Aktualności
Szymon Marciniak jakiego nie znacie!
Przed sędzią z Płocka dwa bardzo wymagające mecze międzypaństwowe. Oprócz nominacji na spotkanie Holandia – Meksyk, które poprowadzi 12 listopada w asyście Pawła Sokolnickiego i Tomasza Listkiewicza, już dwa dni później posędziuje towarzyską potyczkę USA z Kolumbią. Tym razem na liniach pomagać mu będą arbitrzy z Premier League. – Cieszę się, że będę miał okazję posędziować tak świetnym zawodnikom. Będzie to swego rodzaju wisienką na torcie – wynagrodzeniem wysiłku włożonego w całotygodniowe treningi – mówi arbiter z Płocka.
Nagrodami za ciężką pracę były nominacje sędziowskie na spotkania Ligi Mistrzów, które Marciniak otrzymał w ostatnich tygodniach. Najpierw debiut na tym szczeblu rozgrywek – mecz Juventus Turyn – Malmö FF, a dwa tygodnie później starcie AS Monaco z Benfiką Lizbona. Z trybun to spotkanie oglądał Pierluigi Colina, szef sędziów w UEFA, którego zadaniem była analiza decyzji Marciniaka. – Udzielił mi wielu cennych porad. Zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze jest coś do poprawy. Nawet jeśli tylko szczegóły, to często właśnie one są najważniejsze i decydujące w sędziowaniu – dodaje Marciniak.
W podobnym tonie wypowiada się asystent arbitra z Płocka Paweł Sokolnicki, który współpracuje z Marciniakiem ponad sześć lat. Razem sędziowali spotkania drugiej ligi, a teraz prowadzą mecze ekstraklasy oraz w europejskich pucharach. – Nie można zadowolić się jedynie osiągnięciem jakiegoś poziomu. To jest najkrótsza droga do szybkiego upadku. Z meczu pozornie bezbłędnie posędziowanego potrafimy wyciągnąć sytuacje, w których mogliśmy zachować się lepiej. Zazwyczaj jest stosunkowo łatwo podjąć decyzję o spalonym czy rzucie karnym. My jednak zwracamy największą uwagę na detale. To one są najważniejsze w naszej pracy. Zawsze staramy się jak najlepiej je wyłapywać – komentuje.
Jeszcze dłuższym stażem współpracy z Marciniakiem może pochwalić się drugi asystent sędziego z Płocka – Krzysztof Nejman. Przed rozpoczęciem kariery sędziowskiej razem grali w juniorach Petrochemii Płock. Później znów ich drogi skrzyżowały się, choć tym razem w zupełnie innych rolach. – Świetnie rozumiemy się na boisku oraz poza nim. Myślę, że to jest podstawą naszej dobrej współpracy. Każdy z nas może opowiedzieć o swoich sprawach prywatnych oraz problemach, które nas dotykają – mówi Nejman, który dodaje, że Marciniak na boisku jest bardzo stanowczy i wymagający. – Szymon potrafi krzyknąć na asystenta, żeby się obudził, poprawił swoje ustawienie lub następnym razem podjął lepszą decyzję – kontynuuje asystent Marciniaka.
– Myślę, że sędziuje nam się dużo łatwiej, jeśli jest z nami Szymon. Do innych arbitrów zawodnicy często podchodzą bez respektu. W momencie, gdy Szymon pojawia się na stadionie, piłkarze okazują mu szacunek, co przekłada się również na naszą pracę. Nawet jeśli popełnimy drobny błąd, to zawodnicy inaczej go odbierają – ocenia Nejman. – Tak jest ze wszystkimi decyzjami! – wtrąca Tomasz Marciniak, brat Szymona, który podczas meczów prowadzonych przez arbitra z Płocka czasami pomaga mu jako sędzia techniczny. – Zawodnicy i sztaby trenerskie dużo lepiej odbierają nasze wybory, gdy Szymon jest na środku boiska. Czują pewność bijącą od niego, darzą go zaufaniem – podsumowuje.
Paweł Sokolnicki, który pomagał Szymonowi Marciniakowi na linii w meczach Ligi Mistrzów czy Ligi Europy, podkreśla jeszcze jeden ważny aspekt dobrego zrozumienia – profesjonalizm. – Podchodzimy do każdego meczu z pełnym zaangażowaniem, niezależnie od tego, czy sędziujemy mecze międzypaństwowe czy w lidze okręgowej. Myślę, że to jest klucz do dobrego zgrania na boisku – ocenia.
– Wydaje mi się, że nasza współpraca przez lata weszła na naprawdę wysoki poziom. Znamy się bardzo dobrze, czasem wręcz rozumiemy bez słów. Czasem wystarczy, że spojrzę na mowę ciała Szymona, żeby wiedzieć, jaki będzie jego następny ruch. Taka komunikacja jest bardzo istotna dla podejmowania wspólnych, właściwych decyzji na boisku – kończy Paweł Sokolnicki.
Wiemy już, jak Szymona Marciniaka odbierają jego współpracownicy – jako lidera, przywódcę oraz osobę z odpowiednim charakterem, która jest szanowana przez zawodników i trenerów. Jednak jaki jest Szymon Marciniak poza boiskiem?
Przede wszystkim, jak sam przyznaje, każdy wolny czas poświęca rodzinie. – Bez tego człowiek mógłby zwariować. Jeśli sędzia ma problemy prywatne, to nie jest w stanie dobrze skoncentrować się na pracy i częściej popełnia łatwe błędy. Lubię wyłączyć telefon, zabrać dzieciaki na rowery czy na basen. Jestem też kinomanem. Przed meczem każdy sędzia ma jakiś rytuał. Niektórzy potrzebują na przykład się zdrzemnąć, ale ja, niestety, nie potrafię spać w dzień. Zamiast tego lubię wybrać się do kina lub włączyć film na DVD i na dwie godziny dobrze się zrelaksować – opowiada.
Zapytany o coś, czego ludzie nie wiedzą o nim, nieco zaskoczony odpowiedział: „Jestem fanem boksu. Również jest to dla mnie trening, może bardziej uzupełniający, ale na pewno równie ciężki. Jak tylko będę miał więcej wolnego czasu po rundzie jesiennej ekstraklasy, od razu wracam do intensywniejszych treningów z moim trenerem w Płocku. Boks pomaga mi w „roztrenowaniu” po treningach sędziowskich, a po drugie… nigdy nie wiadomo czy nie przyda się kiedyś w życiu.” (śmiech)
Miejmy nadzieję, że przed arbitrem z Płocka kolejne dobre występy w ekstraklasie oraz na arenie międzynarodowej. Jak przyznał przed swoim debiutem w Lidze Mistrzów (rozmowę znajdziecie TUTAJ), marzy o poprowadzeniu spotkań na wielkiej imprezie, a przecież EURO 2016 już za niecałe dwa lata…
Aleksander Solnica