Aktualności
Gilewicz: Nie mylić pewności siebie z lekceważeniem rywali
Już dziś początek II rundy eliminacji Ligi Europy, a wraz z nią grę w europejskich pucharach rozpoczynają trzy polskie zespoły. O godzinie 18:00 w Gliwicach Ruch Chorzów podejmie FC Vaduz, a w Estonii Lech Poznań zmierzy się z Nomme Kalju. Dwie godziny później Zawisza Bydgoszcz zagra na wyjeździe z belgijskim SV Zulte Waregem. O starcie polskich drużyn w Lidze Europy porozmawialiśmy z Radosławem Gilewiczem, 10-krotnym reprezentantem Polski oraz ambasadorem kadry do lat 15.
Przedstawiciele T-Mobile Ekstraklasy rozpoczynają grę w Lidze Europy od II rundy eliminacji i już na tym etapie rozgrywek musimy liczyć się z tym, że nie wszystkie zespoły przejdą do następnej rundy.
Co roku z optymizmem przystępujemy do europejskich pucharów, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie ma już słabych drużyn. Z kimkolwiek grasz – jeżeli chcesz zwyciężyć, to musisz swoje wybiegać i wywalczyć. Dla niektórych już na tym etapie rozgrywek będą to trudne mecze, ale pamiętajmy, że drużyny przystępują do europejskich rozgrywek z różnymi oczekiwaniami. W najlepszej sytuacji jest Ruch Chorzów, który co prawda nie jest zbyt doświadczony w piłce międzynarodowej, ale ma też zdecydowanie najsłabszego rywala.
Fot.: Zawisza Bydgoszcz wygrał z Legią Warszawa 3:2 i po raz pierwszy w historii klubu zdobył Superpuchar Polski. Teraz zmierzy się z belgijskim SV Zulte Waregem w II rundzie eliminacji Ligi Europy.
Z kolei najtrudniejsze zadanie czeka europejskich debiutantów – zawodników Zawiszy. SV Zulte, nie dość, że czwarta drużyna ostatniego sezonu Jupiter League i finalista krajowego pucharu, to jeszcze uczestnik fazy grupowej ostatniej edycji Ligi Europy. Faworyt tego spotkania jest jeden.
Patrząc z perspektywy poprzedniego sezonu zdecydowanie tak. Faworyt jest jeden, ale nie można lekceważyć rywali w europejskich pucharach. Nie radzę Belgom, żeby już myśleli, że są w następnej rundzie. Drużyna z Bydgoszczy jest nieobliczalna. Z jednej strony to debiutant w Lidze Europy, ale z drugiej, gdy spojrzymy na kadrę zespołu, są w niej piłkarze z doświadczeniem międzynarodowym. Nie wszystko jest jeszcze przesądzone.
Spotkanie podopiecznych Mariusza Rumaka w Tallinie będzie starciem wicemistrzów swoich krajów. Rozgrywki w Estonii rozpoczęły się już w marcu, ale mimo wszystko – to Lech jest faworytem tego dwumeczu.
Spośród wszystkich polskich zespołów w Lidze Europy, Lech jest najbardziej doświadczoną drużyną. Mam nadzieję, że piłkarze Mariusza Rumaka wyciągnęli już wnioski po zeszłorocznych rozgrywkach, gdy w III rundzie eliminacji odpadli z Żalgirisem Wilno. Czas, żebyśmy znów mogli być dumni z Lecha. Wszystko jest po stronie piłkarzy „Kolejorza”, a ja jedynie życzę im pewności siebie. Ważne jednak, by nie mylić jej z lekceważeniem. Lech nie może już myśleć, że jest w następnej rundzie, bo skończy się jak w zeszłym roku. Estończycy faktycznie są już w rytmie meczowym, ale to nie powinien być problem dla poznaniaków.
Fot.: W zeszłorocznej edycji Ligi Europy Lech Poznań odpadł w III rundzie eliminacji po przegranym dwumeczu z Żalgirisem Wilno (0:1, 2:1)
Tallin nie jest szczęśliwy dla polskich zespołów. Do dziś kibice w Krakowie pamiętają porażkę w eliminacjach Ligi Mistrzów z miejscową Levadią.
Wszystko się bierze z tego, że my po prostu lekceważymy rywali. Po losowaniu zawsze wielka euforia, dużo gadania, a to nie ma nic wspólnego z pewnością siebie. Cały czas słyszę „poradzimy sobie”, a później wszystko weryfikuje boisko. Nie ma już drużyn, które można lekceważyć, bo potem mecze kończą się takimi porażkami Wisły Kraków czy Lecha Poznań. Można przegrać dwumecz, ale przeciwnik musi być lepszy, natomiast polskie drużyny się męczą i jeszcze po tych męczarniach odpadają.
Trzecia polska drużyna, Ruch Chorzów podejmuje w Gliwicach FC Vaduz – jedyny profesjonalny klub w Liechtensteinie.
Rozmawiałem wczoraj z dziennikarzem z Liechtensteinu i stwierdził, że Vaduz nie jest może kopciuszkiem, ale piłkarze z Chorzowa powinni sobie z nimi poradzić. Pod kątem kadry Ruch nie jest przygotowany na grę w Europie, ale takie mecze powinny być dla tych zawodników nagrodą. Pracowali cały poprzedni sezon, pokonali przeciwników, którzy mieli lepszy skład i budżet – gra w pucharach jest więc dla nich fantastyczną odskocznią. Mecze w Lidze Europy wyzwalają dodatkową mobilizację, więc tym bardziej Ruch powinien wygrać dwumecz z FC Vaduz.
Rozmawiał Cezary Jeżowski