Aktualności
[WYWIAD] Robert Lewandowski: Kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje
Polska potrzebowała siedmiu spotkań, by wygrać na mistrzostwach Europy. Ta wygrana znaczy coś więcej, niż tylko zwykłe trzy punkty?
Na pewno cieszy przełamanie każdej niemocy. Może to początek czegoś nowego, bardziej obiecującego, niż poprzednie turnieje? Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że to tylko jedno zwycięstwo, które w perspektywie czasu może nie dać zbyt wiele. Dobry początek może sprawić, że w kolejnych spotkaniach będzie nam łatwiej, cieszyliśmy się więc z wygranej, ale już następnego dnia zaczęliśmy skupiać się na kolejnym starciu.
Komu zadedykowałbyś to pierwsze zwycięstwo?
Pierwsze bramki, pierwsze punkty zawsze dedykuję swojemu ojcu. Chciałbym jednak też zadedykować to wszystkim młodym chłopakom, którzy grają w piłkę i zaczynają trenować w polskich warunkach. Pokazaliśmy, że można, że jest szansa na sukces, nie tylko dla pojedynczych piłkarzy, ale też drużyny. Chcielibyśmy, żeby osiągnięcia były coraz bardziej efektowne.
Jesteś zadowolony ze swojego występu w meczu z Irlandią Północną?
Zwyciężyliśmy, mamy trzy punkty… Wiadomo, że jako napastnik zawsze chciałbym zdobywać bramki i z powodu ich braku jest mały niedosyt, co w najbliższym czasie może przynieść pozytywny efekt, wyzwolić sportową złość. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach uda się coś strzelić, ale przede wszystkim wygrywać kolejne mecze. Wolałbym nie zdobywać bramek w wygranych meczach, niż strzelać gole w zremisowanych lub przegranych potyczkach. Chciałbym jednak dołożyć swoją cegiełkę, ale żeby to osiągnąć, trzeba ryzykować. Kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje.
To, że w niedzielnym spotkaniu wiązałeś kilku obrońców rywala, robiąc tym samym miejsce Arkadiuszowi Milikowi, było częścią taktyki na ten mecz?
Już na boisku zauważyłem, że skupia się na mnie dwóch, czasem trzech obrońców i powiedziałem Arkowi, żeby zwrócił na to uwagę, bo czasami dzięki temu postawała przestrzeń. Nie skupiałem się na tym, żeby za wszelką cenę zdobyć bramkę, bo wszyscy wiedzieliśmy, jak bardzo ważne jest dla nas to spotkanie. Wiedziałem, że to będzie czarna robota, ale opłaciło się – Arek strzelił gola i trzy punkty znalazły się na naszym koncie.
Odczuwasz presję, że mimo wszystko powinieneś pokonywać bramkarzy?
Nie. Tych, którzy ode mnie tego wymagają, mogę zapytać, co jest ważniejsze – zdobycie przeze mnie bramki czy zwycięstwo reprezentacji? Wiadomo, że można połączyć jedno z drugim, ale nie w każdym meczu. Jeśli zwyciężamy, wszystko idzie w dobrym kierunku.
Polska w meczu z Niemcami potrzebuje zdecydowanie większej efektywności, niż w starciu z Irlandią Północną – sytuacji zapewne nie będzie aż tyle?
Mam nadzieję, że ja dojdę do jakiejś sytuacji, bo w pierwszym meczu nie miałem niestety żadnej klarownej okazji. W meczu z Niemcami paradoksalnie może być więcej miejsca na boisku, może się łatwiej grać w ofensywie. Oby sytuacje zamieniły się w gole.
W meczu z Niemcami będzie więcej prawdziwego futbolu, a nie szachów?
Myślę, że to będzie zupełnie inny mecz. Nie powinno zabraknąć gry w piłkę – na boisko wyjdą inni zawodnicy, prezentujący inny styl. Niemcy są faworytem całego turnieju i na pewno będzie trudno ich sforsować, ale nam się już to udało. Nie poddamy się, będziemy musieli pokazać to, co mamy najlepszego. Musimy grać mądrze, nie bać się rywala i realizować swoje zadania. Niemcy mają solidną defensywę, ale każdy mur da się skruszyć. Kwestia, by zachować spokój i zimną krew.
Na ile pomaga Ci znajomość reprezentantów Niemiec?
Trudno powiedzieć, bo to działa w dwie strony. Wiadomo, że łatwiej jest bronić, niż atakować. Aby przechytrzyć obrońcę, który zna napastnika, trzeba wymyślić coś kompletnie nowego. Ważne jest jednak, żeby cała drużyna potrafiła zaskoczyć rywala, bo na boisku w zespole nie znajduje się jeden zawodnik, a jedenastu. Czasami znajomość niewiele pomaga – mamy do czynienia z instynktem, trudno cokolwiek przewidzieć.
Rozmawiałeś z kolegami z zespołu o poprzednich meczach z Niemcami, a może miałeś okazję porozmawiać z kimś na temat czwartkowej potyczki?
Nie, teraz nie ma kontaktu, każdy jest skupiony na swojej reprezentacji. Jeśli chodzi natomiast o mecze eliminacyjne – często rozmawiam z Thomasem Mullerem, on lubi powymieniać poglądy. EURO to jednak nowe wyzwania i przede wszystkim nowe wyniki.
Ludzie lubią pojedynki gwiazd, a ty i Muller jesteście idealni do porównywania.
Nie zwracam na to uwagi. Co z tego, że okażę się od kogokolwiek indywidualnie lepszy, a cała drużyna zaliczy porażkę? Na każdym działaniu musi zyskać zespół. Indywidualne potyczki mają znaczenie tylko wtedy, gdy każdy nasz zawodnik wygra wszystkie.
W reprezentacji grasz od wielu lat. Obecna kadra jest najsilniejsza, w jakiej występowałeś?
Myślę, że tak. Najbardziej poukładana, stabilna, konsekwentna w dążeniu do celu. Każda nasza wygrana powoduje, że jesteśmy coraz silniejsi. Kolejni zawodnicy wzmacniający kadrę tylko dokładają swoją siłę. Na pewno duży wpływ ma na to doświadczenie piłkarzy i praca selekcjonera. Mamy opracowany niemal każdy detal. Wszyscy na to pracujemy.