Aktualności
[ANALIZA] Rola Stępińskiego w Nantes rośnie. W klubie jak w kadrze?
W Nantes nikt nie zapomina o tym, że sytuacja była już niemal beznadziejna. Gdy zespół prowadził jeszcze Rene Girard, Nantes zaliczyli jedne z najdłuższych serii bez zwycięstwa – najpierw sześciu meczów, następnie siedmiu. W trakcie tej drugiej wściekli kibice zaatakowali właściciela klubu Waldemara Kitę, na jej koniec pracę stracił 62-letni szkoleniowiec. Do szesnastej kolejki Nantes strzeliło tylko dziewięć goli. O jednej z najmłodszych drużyn w Europie mówiono, że jest słaba psychicznie, bez jakości w ataku i zdezorganizowana w defensywie.
Z cierpień zespół uwolnił Sérgio Conceição. Nowy trener ma zupełnie inne podejście od swojego poprzednika. Piłkarze przychodzą do klubu znacznie wcześniej i później wychodzą. Po każdym meczu czekają ich dwie odprawy analityczne. Na treningach spędzają więcej czasu, do znudzenia powtarzając schematy akcji, a nawet samego ustawiania się na boisku. – On nas wyzwolił – mówi Oswaldo Vizcarrondo. – Zajmowanie pozycji w defensywie, ćwiczenia taktyczne… To robimy najczęściej. Trener jest bezpośredni, nie pozwala na przypadek. Dlatego się rozwijamy – dodaje Valentin Rongier.
- Co powinniśmy zrobić, gdy mamy piłkę? Jak zachowujemy się po jej stracie? Te sytuacje musimy mieć opanowane. Futbol jest prosty. Każdy ma swoją wizję gry, piłkarze mają swoją charakterystykę, a ja dopasowuję jedno do drugiego. Nie jestem magikiem. Na szczęście trzeba zapracować. Dlatego piłkarze dostają wszystkie potrzebne informacje, by wygrywać mecze – tłumaczy Conceição. Jego typowo portugalskie podejście działa. Nantes wygrało cztery pierwsze spotkania, po raz pierwszy od 10 miesięcy strzeliło trzy gole w jednym meczu. Ich odpadnięcie z Pucharu Ligi z Nancy we wtorek (0:2, Stępiński grał do 68. minuty) niewiele w tej kwestii zmienia. Priorytetem pozostaje utrzymanie się w lidze, kolejną szansę dają drugie krajowe rozgrywki.
To właśnie w weekendowym spotkaniu 1/32 Pucharu Francji Stępiński znów udowodnił, że korzysta na zmianach nowego trenera. Chociaż dwa gole z rywalem z piątej ligi nie są wielkim wyczynem, to Polak jako jedyny ze swojej drużyny pokazał skuteczność na miarę wymagań nowego trenera. Conceição narzekał po meczu, że Nantes powinno zamknąć kwestię awansu jeszcze przed przerwą, tymczasem decydujące trafienie 22-latka padło w 66. minucie. A dzięki tym bramkom stał się pierwszym w tym sezonie we Francji piłkarzem, który strzelał w lidze, Pucharze Ligi i Pucharze Francji.
Trzy gole i asysta w czterech meczach pod wodzą Conceição potwierdzają, że zmiany taktyczne pasują polskiemu napastnikowi. Przede wszystkim Nantes gra już wyłącznie ustawione w 4-4-2, a Stępiński występuje w ataku z Argentyńczykiem Emiliano Salą. Zespół jest znacznie lepiej zorganizowany w defensywie, często duet napastników schodzi na własną połowę. A Stępiński z Salą wymieniają się obowiązkiem uczestniczenia w budowaniu akcji: gdy jeden z nich schodzi do boku, drugi ustawia się między stoperami rywala, stara się znaleźć miejsce, by wbiec na dośrodkowanie.
We współczesnym futbolu coraz rzadziej zdarza się, by trenerzy ustawiali w drużynie nie tylko dwóch napastników, ale także podobnych sobie charakterystyką. Tymczasem Salę oraz Stępińskiego różni tylko kilka centymetrów wzrostu. Oprócz tego mają bardzo podobne statystyki strzałów (odpowiednio średnio 2,3 i 2,5 na mecz), podań (26 i 21), dokładności zagrań (68% i 71%) dryblingów (śr. 3 i 4), pojedynków (śr. 32 i 27) oraz skuteczności w starciach (36% i 30%). Ich współpraca przynosi efekty, w lidze strzelili tyle goli, ile reszta drużyny (6).
Stępiński spełnia rolę napastnika utrzymującego piłkę, wyciągającego obrońców przeciwnika z ich właściwej pozycji, tym samym stwarzając więcej miejsca swoim kolegom. Chociaż nie jest tak skuteczny, jak w poprzednim sezonie w Ruchu Chorzów (15 goli w 34 meczach), to pod wieloma względami udało mu się przenieść poziom prezentowany w Ekstraklasie na boiska Ligue 1. Jego udział w grze defensywnej nawet się poprawił, podobnie w rozegraniu akcji oraz efektywności w pojedynkach oraz podaniach.
Po nieudanej przygodzie w 1.FC Nürnberg kilka lat temu, powrocie do kraju i odzyskaniu formy, Stępiński latem 2016 był znacznie lepiej przygotowany do wyjazdu za granicę. Zwłaszcza do ligi tak fizycznej i trudnej dla napastników, jak francuska. Warto jednak pamiętać, że jeszcze występując w Wiśle Kraków (sezon 2014/15) Stępiński miał problemy z odnalezieniem się w grze kombinacyjnej drużyny. Zwykle dominujący posiadanie zespół, szukający gry na małej przestrzeni nie potrafił wykorzystać szybkości swojego napastnika, siły w pojedynkach z rywalem. Tym bardziej należy docenić jego wpasowanie się w nowe warunki.
Postęp Stępińskiego i rosnąca rola w Nantes – każde spotkanie u Conceição zaczynał w pierwszym składzie – to dobra informacja dla Marcina Dorny. Po pierwsze, gra w systemie, który przypomina ten reprezentacji U-21. Po drugie, może spełniać rolę i głównego napastnika, i tego wspierającego główną „dziewiątkę” – np. wracającego do zdrowia Arkadiusza Milika. Po trzecie, rozwija się fizycznie: już w towarzyskim spotkaniu z Niemcami udowadniał, jak sporym może być zagrożeniem dla obrońców w podobnym wieku. W trudnej grupie z reprezentacjami Anglii, Szwecji i Słowacji każdy z tych aspektów może mieć kluczowe znaczenie.
Michał Zachodny