Aktualności
Drągowski: W piłkę gra się po to, aby być zapamiętanym
Reprezentacja03.02.2016
Poprzedni sezon był dla Ciebie kapitalny. Trzecie miejsce z Jagiellonią, nagrody dla odkrycia sezonu i najlepszego bramkarza, niejednokrotne nominacje do interwencji kolejki. Pewnie nie spodziewałeś się, że następne rozgrywki mogą być zdecydowanie trudniejsze i częściej będziesz sięgał po piłkę do siatki…
Na pewno jako cały zespół obniżyliśmy loty. Nie gramy tak, jak w ubiegłych rozgrywkach. Sam również nie prezentuję się tak, jak w poprzednim sezonie, to wszystko się nakłada i powoduje, że jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy. Teraz jednak mocno pracujemy. Chcemy maksymalnie wykorzystać okres przygotowawczy, żeby poprawić największe mankamenty w naszej grze. Ja też muszę solidniej popracować. W ostatnim półroczu moja dyspozycja nie była słaba, tylko w ogóle jej… nie było! Ciężko pracuję, jak cały zespół zresztą, nad tym, żeby forma i szczęście wróciło i liczę na to, że w tym roku będziemy silniejsi.
Widzę, że się nie zadowalasz poprzednim sezonem i dobrze. Cały czas chcesz się doskonalić, ale też trzeźwo oceniasz sytuację.
Każdy zawodnik chce się rozwijać. Każdy gra w piłkę po to, żeby być zapamiętany, a nie po to, by skończyć grę jako przeciętna jednostka. Tamten sezon jest już za mną. Teraz muszę zrobić wszystko, żeby najpierw wrócić do tego co było, a później podnieść poprzeczkę. Lubię stawiać sobie ambitne cele, ale przy tym nie wybiegam daleko w przyszłość. Wiem, że mogę być jeszcze lepszy, a głównym celem w tym roku jest poprawa mojej dyspozycji.
Mimo wszystko zainteresowanie Twoją osobą nie słabnie. Sam masz sobie wiele do zarzucenia, ale i tak jesteś bardzo łakomym kąskiem na rynku transferowym.
Tak jest z każdym młodym zawodnikiem, który pojawia się w piłce seniorskiej. Tak jest też ze mną. Mam możliwość grania. Moje nazwisko co tydzień znajduje się w protokole meczowym i cały czas ktoś wyraża swoje zainteresowanie. Atutem zawodników w moim wieku jest to, że wciąż się rozwijamy, a przy tym już potrafiliśmy się pokazać z dobrej strony. Te silniejsze kluby wiedzą o tym i widząc potencjał, sięgają po takich jak ja, żeby nas jeszcze bardziej udoskonalać. Nie wszystko można jednak przewidzieć i czasem odpalamy, a czasem nie.
Nie męczy Cię to, że w ostatnim czasie Twoje nazwisko bardzo często jest wymieniane w kontekście ewentualnych transferów?
Przywykłem do tego. Poza tym nie ma żadnych konkretnych ofert. To raczej media nagłaśniają najdrobniejszy szczegół i starają się zrobić sensację. Prawda jest taka, że gdyby ktoś chciał mnie bardzo w swoim klubie, to już dawno wyłożyłby pieniądze satysfakcjonujące klub i mnie pozyskał. Zainteresowanie jest, ale to nic dziwnego. Duże kluby interesują się każdym młodym i wyróżniającym się zawodnikiem.
Wyróżnienia na naszym podwórku nie były jedynymi. W ubiegłym roku pojawiłeś się w zestawieniach najbardziej utalentowanych i najdroższych zawodników w swoim wieku. Najpierw serwis Transfermarkt umieścił Cię między słupkami najdroższej jedenastki urodzonej w 1997 roku. W tym roku znaleźliśmy Twoje nazwisko na liście „wonderkidów” przygotowaną przez serwis Goal.com. Teraz musisz pokazać, że nikt się nie pomylił umieszczając Cię w tych zestawieniach.
Najpierw muszę oczywiście udowodnić, że to nie przypadek, że pojawiam się w takich miejscach. Nie chcę, żeby patrzono na mnie przez pryzmat jednego sezonu. Muszę podnosić poprzeczkę i doskonalić swoje umiejętności. Fajnie, że znalazłem się w tych wszystkich rankingach, ale nie uważam, żebym ostatnią rundą zasłużył na miejsce w nich.
Może, żeby wrócić do odpowiedniej dyspozycji, potrzebujesz jakiegoś meczu na przełamanie?
Jestem po to, żeby pomagać zespołowi. Nie mogę patrzeć na wszystkich, ja sam z siebie muszę dać jak najwięcej drużynie i sprawić, żeby czuła się pewnie z tyłu i wiedziała, że w razie kłopotów pomogę. Na pewno postawa każdego z nas z osobna przekłada się na postawę drugiego. Teraz bardzo ciężko pracuję i czuję się w bramce lepiej, niż przez ostatnie miesiące. Sadzę, że to zaprocentuje na boisku, że wejdę do bramki i nie obronie tylko tego, co powinienem, ale że uda mi się zrobić coś więcej.
Czy Ty i Twój tata nie zmieniliście nieco podejścia do ewentualnego transferu? Bo jeszcze do niedawna cały czas stanowczo odmawialiście i opieraliście się przenosinom, a jakiś czas temu można było przeczytać, jak Twój tata ogłasza gotowość do transferu.
Ciężko mi cokolwiek na ten temat powiedzieć. Na pewno jeśli chodzi o kwestie mentalne, byłbym w stanie sobie poradzić. Nie jest jednak tak, że są konkretne oferty i chcą mnie natychmiast, bo gdyby tak było, to już by mnie tu nie było. Prezesi również chcieliby wzbogacić klub, a ja bym chciał się rozwinąć. Takich ofert jednak nie ma i nie ma o czym mówić. Mentalnie jestem gotowy, nie wiem jak by to wyglądało pod względem piłkarskim. Nie pali mi się, nie chcę koniecznie zmienić klubu. Jeśli ktoś jednak będzie mnie chciał i klub zaakceptuje ofertę. to wówczas będę się zastanawiał.
Powołanie do pierwszej reprezentacji jeszcze bardziej by Ci pomogło w kontekście ewentualnych przenosin?
Nie potrafię sobie aktualnie wyobrazić powołania do pierwszej reprezentacji. Mamy tak dobrych bramkarzy, że nie miałbym miejsca wśród takich fachowców.
Czyli kadra dla Ciebie to jednak bardziej odległa przyszłość?
Nie myślę o tym, że jestem obecnie takim bramkarzem, który mógłby być powołany. Taka myśl nie przechodzi mi przez głowę i ciężki mi to sobie wyobrazić. Nie widzę się obecnie jako reprezentanta.
Rozmawiał Kamil Świrydowicz
TAGI: Bartłomiej Drągowski, Jagiellonia Białystok,