniał w Premier League. Następnie poszedł na wypożyczenie do Freiburga, ale tam również nie wiodło mu się najlepiej. Wrócił więc na Wyspy, ale nadal nie miał szans na grę, więc poszedł do Oud-Heverlee Leuven, klubu drugiej ligi belgijskiej. Tam w końcu zaczął regularnie występować, dużo dawała mu też gra w reprezentacji Polski U-21 i zaczął odbudowywać formę. Kiedy wydawało się, że wszystko wraca na odpowiednie tory, wtedy przytrafiła mu się ta poważna kontuzja. Niech jednak Kapustka się nie załamuje. Tak czasem bywa w życiu piłkarza – mówi Łączy Nas Piłka Władysław Żmuda, 91-krotny reprezentant Polski, a także były trener kadry U-21.
Żmuda porównuje przypadek Kapustki do Arkadiusza Milika. – Jako wielki talent odszedł z Górnika Zabrze do Bayeru 04 Leverkusen, gdzie odbił się od ściany. Przeszedł więc na wypożyczenie do Augsburga, ale w średniaku Bundesligi również nie szło mu za dobrze. Jego talent eksplodował dopiero w Ajaksie Amsterdam. W Holandii pokazał się ze świetnej strony i szybko zgłosiło się po niego SSC Napoli, czołowy klub Serie A. Później Milik miał dwie poważne kontuzje, ale pokonał przeciwności losu. W minionym sezonie strzelił 17 goli w lidze włoskiej, jest również etatowym reprezentantem Polski. Jestem przekonany, że z Kapustką będzie tak samo. Stanie na nogi, wróci do pełni zdrowia i formy, następnie znajdzie swoje miejsce na ziemi, gdzie jego talent ponownie eksploduje. Przecież ten chłopak potrafi grać w piłkę i już to wszystkim nie raz udowodnił – podkreśla zdobywca trzeciego miejsca na mistrzostwach świata w 1974 i 1982 roku, a także wicemistrz olimpijski z Montrealu 1976.
Mimo kontuzji, Kapustka przyleciał z reprezentacją Polski do lat 21 na mistrzostwa Europy do Włoch, ale nie w roli zawodnika, a „dobrego ducha”. – Bartek zrobił dla tej drużyny bardzo wiele dobrego. Stał się jedną z jej najważniejszych części, stąd nasza decyzja, by towarzyszył nam we Włoszech, pomimo kontuzji. Wierzymy, że będzie miał bardzo dobry wpływ na zespół – wyjaśnił trener Czesław Michniewicz i miał rację. 14-krotny reprezentant Polski towarzyszy drużynie na każdym kroku, dużo rozmawia z kolegami, a jego doświadczenie jest tu bardzo ważne, w końcu był już na dwóch wielkich imprezach – wspomnianym EURO 2016 we Francji, a rok później na młodzieżowych mistrzostwach Europy w Polsce z kadrą trenera Marcina Dorny.
– Staram się wesprzeć chłopaków, jak tylko potrafię. Wierzę w ten zespół i wiem, że stać go na wiele – zapewnia Kapustka, który zna już także swoją najbliższą przyszłość. – Mam nadal ważny kontrakt z Leicester City. Chcę dokończyć rehabilitację i wrócić do pełni zdrowia, to jest najważniejsze. Może nie zdążę jeszcze na początek okresu przygotowawczego, ale później powalczę o swoją szansę – zakończył 14-krotny reprezentant Polski.
Paweł Drażba