Aktualności

[WYWIAD] Arkadiusz Milik: Nie zaczyna się alfabetu od "Z"

Reprezentacja10.06.2016 
W kwalifikacjach mistrzostw Europy zdobył sześć bramek, dopisując do swojego konta tyle samo asyst. Pokonał Manuela Neuera, jednak jak sam przyznaje, nie robi to na nim wielkiego wrażenia. Arkadiusz Milik, bo o nim mowa, tuż przed rozpoczęciem zmagań we francuskich mistrzostwach Europy twardo stąpa po ziemi.

Arek, jak mógłbyś opisać swoją współpracę z Robertem Lewandowskim? Patrząc przez pryzmat wyników i statystyk w kwalifikacjach, wygląda to bardzo dobrze.

Obaj jesteśmy wysuniętymi napastnikami, na tej pozycji gramy w klubach. W narodowej reprezentacji wygląda to nieco inaczej niż na papierze, ale staramy się uzupełniać wzajemnie. Bardzo mnie cieszy, kiedy daje to rezultat w bramkach I asystach, a także przynosi korzyść całej drużynie.

Komplementarność waszych poczynań objawia się w tym, że strzelacie właściwie na zmianę?

Tak. Robert zdobył najwięcej bramek, miał ogromny wkład w awans reprezentacji do mistrzostw Europy, więc gdy kibice doceniają naszą współpracę, to dla mnie zaszczyt. Trzeba jednak podkreślić, że to nie jeden czy dwóch zawodników wygrywa mecz – to zasługa całego zespołu.

Sporo mówimy o Lewandowskim, jednak to właśnie ty zapisałeś na swoim koncie najwięcej asyst w kwalifikacjach w polskiej kadrze. To musi być dla tak młodego gracza świetne uczucie?

Oczywiście, jeśli asysta jest naprawdę ładna, można być zadowolonym. Z drugiej strony, jestem napastnikiem i wolę strzelać, niż asystować. Podkreślam jednak, że najważniejszy jest sukces drużyny. Faktycznie, w kwalifikacjach zaliczyłem sporo kluczowych podań, ale zazwyczaj ich aż tylu nie mam. W reprezentacji odgrywam nieco inną rolę niż w klubie, gram nieco głębiej, za plecami Roberta.

Swoją dobrą postawą rozbudziłeś apetyty, nie tylko w Polsce – patrzy na ciebie naprawdę wiele osób. W finałach również będziecie tak bezwzględni i skuteczni?

Turniej to nie eliminacje, ale nie zmienimy swojego stylu. Graliśmy cały czas ofensywnie, starając się zdobyć jak najwięcej bramek. Najważniejsze, to dobrze zacząć turniej. Gdybyśmy wygrali, byłoby świetnie. Kolejne mecze byłyby dużo łatwiejsze.

Jaką rolę w tak diametralnej odmianie drużyny odegrał Adam Nawałka?

Selekcjoner i cała drużyna ciężko pracowali każdego dnia. Teraz jednak zbieramy owoce naszych wytężonych wysiłków. Trener Nawałka odcisnął na zespole swoje piętno, wprowadził zasady i interesujące treningi. Każdy z zawodników na pewno rozwinął się indywidualnie i znalazło to doskonałe odzwierciedlenie w postawie całej drużyny.


Polska jeszcze nie wygrała meczu na EURO. Teraz będzie na to szansa.

Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie przeszłość. To nie był mój czas, trudno mi cokolwiek o tym mówić. W 2008 roku byłem jeszcze za młody, cztery lata później dopiero zaczynałem grać w ekstraklasie. Nie myślę jednak o tym w tych kategoriach, że to jakaś klątwa. Chciałbym po prostu pomóc reprezentacji w wygraniu każdego kolejnego meczu.

To trzeci w historii występ Polski w EURO. Na co dzień grasz za granicą, dostrzegasz, że Polaków coraz bardziej się docenia?

Tak myślę. Często jestem pytany o Polskę, sposób, w jaki gramy, zwłaszcza w Holandii. Co do docenienia – wszystko zaczyna się i kończy na boisku. Jeżeli chcemy, aby ludzie o nas mówili, jeśli chcemy być coraz wyżej w rankingach i osiągać sukcesy, musimy po prostu pokazywać swoją wartość na murawie, grając na wysokim poziomie.

W meczu z Niemcami pokonałeś Manuela Neuera, uważanego przez wielu za najlepszego bramkarza świata. Jakie to uczucie? Mówiłeś, że każdy gol smakuje tak samo, ale nie sądzę, żeby tak było w tym przypadku.

Szczerze, nie dbam o to. To było dawno temu, a dla mnie liczy się teraźniejszość, każdy kolejny mecz. Tak naprawdę wielu ludzi ciągle myśli o tym spotkaniu z Niemcami. Teraz bardziej interesuje mnie to, co działo się w meczach towarzyskich przed EURO. Nie ma sensu roztrząsać tego, co było dwa lata temu. Trzeba analizować ostatni i przygotowywać się do następnego meczu, nie patrzeć wstecz.

Widziałem jednak wywiad z twoją dziewczyną, która mówiła, że gdy masz kiepski nastrój, pokazuje ci bramkę z tamtego spotkania.

Zdarzały się momenty, kiedy miałem małe kryzysy, ale staram się być silny i nie przejmować się małymi niepowodzeniami. Wręcz przeciwnie, chcę je wykorzystać jako katalizator. Czasami człowiek potrzebuje takich momentów, aby zmotywować się do pracy, ciężkiego treningu. Nie uważam więc, abym miał jakieś większe problemy I potrzebował oglądać swoje bramki.

Jak się czujesz z presją dotyczącą twojej osoby, która z dnia na dzień staje się coraz większa?

Nie odczuwam jej. Nie czytam wiadomości w internecie, nie śledzę mediów.

Ale chyba widzisz, co dzieje się dookoła ciebie, gdy gdzieś się pojawiasz.

Jestem świadomy tego, co dzieje się w Polsce, tego małego szaleństwa. Duże oczekiwania, presja, wymagania. Ale co mogę z tym zrobić? To jest piłka nożna, jesteśmy uczestnikami pięknego wydarzenia, jakim są mistrzostwa Europy. Cieszę się tym, każdym kolejnym dniem. Staram się nie przejmować presją – to część życia piłkarza, nie mam problemu z tym, aby ją udźwignąć.

Dostrzegasz podobieństwa pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią, z którą mierzyliście się w kwalifikacjach do EURO?

To bardzo podobne zespoły. Zdobywają wiele bramek ze stałych fragmentów gry, są bardzo silni fizycznie. Nasi niedzielni rywale to dobry zespół. Ich siłą jest też wytrzymałość i koncentracja.

Brak zwycięstwa w pierwszym spotkaniu będzie dla was ciosem?

Na pewno liczymy na triumf. Wiadomo, przed nami są trzy mecze i w każdym z nich można wywalczyć tyle samo punktów, ale pierwsze spotkanie jest zawsze bardzo ważne. Dostarcza pewności siebie i zdejmuje presję, sprawia, że w kolejnych starciach gra się łatwiej. Zobaczymy jednak, jak się potoczy nasz los. Na pewno zrobimy wszystko, aby wygrać. Nie będzie to  łatwe, zdajemy sobie sprawę, jak trudnym rywalem jest Irlandia Północna. Nasza grupa jest bardzo wyrównana, więc liczyła się będzie każda zdobycz. Nic nie może nam przeszkodzić czy zdekoncentrować, jesteśmy skupieni na przygotowaniach.

Nie zlekceważycie Irlandii Północnej?

Absolutnie nie! Po pierwsze, nigdy nie wygraliśmy meczu na EURO, więc nie możemy nikogo lekceważyć. Nie jesteśmy zespołem, który wygrał mistrzostwo Europy czy świata, nie mamy prawa sobie na to pozwolić. Powiedzmy sobie wprost, nie jesteśmy drużyną z wielkimi osiągnięciami. Owszem, kwalifikacje były dla nas bardzo udane, ale trzeba mierzyć znacznie wyżej. Zrobimy wszystko, by to wywalczyć.

Jak daleko może w mistrzostwach Europy zawędrować Polska?

Nie stawiamy sobie żadnego konkretnego celu, w stylu “musimy zagrać w finale”. Oczywiście, podstawowym założeniem jest wyjście z grupy, ale w tym celu trzeba dobrze zagrać w trzech meczach. Na razie skupiamy się na “A”,  nie zaczynamy alfabetu od “Z”, bo nie ma to żadnego sensu.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności