Aktualności

Jak Bartosz Białek dał sobie nadzieję

Reprezentacja15.12.2020 

Środowy mecz Bayernu Monachium z Wolfsburgiem (godz. 20.30) można by reklamować jako starcie dwóch polskich napastników, ale porównywanie ich byłoby nie fair. Gdy Robert Lewandowski na koniec roku zbiera nagrody dla najlepszego piłkarza świata, Bartosz Białek dopiero buduje swoją reputację w Bundeslidze. Nie znaczy to jednak, że nie można podkreślić, że coraz lepiej mu to wychodzi.

Na razie to nie są liczby, które imponują. Białek zaliczył cztery spotkania jako zmiennik, w sumie rozegrał tylko 31 minut i strzelił jednego gola. Tylko trzech zawodników w szerokiej kadrze Wolfsburga zagrało mniej od niego. I gdyby nie dwa ostatnie wejścia – a raczej ich efekt – to pewnie nikt o meczu polskich napastników by nie wspomniał. Jeśli już, to wskazano by na trudne miesiące Białka, który uczy się w Niemczech wszystkiego: innej intensywności, taktyki, języka. To wciąż nie jest otwarcie nowego rozdziału o jakim 19-latek marzył po zrobieniu furory w poprzednim sezonie Ekstraklasy.

Jest jednak nadzieja na przyspieszenie rozwoju jego kariery, którą zresztą on sam sobie dał. Zaczęło się od meczu z Werderem Brema pod koniec listopada, gdy jego zespół prowadził 4:3 i grał z przewagą jednego zawodnika. Sytuacja wydawała się prosta i już po niecałych dwóch minutach młody Polak cieszył się z gola. Radość trwała jednak chwilę, bo sędzia uznał, że we wcześniejszej fazie akcji faulował on przeciwnika. To go nie zraziło do ataków, zdołał jeszcze stworzyć sytuację do strzału Josipowi Brekalo (grafika poniżej), a w ostatnich sekundach ruszył do kontry i, choć sam był faulowany, zdołał jeszcze wepchnąć piłkę do bramki. Tak strzelił debiutanckiego gola w Bundeslidze.

To nie wystarczyło, by w kolejnym spotkaniu z Koeln dostał kolejne minuty na boisku, ale dla trenera Olivera Glasnera zaczął być opcją. Gdy w ostatnich fragmentach meczu spojrzał na rezerwowych, to nie wybrał dotychczas częściej grających Daniela Ginczka, Joao Victora czy Feliksa Klausa. Glasner dosłownie „podwyższył” atak – do Wouta Weghorsta (197 centymetrów wzrostu) dorzucił właśnie Białka (191 cm) i szybko mu się to opłaciło. Najpierw Polak rozegrał dwa ataki na lewej stronie, potem rozrzucił kolejną akcję na prawe skrzydło do Ridle Baku, by sprytnym ruchem w kierunku dalszego słupka znaleźć się w doskonałej sytuacji przy następującym dośrodkowaniu (grafika poniżej). Jego strzał wybił jednak obrońca stojący na linii bramkowej.

Nie ma potrzeby opisywania każdej akcji z jego udziałem w tym spotkaniu. Najważniejsze, że był znów w tym krótkim okresie aktywny (sześć podań i osiem pojedynków), a Wolfsburg za sprawą dwóch trafień Weghorsta odwrócił wynik i wygrał to spotkanie, awansował na czwarte miejsce w tabeli, wciąż nie ma na swoim koncie żadnej porażki. Eksperyment – dyrektor Jorg Schmadtke mówił po spotkaniu, że gra na dwóch wysokich napastników to dla zespołu broniącego się było „zupełnie inne wyzwanie” – się powiódł, więc Glasner ma kolejną opcję.

W „kickerze” wykorzystano okazję, by przed starciem z Bayernem skomplementować wejście nastolatka z Polski. – Był obecny w polu karnym, ale przyciągał też uwagę grą poza nim. Pomimo swojego wzrostu jest zwinny, dobrze gra jeden na jeden i ma dobre oko – opisywał go dziennikarz Thomas Hiete. Na co innego zwraca uwagę komentator Bundesligi w Eleven, Tomasz Urban. – Niemcy go chwalą. Niedawno Wolfsburg dostał „ósemkę” w skali do dziesięciu punktów za ten transfer, choć mało grał. Ale patrzyli na Białka przez pryzmat potencjału, na pewno musieli rozmawiać z pracownikami klubu, stąd tak wysoka ocena – przyznaje.

Jak jego zdaniem nastolatek radzi sobie w Bundeslidze? – Wie, co ma robić na boisku, ale rzucają się w oczy jeszcze jego braki w motoryce. Na pewno przybrał na masie, co go musiało spowolnić. W Ekstraklasie był szybszy, choć może tak wypadał na tle naszej ligi. A gdy wchodzi na boisko, to go widać. Nie ma anonimowych przelotów. Oczywiście należy czekać z pochwałami. Ma spore możliwości, swojego gola wywalczył, była to nagroda za pracę w środku pola. Nie gra bowiem równoległego napastnika w swoich wejściach, ale na dziesiątce – dodaje Urban.

Opisuje również Białka na tle Weghorsta. – Dla mnie podstawowy napastnik Wolfsburga jest obok Roberta Lewandowskiego najbardziej kompletnym napastnikiem w lidze. Jest od niego słabszy, od Erlinga Haalanda również, ale ma bardziej rozłożone umiejętności, gra wszystko, jest skuteczny i regularny. Ma też świetny mental, poświęca się i reaguje. Może być pod tym względem dla Białka, który uchodzi za spokojnego i cichego, świetnym wzorem do naśladowania – zaznacza.

Ze swoich epizodów Białek musi wyciskać jak najwięcej, bo hierarchia w ataku Wolfsburga nie ulegnie zmianie. W środę będzie miał on doskonały punkt do obserwacji z bliska gry najlepszego napastnika na świecie, pierwszą możliwość spotkania go i rozmowy. Na razie trudno o porównania, choćby ze względu na przebieg początków ich karier. Lewandowski z akademii dużego klubu odszedł i przebijał się od trzeciej ligi, do Niemiec trafił w wieku 22 lat, mając na koncie ponad 100 występów i niemal 70 goli w seniorskich ligach. Białek trzynaście miesięcy temu zadebiutował w Ekstraklasie po ledwie kilkunastu meczach w rezerwach Zagłębia Lubin, a dziewięć strzelonych goli zachęciło Wolfsburg do zainwestowania w jego transfer. Lewandowski w młodzieżowych reprezentacjach tylko zaistniał – trzy występy w U-21 – gdy Białek grał od kategorii U17, ostatnio piękną przewrotką strzelił pierwszego gola w reprezentacji prowadzonej przez Macieja Stolarczyka z Łotwą (3:1).

Może więc skoro dotychczas wszystko działo się u niego tak szybko, to teraz przyda się więcej spokoju i rozwoju krok po kroku. Te kolejne są może krótsze, niż by oczekiwano, ale przynoszą coraz lepsze efekty.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności