Aktualności

Recenzja: Nawet jeśli nie chcesz być menedżerem, przeczytaj tę książkę

Federacja15.04.2014 

Książka Mike Carsona „Menedżerowie” to nie pozycja dla Wengera, Mourinho czy Fergusona. Oni swoim doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami przewyższają autora tej publikacji. Ale menedżerów (czyt. przywódców) na takim poziomie na całym świecie jest zaledwie garstka. Reszta to Ci, którzy chcieliby takimi być. Ta książka nie odpowiada na pytanie, jak osiągnąć sukces i nie daje gwarancji takiego sukcesu, ale na pewno rzuca ciekawe światło na sprawę. Co więcej nie jest to lektura tylko dla kandydatów na trenerów, a może nawet nie przede wszystkim. Właścicielu, prezesie, dyrektorze – przeczytaj, na pewno dowiesz się czegoś, co usprawni Twoją pracę.

Książka ta w dość zgrabny sposób zarysowuje całe tło pracy menedżera (co ciekawe, nie tylko piłkarskiego!). Z kim, dlaczego i jak powinien współpracować? Co może wpłynąć na kształt jego ostatecznej pracy? Bardzo ważny, głównie z punktu widzenia (choć tego autor nie mógł przypuszczać) jest aspekt współpracy trenera z właścicielem. Jak budować te relacje, skoro w niektórych klubach w ogóle nie istnieją? Skoro menedżer jest odpowiedzialny za ostateczny sukces drużyny (sukces sportowy ma przełożyć się na finansowy i organizacyjny co logiczne) to musi mieć jakieś relacje z właścicielem. Człowiek, który wykłada pieniądze, musi wiedzieć, jak wygląda, co myśli, jaką ma filozofię gość, od którego uzależniamy sukces sportowy. Każdy powie: proste. A kto powie: tak się właśnie u nas dzieje? Fantastyczny przykład przytacza na kartach tej książki Gerard Houlier, były menedżer Liverpoolu, który w pewnym momencie swojej pracy był na tyle zdesperowany, że poszedł do zarządu z zamiarem poddania w wątpliwość swojej przyszłości w klubie. – Może nie jesteśmy najlepszym zarządem świata – usłyszał. – Ale jesteśmy pewni Twoich umiejętności. We wszystkich aspektach działania masz nasze pełne poparcie – dodali.

Dziennikarzu – przeczytaj, rzuci to nowe światło na Twoją relację z trenerami!

Jeden z bohaterów tej książki, Howard Wilkinson, mówi tak: „Dobrzy menadżerowie raczej wykorzystują dziennikarzy niż pozwalają im się nad sobą znęcać”. Wykorzystują nie oznacza manipulują. Dziennikarze (czy szerzej: media) są nieodłącznym elementem pracy trenera, ale nie można ich traktować jako ostatecznej wyroczni. To jednak trener, a nie dziennikarz (przynajmniej w założeniu) lepiej zna się na piłce. Dlaczego miałby ulegać presji dziennikarza? Arsene Wenger podkreśla, że kiedy jest czas dla dziennikarzy, angażuje się w stuprocentach, ale poza tym w ogóle dziennikarzami nie zawraca sobie głowy. Carlo Ancelotti dodatkowo dzieli styl dziennikarstwa w rozróżnieniu na nacje. „We Włoszech nawet całe konferencje poświęcaliśmy zagadnieniom taktycznym. Dziennikarze chcieli wiedzieć, dlaczego gramy takim ustawieniem, dlaczego dokonuje takich wyborów. W Anglii jest zupełnie inaczej”. Jak jest w Polsce? Bardziej jak w Anglii, niż jak we Włoszech.

Piłkarzu – przeczytaj i zrozum, że nie wszystkie decyzje trenera są łatwe.

A w zasadzie większość jest trudnych. Kto gra, kto nie i dlaczego. Jak traktować piłkarzy? Być ojcem? Bratem łatą? Kolegą? Dyktatorem? To są dylematy, przed którymi staje każdy menedżer. Z większości wypowiedzi wybitnych menedżerów można wysnuć jeden ciekawy wniosek. Jeśli sadzasz piłkarza na ławce, niech dowie się tego bezpośrednio od Ciebie. Piłkarze, jako grupa zawodowa, są coraz bardziej wrażliwi i musisz mieć na to wzgląd. Musisz z nimi rozmawiać, bo budowanie relacji indywidualnych stwarza silną „grupę sukcesu”. Carlo Ancelotti, który swego czasu współpracował jako piłkarz z Fabio Capello, był wściekły, że ten go posadził na ławce na jakiś czas. Capello powiedział mu wtedy: „Kiedyś zostaniesz menedżerem i wszystko zrozumiesz”. Carlo dziś przyznaje, ze rzeczywiście zrozumiał. Każdy ma różne podejście do piłkarzy. Jedno jest pewne traktując ich jak ludzi, którzy czują i myślą tak, jak ludzie, zwiększasz swoją szansę na sukces.

W powyższym tekście poruszyłem tylko kilka kwestii, o których traktuje książka MIke Carsona. Jej lektura może nie będzie czystą rozrywką, nie „połkniemy” jej w trakcie jednego wieczoru, nie poczytamy jej dziecku do snu. Ale lektura tej książki na pewno będzie pożyteczną lekcją dla wszystkich tych, którzy piłką nożną w jakimkolwiek stopniu się interesują. A pozycją obowiązkową dla wszystkich, którzy w piłce pracują.

Łukasz Wiśniowski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności