Aktualności

Biało-czerwoni gotowi na mistrzostwa Europy. Czas na pierwszy krok – Belgię

Reprezentacja16.06.2019 
Reprezentacja Polski do lat 21 dziś o godzinie 18:30 rozegra w Reggio Emilia pierwszy mecz na młodzieżowych mistrzostwach Europy we Włoszech. Rywalem kadry Czesława Michniewicza będzie Belgia. – Absolutnie nie będę mówił o słabościach rywala. Belgowie stanowią świetną drużynę, mają bardzo dobrego trenera i zawodników. Tak jak pozostałe zespoły na tym turnieju. Tutaj nikt nie znalazł się przypadkowo, bo przyjechali tylko najlepsi. My skupiamy się przede wszystkim na sobie – podkreślił na oficjalnej konferencji prasowej trener Michniewicz. Mimo że w trakcie eliminacji biało-czerwoni nie przegrali ani jednego meczu, o awans na mistrzostwa Europy we Włoszech i San Marino musieli bić się w barażu. Przed bojem z Portugalią nie dawano im najmniejszych szans. W pierwszym spotkaniu w Zabrzu Polacy przegrali 0:1, ale w rewanżu w Chaves zagrali fantastycznie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Odrobili straty z nawiązką, a po przerwie umiejętnie się bronili i wywalczyli upragniony awans. „Panie Prezesie, reprezentacja melduje wykonanie zadania!” – napisał na swoim koncie na Twitterze trener Czesław Michniewicz. Jego reprezentacja wywalczyła awans na mistrzostwa Europy U-21 po 24 latach przerwy.

To właśnie w Chaves narodziła się prawdziwa drużyna, która pokazała, że bez kompleksów potrafi rywalizować i wygrywać z najlepszymi. Mimo że wcześniej biało-czerwoni dwa razy zremisowali z niżej notowanymi Wyspami Owczymi, co mogło ich w ogóle pozbawić gry na mistrzostwach, nie poddawali się, a dalej marzyli o sukcesie. „Zespół musi razem zapłakać w szatni, wtedy tworzy się drużyna. Nie wtedy, kiedy ciągle się wygrywa” – mawia trener Michniewicz.



Kiedy w losowaniu fazy grupowej UEFA EURO U21 trafiliśmy na Belgię, Hiszpanię i Włochy, odniesienia do barażu z Portugalią zaczęły się pojawiać z podwójną siłą. – Na pewno nikogo się nie obawiamy. Wiele będzie zależało od pierwszego meczu. Jeśli wygramy, morale wzrośnie i będziemy jeszcze groźniejsi. Jeśli przegramy, to w drugim spotkaniu zagramy już z nożem na gardle. Chcielibyśmy tego uniknąć. Z Portugalią udowodniliśmy, że potrafimy grać z tymi najlepszymi. Możemy wtedy ustawić się na kontry, w których czujemy się najlepiej. Dobrze gramy w obronie, umiejmy odebrać piłkę i szybko przejść do ataku – zauważa Dawid Kownacki, kapitan drużyny i – z dorobkiem 10 goli – najskuteczniejszy strzelec eliminacji mistrzostw Europy.

Polacy trafili do bardzo trudnej grupy, w której są uważani za kopciuszka. Czy myślenie, że nic nie muszą, a jedynie mogą, może pomóc kadrowiczom Czesława Michniewicza? – Tak się niby mówi, ale oczekiwania w Polsce zawsze są wielkie. Jeśli nam nie pójdzie, porażka będzie rozkładana na czynniki pierwsze i nam wypominana. Mistrzostwa Europy same w sobie mają presję, więc nie ma co narzucać na siebie jeszcze dodatkowej – dodaje Kownacki, który zimą zmienił klub i przeszedł z Sampdorii UC do Fortuny Duesseldorf, aby tylko móc jak najlepiej przygotować się do młodzieżowego EURO.



– W moim wieku najważniejsze są regularne występy. Dlatego powiedziałem menedżerowi, że nie mogę tracić więcej czasu i chcę zmienić klub za wszelką cenę. Brakowało mi regularnej gry, atmosfery meczowej, tego, aby ktoś na mnie postawił. Wszystko to dostałem w Fortunie i starałem się odwdzięczyć jak najlepsza postawą. Gdzieś z tyłu głowy były również młodzieżowe mistrzostwa Europy. Jestem kapitanem reprezentacji Polski do lat 21, czuję się odpowiedzialny za całą drużynę – podkreśla Kownacki.

W ślad za kapitanem poszli inny kadrowicze. Kamil Grabara poszedł na wypożyczenie do AGF Aarhus, gdzie zbierał bardzo dobre recenzje. Karol Świderski świetnie odnalazł się w PAOK-u Saloniki, strzelał gole, został mistrzem Grecji i zdobył puchar kraju. Kamil Pestka zszedł nawet poziom niżej, poprosił o wypożyczenie z Cracovii do pierwszoligowego Chrobrego Głogów, aby tylko nie stracić mistrzostw Europy. Dojrzałe decyzje podjęli także Filip Jagiełło i Szymon Żurkowski. Mimo że obaj podpisali już kontrakty – kolejno – z Geno CFC i Fiorentiną – zadbali o to, aby zostać jeszcze przez pół roku w naszej ekstraklasie. Wszystko z myślą o turnieju we Włoszech.

– Trener Michniewicz może być zadowolony, że wszyscy zawodnicy z pierwszego składu regularnie grali. To stawia nas krok dalej, niż podczas mistrzostw Europy w 2017 roku, które odbyły się w Polsce. Wtedy wielu z nas miało kłopoty z regularnymi występami, co odbiło się na naszej postawie. Teraz będzie inaczej – zapewnia Kownacki.

Kadrowicze Czesława Michniewicza zrobili wszystko, aby odpowiednio przygotować się do turnieju we Włoszech. Regularnie grali w swoich klubach i nabierali jakże cenne doświadczenia, zdobywali również trofea, jak wspomniane Świderski czy Patryk Dziczek i Paweł Tomczyk, którzy wygrali z Piastem mistrzostwo Polski. Konrad Michalak i Karol Fila sięgnęli z Lechią Gdańsk po Puchar Polski. W Belgii z czempionatu z KRC Genk mógł się z kolei cieszyć Jakub Piotrowski.

– Dwa lata ciężko pracowaliśmy na ten wynik, ostatecznie udało nam się awansować na mistrzostwa Europy i to dla nas nagroda, wielka przyjemność. Nie ma teraz znaczenia, czy ktoś rozegrał w klubie 40 czy 50 meczów. Nie ma mowy o zmęczeniu, mimo że to końcówka sezonu. Każdy z nas będzie miał siłę, aby w każdym spotkaniu walczyć przez 90 minut. W końcu będziemy reprezentowali cały nasz kraj, wszyscy rodacy będą na nas patrzyli i wspierali. Zagramy też dla naszych rodzin i dla siebie samych. To motywacja, która daje nam dodatkowego kopa – zapewnia Kownacki.

Paweł Drażba, Modena

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności