Aktualności
[WYWIAD] Hirek Wrona: Siła muzyki
Pierwsze skojarzenie na stwierdzenie „muzyka francuska”, to...
...ogromny wpływ na rozwój światowej popkultury. Jest on nieoceniony. Francja była zawsze
miejscem, gdzie ścierały się różne wpływy muzyczne, ale miała też wpływ na świat.
To znaczy jaki?
Na przykład w stolicy światowego jazzu, czyli w Nowym Orleanie, są olbrzymie wpływy muzyki
francuskiej. Francuzi odegrali istotną rolę w dalszym rozwoju światowych jazzmanów czy
bluesmanów.
A współczesna muzyka we Francji?
Francuzi zrobili jedną kapitalną rzecz, która mi się bardzo podoba. Oni promują każdą muzykę,
która powstaje na terenie ich kraju. Nie musi być muzyką francuską, ważne, że tworzy się u nich.
Między innymi dlatego artyści zawsze chętnie przyjeżdżali do tego kraju.
Powstawały też z tej współpracy legendarne płyty.
Najlepszym przykładem jest The Rolling Stones. Płyta „Exile on Main St.” uznawana jest przez
krytyków za najlepszy album tej grupy. Aktualnie Francja może pochwalić się zaś fantastycznym hiphopem, ale przede wszystkim genialną muzyką elektroniczną.
Podoba się więc Panu hymn EURO 2016?
Ja po prostu trzymam kciuki, żeby utwór Davida Guetty i Zary Larsson był przebojem. To będzie
dobre dla wszystkich – dla organizatorów, dla artystów i dla kibiców. Wszyscy liczymy, że
postawiono na odpowiedni numer.
W przeszłości na turniejach piłkarskich również były świetne piosenki.
To zależy. Każdy człowiek kojarzy po prostu pewną epokę z daną muzyką. Jaką piosenkę
turniejową najlepiej kojarzysz?
Nelly Furtado i „Força” z mistrzostw Europy 2004 w Portugalii.
No właśnie! A ja na przykład wskazuję na zespół New Order i „World in Motion”, czyli hymn reprezentacji Anglii w 1990 roku. Dlaczego? Mieszkałem wtedy w Anglii, byłem częścią tamtego społeczeństwa i dla mnie to piosenka turniejowa numer jeden. Wszystko zależy od pewnej epoki. Są zresztą utwory, które zawsze będą kojarzyły się z futbolem.
W trakcie eliminacji powstał set złożony z piosenek wybranych przez gwiazdy reprezentacji Polski. Czy te piosenki są odzwierciedleniem tego, jakimi ludźmi są nasi kadrowicze?
Muzyka, której się słucha, jest efektem kilku zmiennych – tego, gdzie się dorastało, w jakim środowisku i gdzie się obecnie spędza czas. Przykładowo Łukasz Fabiański i Artur Boruc słuchają muzyki brytyjskiej, bo grają w Anglii. Na Śląsku zawsze mocną pozycję miał rock oraz hard rock i takiej nuty słucha na przykład obrońca kadry Kamil Glik.
Reprezentanci mają dobry gust muzyczny?
Uważam, że tak. Są wyrobieni muzycznie, słuchają nowych rzeczy, śledzą listy przebojów. Z tej reprezentacji możemy być dumni, również z powodu ich upodobań muzycznych!
W trakcie eliminacji EURO 2016 został Pan DJ-em reprezentacji Polski. Czy coś Pana zaskoczyło?
Zaskoczyło mnie to, że reprezentanci bardzo chętnie dzielą się swoimi spostrzeżeniami na temat muzyki. To jest bardzo miłe. Reklamacji nie było, a to dobry sygnał. Ja bym zwrócił uwagę na pewien szczególny moment.
To znaczy?
Było to przed oficjalnym treningiem reprezentacji Polski. Graliśmy towarzysko z Finlandią we Wrocławiu. Na murawie zobaczyłem elegancko ubranego mężczyznę. Był nim Zbigniew Boniek. Ulubioną piosenką prezesa PZPN jest „Delilah” Toma Jonesa, więc od razu włączyłem ten utwór. Prezes spojrzał do góry i co zrobił…? Zaczął się bawić i żonglować piłką w swoich bardzo eleganckich butach. A to sobie odbił kolanem, a to główką. Ten moment był fantastyczny!
A co zrobili piłkarze?
Wychodzili wówczas na trening i co? Widzą, jak ich prezes bawi się futbolówką, więc… dołączyli do niego! Czyż to nie jest piękne? Przypomnę, że cała sytuacja rozpoczęła się z powodu jednego utworu muzycznego. To jest właśnie siła muzyki!
Rozmawiał Cezary Jeżowski