Aktualności
[WYWIAD] Szymon Marciniak we Francji chce zostać jak najdłużej
Pełnoletność w końcu… Pewnie pijesz do mistrzostw świata 1998? Wiem, że właśnie wtedy ostatni polski sędzia, Ryszard Wójcik, prowadził mecz wielkiej imprezy.
Pamiętasz jakie to było spotkanie?
Kiedy zacząłem przygodę z sędziowaniem, to początek był toporny… Oglądałem mistrzostwa, ale nie byłem aż tak świadomy. Dopiero później dowiedziałem się, że spotkanie prowadził Polak. A był to oczywiście mecz Holandii z Koreą Południową.
Niewielu polskich arbitrów było na imprezach mistrzowskich.
To prawda. Wspomnieliśmy o Wójciku, a wcześniej na mistrzostwach byli także Michał Listkiewicz czy Alojzy Jarguz.
Zespoły sędziowskie były wówczas międzynarodowe, teraz są krajowe. To duże ułatwienie?
To zależy. Jeżeli chodzi o dostanie się na turniej, to teraz jest o wiele trudniej. Kiedyś „wystarczyło” być niezłym asystentem i niekoniecznie trzeba było mieć „swojego” sędziego głównego. A teraz? Teraz możesz być świetnym arbitrem liniowym, ale jak już główny nie jest tak dobry, to masz problem.
Musisz mieć sześciu tak samo dobrych ludzi.
Dokładnie tak. Gdy mamy zespół, to łatwiej jest nam prowadzić spotkanie. Znamy się bardzo dobrze i zwyczajnie jest prościej. Gwizdałem też spotkania z innymi zagranicznymi sędziami. Przykładowo na mistrzostwach świata U-17 arbitrów dostajesz z przydziału.
I jak się współpracowało?
Sędziowanie jest podobne na całym świecie. Na tym poziomie jest to raczej kwestia dogrania się i dopasowania. Nigdy nie miałem problemów z liderowaniem, więc asystenci potrafią ze mną współpracować.
Wróćmy do Twojej nominacji. Jak się o niej dowiedziałeś?
To był wtorek, jechałem samochodem do Spały na zgrupowanie sędziów i zadzwonił Pierluigi Collina. To było miłe, że poinformował mnie osobiście, zanim wszystko dotarło do mediów. Oczywiście kilka dni wcześniej dostawałem jakieś informacje, ale zachowywałem je dla siebie. Potem jak już było wiadomo oficjalnie, to w Spale wszyscy mi gratulowali.
Sędzia Clement Turpin urodził się w 1982 roku. Gdyby nie Francuz, byłbyś najmłodszym sędzią EURO 2016.
To jest naprawdę fajne. Być może dla komisji to była trudna decyzja, by dać szansę sędziemu z rocznika 1981. Ja jednak uważam, że wiek poszczególnych sędziów nie miał aż tak wielkiego znaczenia. Decydowała forma i umiejętności.
W trakcie imprezy będziesz miał 35 lat…
... i już teraz zbiorę bardzo dużo doświadczenia, które jest naprawdę niewymierne. W trakcie imprezy będę miał 35 lat, więc łatwo policzyć, ile imprez jest jeszcze przede mną. Po tym, co w tym roku mnie spotkało, mam ogromny bagaż doświadczeń, a najlepszej jeszcze przede mną.
W grupie Elite pojawiłeś się w lipcu 2015. To był moment przełomowy?
Zdecydowanie, bo dopiero wtedy mogłem być kandydatem na mistrzostwa Europy. W przypadku sędziów trudno jest określić, który moment był bądź jest kluczowy. Cały czas trzeba robić swoje. Możesz świetnie sędziować dziewięć spotkań, aż nagle dziesiątym wszystko zaprzepaścisz. W sędziowaniu pewne błędy są niewybaczalne. Tym bardziej, że ciągle jesteśmy na świeczniku.
Dodatkowo znacząco wzrosło też zainteresowanie Twoją osobą.
Na pewno liczba wydarzeń wokół, to dla mnie nowa rzeczywistość. W przeszłości miałem jakieś aktywności medialne, ale odbywały się one z dużo mniejszą częstotliwością. Potem przyszła nominacja i życie przewróciło się do góry nogami. Wszyscy zaczęli się interesować sędziowaniem, życiem arbitra i przy okazji ludzie uzmysłowili sobie, jak ciężka to robota.
Wspomniałeś o Collinie. Na co szczególnie uczulał Was przed turniejem?
Jest kilka kluczowych kwestii – sprawa dotknięcia piłki ręką, pozycja spalona, nierozważne użycie rąk z którym mamy coraz częściej do czynienia. Pierluigi nam ufa – widzi, że forma sędziów jest dobra, dlatego po prostu przypominamy sobie tematy, które zawsze są trudne. Chcemy być na wszystko przygotowani i naszym celem jest unifikacja decyzji. Jak będziemy podobnie interpretować sytuacje, to i decyzje będą lepiej rozumiane i postrzegane.
Pojawiła się też goal-line technology.
I ta technologia pomoże nam bardzo w polu karnym. Wreszcie sędziowie będą mogli się zajmować tym, co się tam dzieje. Do tej pory głównie zajmowali się linią bramkową. Krótko mówiąc, ich rola ograniczała się do tego, by ocenić czy padła bramka. Teraz goal-line odciąży sędziów bramkowych. To olbrzymia pomoc.
W grupie sędziów na EURO 2016 znalazło się 18 nazwisk. Jaka panuje atmosfera?
Wiadomo, że nie wszyscy będą się kochać, ale też nie o to chodzi. Na pewno nie wyczuwa się wrogości, ciężko zresztą sędziom rywalizować ze sobą. Ja z tym ludźmi znam się bardzo dobrze i myślę, że mnie lubią. Mam mocny charakter, ale nie preferuje mówienia za plecami. Jak coś mam do powiedzenia, to podnoszę rękę, wstaję i mówię. Jeśli popełniłem błąd, to tak samo potrafię się przyznać. Pamiętaj, że nikt na turnieju nie będzie mówił „Marciniak sędziuje dobrze”, będą raczej mówili „Sędziowie dobrze prowadzą spotkania”. Trzeba trzymać kciuki za wszystkich, bo mamy wspólny cel.
Z kim masz najlepszy kontakt?
Najlepszym kumplem, który nie znalazł się w grupie sędziów na mistrzostwa, jest Michael Oliver z Premier League. To jest mój bardzo dobry kolega, super przyjaźń, mimo różnicy wieku. Z tej grupy na EURO 2016 najlepszy kontakt mam z Felixem Brychem z Niemiec. Kto jeszcze? Siergiej Karasiew z Rosji jest fajnym gościem… Cuneyt Cakir z Turcji, Jonas Eriksson ze Szwecji czy Włoch Nicola Rizzoli. To ludzie, z którymi się też bardzo lubię.
Masz za sobą tegoroczne mecze w Lidze Europy i Lidze Mistrzów. Nieoceniony bagaż doświadczeń.
Szczególnie mecze z fazy pucharowej będą procentować. Te spotkania rządzą się swoimi prawami. Zresztą wyczuwasz po zawodnikach, że jest dużo większe ciśnienie.
Ty jednak masz z nimi dobry kontakt.
Presja na nich jest ogromna i ja to rozumiem. Czasami nie wytrzymują, dlatego zarządzanie w takich spotkaniach jest o wiele trudniejsze. Do takich meczów trzeba się dobrze przygotować. Trzeba wiedzieć, jak się chce poprowadzić mecz. Cieszę się z tych pojedynków, bo dały nam ogromnego kopa. Sędziowaliśmy w Lidze Mistrzów wielkim, więc i na EURO 2016 damy radę.
Coś Was może zaskoczyć na mistrzostwach Europy?
Nie będzie meczów, które nas zaskoczą. Niejednokrotnie życie nauczyło nas pokory. W sędziowaniu liczy się każda sekunda i nie można się rozprężyć. Jest jeszcze jedno – trzeba mieć masę szczęścia do sytuacji na boisku, ale też do ludzi.
Warto w tym momencie wspomnieć o Twoim zespole.
W takiej ekipie pracujemy właściwie od początku. Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz są moimi asystentami od początku meczów kwalifikacyjnych w Lidze Europy. Kiedy zaczęliśmy jeździć w fazie grupowej, dołączyli do nas Paweł Raczkowski i Tomasz Musiał. Wcześniej byli to różni sędziowie – na spotkania jeździli Paweł Pskit, Paweł Gil, Hubert Siejewicz czy Robert Małek. Z Pawłem i Tomkiem pracujemy jednak regularnie od dobrych dwóch lat.
Jest też sędzia techniczny Radek Siejka.
Są mecze, w których to właśnie jego opinia jest dla mnie kluczowa. Radek jest naszym dopełnieniem, jest najstarszy w zespole. U nas zawsze jest zresztą wesoło. Oczywiście przed meczem się koncentrujemy, ale nie możemy myśleć tylko o boisku. Człowiek by zwyczajnie zwariował i nie wytrzymał ciśnienia. Jako zespół trzymamy się razem i lubimy konkret. Jak jest fajnie, to super, ale jak coś jest nie tak, to od razu o tym gadamy. Współpracuje się świetnie i cieszę się, że mam takich ludzi w zespole.
Przejdźmy jeszcze do EURO 2016. Jak wyglądają Twoje dni we Francji?
6 czerwca byliśmy już w Paryżu, dzień później mieliśmy testy fizyczne, a już od 8 czerwca pojawiły się pierwsze obsady sędziowskie. W przypadku swojej nominacji, wiedziałem o niej 2-3 dni przed spotkaniem i tak będzie cały czas. Naszą centralą jest baza w Enghien les Bains pod Paryżem. W zależności od pory rozgrywania meczów, do bazy będziemy wracać od razu po spotkaniu lub następnego dnia. Nasi szefowie chcą mieć nas jak najszybciej na miejscu, żebyśmy mogli spokojnie przygotować się do kolejnych meczów.
Czy w Twoim przypadku można mówić o jakimkolwiek stresie?
Nie, bo wszystko mam w głowie poukładane. Nie ma dla mnie znaczenia, jakie spotkanie poprowadzę. Nie ma znaczenia, że jadę na duży stadion lub że sędziuję wielkim drużynom. Chcę zostać we Francji jak najdłużej. Nie mam zamiaru zmarnować szansy.
Czegoś się obawiasz?
Mam tylko jedno życzenie – żeby żaden z nas nie doznał kontuzji. To byłby dramat... Jeżeli będziemy zdrowi, to niczego się nie obawiam. Wszystko jest dla nas otwarte i nic nie jest w stanie nas zaskoczyć. Będziemy przygotowani na każde spotkanie.
Rozmawiał Cezary Jeżowski
Sędziowski zespół Szymona Marciniaka:
Paweł Sokolnicki – sędzia asystent
Tomasz Listkiewicz – sędzia asystent
Paweł Raczkowski – dodatkowy sędzia asystent
Tomasz Musiał – dodatkowy sędzia asystent
Radosław Siejka – arbiter techniczny