Aktualności
[OKIEM PREZESA] Mieczysław Golba: Zmieniamy wizerunek związku
Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na Prezesa?
Piłka nożna to jedna z moich pasji. Jestem z nią związany od wielu lat i na różnych poziomach. Kiedyś byłem prezesem klubu z mojej rodzinnej Wiązownicy, potem zacząłem się udzielać w Okręgowym Związku Piłki Nożnej w Jarosławiu. Byłem też jednym z założycieli Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, w którym do niedawna pełniłem funkcję wiceprezesa. Starałem się w miarę możliwości pomagać, ale też nie narzucałem się z tym. Dostawałem sygnały o potrzebie zmian, jednak potrzebny był do tego lider. Postanowiłem podjąć się tej roli i wystartować w wyborach. Czułem się bowiem odpowiedzialny za los piłki w naszym regionie. Oczywiście podobnie myślało wiele innych osób działających w naszym środowisku piłkarskim. Udało nam się zjednoczyć i wygrać wybory.
Dlaczego Pański pomysł na prowadzenie wojewódzkiego związku jest najlepszy?
To nie jest tylko efekt moich przemyśleń, ale grupy osób, która chce, by podkarpacka piłka się rozwijała, by w końcu wróciła do nas ekstraklasa, by grały u nas reprezentacje narodowe, a nasza młodzież miała właściwe warunki do piłkarskiego rozwoju. Mój pomysł na rządzenie Podkarpackim ZPN opiera się na współpracy. Nie buduję murów, nie eliminuję tych, z którymi się nie zgadzam. Jeśli mój oponent ma coś ciekawego do zaoferowania, chce działać w naszym związku, proszę bardzo – drzwi dla niego są otwarte. Jako przykład podam dwóch moich kontrkandydatów w wyborach na prezesa, którzy dziś są członkami Komisji i Wydziałów Podkarpackiego ZPN.
Co jest priorytetem na pierwsze miesiące Pańskiej prezesury?
Te najpilniejsze już zostały zrealizowane. Wraz z zarządem udało nam się uporządkować politykę finansową związku. Wcześniej na tym polu było wiele nieprawidłowości. Odbudowaliśmy partnerskie relacje z władzami samorządowymi. Znakomicie układa nam się współpraca z Marszałkiem Podkarpacia, Władysławem Ortylem i Wojewodą Ewą Leniart. Dziś nasi prezydenci, wójtowie i burmistrzowie postrzegają Podkarpacki ZPN jako partnera, z którym można realizować ciekawe projekty. To wszystko ma przełożenie na nasze kluby. Teraz mogą one liczyć na wyższe dotacje, bo dzięki sukcesom reprezentacji i poprawie wizerunku naszego związku, władze samorządowe chętniej będą wspierały zespoły piłkarskie funkcjonujące na terenie ich działania. Szybko udało nam się też uzdrowić stosunki z władzami Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Jakie widzi Pan przed sobą największe wyzwania?
Jest ich kilka. Zacznę od młodzieży. Piłkarskich talentów nie brakuje także na Podkarpaciu. W mistrzostwach Europy ze znakomitej strony pokazał się Artur Jędrzejczyk, ważna rolę odgrywał też Sławomir Peszko. To piłkarze, którzy zostali wychowani w naszym regionie. Takich jak oni jest więcej. Nasze reprezentacje co roku kwalifikują się do mistrzostw Polski i zdobywają w nich medale. Nawet wśród dzieci mamy sukcesy – dziewczynki z Krosna i chłopcy z Stalowej Woli są wicemistrzami Polski w kategorii U-10. Mamy ogromny potencjał i chcemy go w większym stopniu wykorzystywać. Szkolimy trenerów, by z młodzieżą pracowali jak najlepsi fachowcy. Namawiamy władze samorządowe do inwestycji w infrastrukturę sportową. Wspieramy nasze największe kluby w poszukiwaniu inwestorów, które mogą im pomóc w przebiciu się do najwyższych klas rozgrywkowych. Wszystko po to, by stworzyć naszym młodym piłkarzom jak najlepsze warunki do szkolenia i gry, bo do tej pory większość z nich szybko wyjeżdżała do „bogatszych” piłkarsko regionów naszego kraju i tam niestety ginęła. Szukamy też dodatkowych źródeł finansowania dla naszych drużyn i reprezentacji. W tym roku zarekomendowaliśmy udział w programie „Klub” Ministerstwa Sportu i Turystyki, z którego skorzystało kilkadziesiąt zespołów z Podkarpacia. Udało im się pozyskać dodatkowe środki na opłacenie trenerów szkolących młodych adeptów futbolu i organizację zgrupowań. Przymierzamy się też do budowy nowej siedziby Podkarpackiego ZPN. Obecna mieści się bowiem w ścisłym centrum Rzeszowa, nie ma przy niej parkingu, za to szczelnie została otoczona strefą parkowania. Dostęp do niej jest bardzo utrudniony dla wszystkich, którzy nas odwiedzają, a i same warunki lokalowe nie spełniają naszych wymogów. Nie wspomnę już o czynszu, który nie jest niski.
Co jest najmocniejszą stroną Podkarpackiego ZPN i jakie sfery zamierza Pan rozwijać?
Mamy ponad siedemset klubów, jesteśmy pod tym względem trzecim związkiem w Polsce. Jeszcze dłużej niż nasz kraj czekał na Ligę Mistrzów, Podkarpacie czeka na ekstraklasę. Odpowiedź jest więc oczywista. Ktoś powie, że Podkarpacki ZPN ma ograniczone pole manewru, by Stal Mielec, Resovia, Stal Rzeszów, Stal Stalowa Wola czy np. Siarka Tarnobrzeg przebiły się do elity. Ja tak nie uważam, wraz z władzami województwa lobbujemy na rzecz naszych największych klubów u firm, które prowadzą swoje inwestycje na Podkarpaciu. Zgłaszają się też do nas potencjalni sponsorzy, którzy chcą rozeznać sytuację w danym klubie. Chcemy krok po kroku odbudowywać naszą pozycję na arenie krajowej. Niedawno do I ligi wróciła Stal Mielec. Wreszcie coś pozytywnego zaczyna się u nas dziać.
Jak związek zamierza współpracować z małymi klubami i w jaki sposób chce im pomóc?
Staramy się poprawiać wizerunek Podkarpackiego ZPN, władze samorządowe chętnie z nami współpracują i liczę, że przełoży się to na wsparcie klubów z ich dotacji. Dziś to bowiem miasta i gminy są głównymi sponsorami tych najmniejszych. Bez ich pieniędzy wiele drużyn z małych miejscowości by upadło. Na szczęście wójtowie i burmistrzowie wiedzą, że piłka nożna to najbardziej popularna dyscyplina w naszym kraju. Dzieci, młodzież i dorośli garną się by grać w piłkę i warto dać im na to środki. Nie tylko po to by szkolić piłkarzy, ale integrować lokalne społeczności. Widok kilkuset osób obserwujących mecz B-klasy to najlepszy dowód na to, a u nas można to zaobserwować w każdy weekend w wielu miejscowościach. Dzięki dotacji z PZPN, zakupiliśmy ponad 4 tysiące piłek dla zespołów IV ligi i niższych klas rozgrywkowych. Kluby otrzymały po trzy piłki na każdą drużynę, którą prowadzą. Rekordzista, AP Mielec, wzbogacił się o 42 futbolówki! Zespoły, które awansowały do wyższych lig wspieramy poprzez ufundowanie kompletu strojów. Szukamy też możliwości pozyskiwania dodatkowych środków z innych źródeł np. pozyskujemy rożnych sponsorów dla naszych reprezentacji dzieci i młodzieży, czy z programów rządowych, samorządowych, a następnie edukujemy kluby jak mogą to zrobić. W tym roku już dwa razy obniżyliśmy opłaty za transfery i rejestrację zawodników.
Jaką ma Pan wizję rozwoju piłki kobiecej i młodzieżowej?
Nasz Związek bardzo aktywnie wspiera piłkę kobiecą. Kluby biorące udział w rozgrywkach, nie ponoszą z tego tytułu żadnych opłat. Niebawem powołamy pięciu trenerów koordynatorów, którzy będą odpowiedzialni za wyszukiwanie piłkarskich talentów na terenie naszych okręgów i podokręgów. W wielu klubach są bowiem zdolne dziewczęta, które grają tylko z chłopcami, gdyż nie ma sekcji kobiecej. Chcemy je stale monitorować i te najzdolniejsze powoływać do reprezentacji i zachęcać do gry w zespołach kobiecych. Sukcesywnie rozbudowujemy skład sztabów naszych kadr i poszerzamy terminy ich zgrupowań po to, by nasze dziewczęta miały zapewnione jak najlepsze warunki rozwoju. To samo tyczy się też męskiej młodzieży. Od tego sezonu zmniejszyliśmy opłaty za rejestrację juniorów i całkowicie znieśliśmy ją w niższych kategoriach wiekowych. Niech kluby przeznaczą zaoszczędzone środki na szkolenie. Powołaliśmy Radę Trenerów, w której znaleźli się m.in. Jan Domarski, Grzegorz Lato, Bogdan Zając, dr Maciej Huzarski, Jacek Zieliński, Włodzimierz Gąsior czy Janusz Białek. Jej zadaniem jest wspieranie organizacji kursów trenerskich oraz aktywne w nich uczestniczenie. Liczymy, że dzięki kontaktom tych uznanych szkoleniowców, nasi młodzi trenerzy nie będą mieli problemów z wyjazdami na atrakcyjne i merytoryczne staże, co także przełoży się na wzrost jakości ich pracy.
Czego można Panu życzyć?
Kilkanaście lat temu gdy zbliżał się weekend, człowiek miał dylemat, czy jechać na mecz do Mielca, Rzeszowa, Stalowej Woli czy Tarnobrzega. Tam bowiem grali najlepsi piłkarze z naszego regionu, rywalizując z najlepszymi drużynami w kraju. Chciałbym będąc prezesem Podkarpackiego ZPN znów mieć taki „problem”.
Rozmawiał Emil Kopański