Aktualności
Debiutant w kadrze U-21 rośnie w siłę na Słowacji. Jakub Kiwior: To ma być mój pierwszy krok
Jakub Kiwior trochę na uboczu największego futbolu realizuje swój plan na piłkę. Od półtora roku gra za naszą południową granicą, najpierw w FK Zeleziarne Podbrezova, a obecnie, od roku, w MSK Żilina, aktualnym wicemistrzu Słowacji. – Nie wiem co będzie za jakiś czas, ale nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość. Na Słowacji czuję się bardzo dobrze – opowiada Łączy Nas Piłka 20-letni środkowy defensor.
Ulubieniec kibiców
Zadowolenie Kiwiora z obecnej sytuacji na Słowacji nie może dziwić przede wszystkim z dwóch powodów. Jest jednym z podstawowych graczy w zespole, w trzech meczach słowackiej Fortuna Ligi w tym sezonie dwukrotnie na boisko wybiegał w podstawowym składzie. W sobotę, w wyjazdowym spotkaniu z Trencinem, na murawie pojawił się zaś na ostatni kwadrans. Cieszy się również ogromnym poszanowaniem wśród miejscowej publiki. – Jakub zawsze walczy, czasem mu coś nie wyjdzie, ale to jest normalna sytuacja. My jesteśmy do tego przyzwyczajeni, młodzież w naszej drużynie ma swoje prawa. Kiwior zawsze pokazuje charakter i serce do walki – przyznaje Miroslav, jeden z miejscowych kibiców, który wie co mówi. Na mecze Żiliny chodzi bowiem od 35 lat! Gdy przed spotkaniem drugiej kolejki z FC Nitra spikerzy wywoływali kolejne nazwiska piłkarzy gospodarzy, to właśnie nasz młodzieżowy reprezentant wywołał największy aplauz na trybunach.
Z pewnością wielkim plusem dla rozwoju naszego defensora jest także osoba trenera klubowego. Szkoleniowcem Żiliny jest bardzo dobrze znany w naszym kraju Pavol Stano, w przeszłości grający chociażby w Polonii Bytom, Jagiellonii Białystok czy Koronie Kielce. 42-letni trener na widok delegacji z Polski od razu się uśmiechnął. – Proszę pozdrowić znajomych ze Śląska i z Kielc – rzucił. Po dość niespodziewanie przegranym meczu z Nitrą 1:2, był to jedyny moment, gdy na twarzy szkoleniowca Żiliny pojawił się uśmiech. – To bardzo dobry trener. Grał na tej samej pozycji co ja, występował przez wiele lat w Polsce, więc zna również naszą mentalność i sposób trenowania w naszym kraju. Dużo podpowiada, przekazuje informacje poszczególnym graczom, skrupulatnie uczy na treningach. Stara się podchodzić do każdego indywidualnie. Chce nam pomóc, żebyśmy byli coraz lepsi – mówi o swoim klubowym trenerze Kiwior, który w systemie z czwórką defensorów występuje bliżej lewej strony.
W dotychczasowych trzech kolejkach Kiwior zagrał prawie 200 minut. W domowym meczu z FC Nitra najpierw popisał się efektownym odbiorem, który zapoczątkował bramkową akcję dla gospodarzy. W drugiej połowie popełnił jednak błąd, który kosztował jego drużynę bramkę. – Jest to jednak bardzo zdolny zawodnik – mówi o naszym defensorze Stano. – Jego przyszłość leży w jego głowie i nogach. Jeżeli cały czas będzie pracował, tak jak do tej pory, to będzie jednym z ciekawszych obrońców w Polsce. Jestem przekonany – dodaje.
Premierowe powołanie do U-21
Kolejna bardzo dobra wiadomość dla Kiwiora dotarła w ostatnich dniach. Dostał premierowe powołanie do reprezentacji U-21 trenera Czesława Michniewicza. Ma szansę na debiut we wrześniowych meczach eliminacyjnych, gdy Polska zmierzy się z Estonią i Rosją. Nominacja ta wywołała szczególną radość u naszego bohatera, gdyż Kiwior w ostatnich tygodniach nie umiał się już doczekać na wznowienie reprezentacyjnych gier. – Wiadomo, że przerwa spowodowana koronawirusem wszystko pogmatwała. Wcześniej byliśmy cały czas w kontakcie z trenerami, byliśmy obserwowani. Super, że wracamy do grania, oby to już była normalność – zaciera ręce defensor, który do tej pory grywał w każdej reprezentacji młodzieżowej, od kadry U-16 począwszy.
Takie CV i obiecujący początek sezonu mogą robić wrażenie. Chociaż co pewien czas pojawiają się spekulacje medialne odnośnie przeprowadzki Kiwiora do lepszej ligi, ten na Słowacji czuje się dobrze. – Spekulacjami się nie przejmuję. To ma być mój pierwszy krok w seniorskiej piłce. Czasem jedynie koledzy z reprezentacji młodzieżowych podsyłają mi w internecie jakieś informacje z zapytaniem, czy to prawda, że gdzieś się przeprowadzam – uśmiecha się 20-latek i dodaje po chwili: – Nie wiem, jak długo na Słowacji zostanę, ani jaka będzie moja piłkarska przyszłość. Skupiam się na tym, co tu i teraz.
Jak w domu
Kiwior z rodzinnych Tychów wyjechał w 2016 roku, wtedy trafił do szkółki Anderlechtu Bruksela. Po niespełna trzech sezonach wyjechał na Słowację, do Podbrezova. To był jego pierwszy seniorski klub w karierze. – To był specyficzny klub i region. Właściwie wieś. Trzymaliśmy się tam wszyscy razem, spędzaliśmy z kolegami dużo czasu – wspominał młody piłkarz. Dobra gra zaowocowała szybkim transferem do walczącej o europejskie puchary Żiliny. – Obecnie mieszkam w Żilinie, wcześniej już podłapałem język. Przychodząc tutaj nie miałem więc żadnych problemów, łatwo poszło z aklimatyzacją. Utrzymujemy kontakt wszyscy razem, w razie potrzeby sobie pomagamy – mówi wychowanek Chrzciciela Tychy.
Kiwior jest jednym z pięciu obcokrajowców w obecnym zespole. Innym „stranieri” jest kolejny młodzieżowy reprezentant Polski. 21-letni napastnik Dawid Kurminowski trafił na Słowację już w 2018 roku, ale formalnie piłkarzem słowackiej Żiliny został na przełomie tego roku. Zawodnik podpisał trzyipółletni kontrakt z klubem. Wcześniej był jedynie wypożyczony z Lecha Poznań. W meczu z FC Nitra wybiegł na boisko w podstawowym składzie, pod koniec pierwszej połowy zaliczył asystę. – To także utalentowany zawodnik, widzimy w nim potencjał. Jest bardzo szybki, ma wręcz fenomenalne wykończenie akcji. Talent, który może wystrzelić – wychwala napastnika rodem ze Śremu klubowy trener.
Nasi zawodnicy na Słowacji nie mieli żadnych problemów z aklimatyzacją, ale na co dzień starają się sobie pomagać. – Dawid w trudnej sytuacji może na mnie liczyć, ja na niego również. Jesteśmy w codziennym kontakcie i mamy bardzo fajne relacje. Nie tylko na treningach czy w szatni. Jak ktoś potrzebuje pomocy, lub gdzieś chcemy wyjść na miasto, to wsparcie ze strony rodaka jest –uśmiecha się Kiwior, który w tym sezonie w pierwszej drużynie zagrał więcej minut od swojego kolegi.
Wicemistrz oparty na młodzieży
Żilina to czwarte największe miasto na Słowacji. W 80-tysięcznym miasteczku imponują przede wszystkim zabytki, ale kibice piłkarscy także mają się czym pochwalić. Miejscowa drużyna piłkarska ma na swoim koncie sześć tytułów mistrza Słowacji. Ostatni zdobyła trzy lata temu. Dziesięć lat temu grała nawet w Lidze Mistrzów. Sam stadion również może imponować – z jednej strony jest niemal wkomponowany w górski krajobraz, z drugiej otacza go przemysłowe zaplecze miejskiego dworca PKP.
Miejscowa drużyna obecnie jest przebudowywana. O podboju Europy przypominają jedynie efektowne zdjęcia na klubowych korytarzach. – Klub ma wielkie tradycje, będziemy dążyć do sukcesów w kolejnych sezonach – mówią zgodnie wszyscy nasi rozmówcy.
W klubie przed sezonem postawiono niemal wyłącznie na młodzież. W meczu z FC Nitra najstarszy zawodnik w podstawowej jedenastce miał zaledwie 22 lata! – W tamtym sezonie na środku defensywy grali starsi piłkarze, była okazja i czas by się od nich poduczyć. Podłapaliśmy trochę ich gry, teraz natomiast trzeba patrzeć już wyłącznie na siebie i iść do przodu. Musimy jak najszybciej dorosnąć do tej seniorskiej piłki – mówi Kiwior.
Z podobnego założenia wychodzi również trener czwartej obecnie drużyny słowackiej Fortuna Ligi. – Czy ja bym się jeszcze przydał tej młodej drużynie na boisku? Moi zawodnicy są mentalnie, ale i taktycznie przygotowani na ligę. Niczego nie zmienia jeden błąd w meczu – powtarza Pavol Stano, który liczy, że w procesie budowania drużyny mocno mu pomogą nasi rodacy. I sami, wraz z wicemistrzem Słowacji, będą się rozwijać. Taki jest ich cel.
Tadeusz Danisz