Aktualności

[ROZMOWA] Robert Lewandowski: Nie lubię rozmawiać o tym, co będzie sukcesem. Ja lubię go osiągać!

Reprezentacja28.05.2016 
Już nie jest tak, że jakoś to wyjdzie. Mamy pomysł na kreowanie sytuacji. Czasami, jak te schematy funkcjonują, to łatwiej jest wykonywać wszystkie zadania boiskowe. Wiemy, co mamy robić. Choć zdajemy sobie też sprawę z tego, że ciągle musimy coś poprawiać, udoskonalać – zapewnia kapitan reprezentacji Polski, Robert Lewandowski. Piłkarze twierdzą, że 28 lat to najlepszy wiek do gry na najwyższym poziomie. Czy czujesz, że jesteś teraz na szczycie swoich umiejętności?
Jeśli chodzi o umiejętności, to raczej tak, ale wydaje mi się, że ta piłkarska granica może pójść u mnie jeszcze wyżej. Wiem, ile nauczyłem się w ciągu tych ostatnich kilku lat, ale czuję też, że cały czas mam rezerwy. Szkoda, że nie nauczono mnie wielu rzeczy wcześniej, kiedy trenowałem jeszcze w Polsce. Z drugiej jednak strony – cieszę się, że cały czas widzę szansę rozwoju. Jestem już doświadczonym piłkarzem i wiem, co powinienem robić, aby utrzymywać ten najwyższy poziom. Nikt nie powiedział też, że kiedy skończę 30 lat, to ta forma zacznie spadać. Spójrzmy na Zlatana Ibrahimovicia. Ma 35 lat a jest chyba w życiowej formie.

Pokolenie Lewandowskiego – to tytuł najnowszej kampanii reklamowej firmy Nike. Czy czujesz, że jesteś idolem dla całej Polski?
Będąc małym chłopakiem nie miałem kogoś, na kim mógłbym się wzorować. Idola z Polski, który gra na najwyższym poziomie w topowym klubie. Zdaję sobie sprawę, że kibice patrzą tak teraz na mnie. Pokazałem, że Polak może wejść na szczyt, osiągać sukcesy. Z drugiej strony wiem, ile mnie to kosztowało wysiłku, zdrowia, pracy, poświęceń.



Cała Polska, a teraz szczególnie cały Arłamów, oszalał na Twoim punkcie.
Zdaję sobie sprawę, że nie ucieknie się od kibiców. Rozumiemy fanów, ale oni muszą też zrozumieć nas. Nie zadowolimy wszystkich. Nie damy każdemu autografu, nie zrobimy sobie zdjęcia. Czasami też potrzebujemy spokoju. Kibice muszą wiedzieć, że nie przyjechaliśmy do Arłamowa po to, aby miło spędzić czas, a żeby dobrze przygotować się do EURO 2016. To jest dla nas najważniejsze.

Czy masz poczucie, że musisz osiągnąć z reprezentacją sukces, żeby zyskać miano najlepszego piłkarza w historii reprezentacji Polski? Podobno sławę zdobywa się w klubie, ale bohaterem zostaje się właśnie w drużynie narodowej.
Gra w klubie i reprezentacji to coś zupełnie innego. Nie ma się co oszukiwać: w drużynie narodowej grasz dla kraju, kibiców, ludzi mówiących w twoim języku, wychowanych tam gdzie ty. To nie jest tak, że ja muszę. Tak zacząłem podchodzić na przykład do Ligi Mistrzów. Trudno, zdarzyło się, przegrana w półfinale boli, ale świat się nie zawalił. Może kiedyś się uda, a jak nie – to znów powiem trudno i trzeba będzie żyć dalej. Z reprezentacją Polski również chcemy jak najlepiej zaprezentować się na mistrzostwach Europy we Francji. Zrobimy wszystko, abyśmy wszyscy byli szczęśliwi, ale nie zapominajmy o tym, że nie jesteśmy faworytem naszej grupy. Jeśli spojrzymy na ranking FIFA, to my atakujemy z czwartego miejsca, bo przecież jesteśmy nawet za Irlandią Północną. Mam oczywiście nadzieję, że po mistrzostwach ten ranking się przewróci do góry nogami, nawet o 360 stopni, ale podchodźmy do tego wszystkiego z chłodnymi głowami. Twardo stąpamy po ziemi i skupiamy się na kolejnym kroku. Wiemy o tym, że możemy sprawić niespodziankę. Ale na pewno nie musimy.



Czy na mistrzostwach Europy w 2012 roku nie udało się wyjść z grupy, dlatego, że musieliśmy? Nie wytrzymaliśmy presji?
Nie wiem, czy presji, czy po prostu zabrakło nam umiejętności. Mieliśmy wszystko we własnych nogach. Powinniśmy wygrać już mecz z Grecją, w którym prowadziliśmy 1:0. Nie mieliśmy jednak jeszcze wtedy tej pazerności na gole, która jest teraz. Jeśli na takich turniejach nie wykorzystujesz sytuacji, zawsze wszystko odwraca się przeciwko tobie. Widocznie nie byliśmy gotowi na to wyjście z grupy. We Francji musimy wystrzegać się głupich błędów, bo mogą nas one słono kosztować.

Co zmieniło się w kadrze przez te cztery lata?
Poszczególni piłkarze bardzo się rozwinęli. Przede wszystkim jednak zmieniliśmy grę taktyczną. Poprawiliśmy bronienie, ale i łatwiej nam atakować, stwarzamy więcej sytuacji. To następstwo tego, że jest więcej zawodników w polu karnym przeciwnika. Teraz jesteśmy pazerni na gole i ciągle chcemy więcej. W meczu z Gruzją w Warszawie prowadziliśmy 1:0, gra się nie układa. Nie próbowaliśmy jednak bronić wyniku. Atakowaliśmy dalej i mecz zakończył się 4:0. To był jeden z najlepszych meczów tej reprezentacji.



Doceniasz myśl taktyczną selekcjonera Adama Nawałki?
Już nie jest tak, że jakoś to wyjdzie. Mamy pomysł na kreowanie sytuacji. Czasami, jak te schematy funkcjonują, to łatwiej jest wykonywać wszystkie zadania boiskowe. Wiemy, co mamy robić. Choć zdajemy sobie też sprawę z tego, że ciągle musimy coś poprawiać, udoskonalać.

Trener dużo wagę przykłada do stałych fragmentach gry. Kto ma opracowanych więcej wariantów na mecz: Bayern Monachium czy reprezentacja Polski?
My z tymi stałymi fragmentami w Bayernie za dobrze nie staliśmy w tym sezonie(śmiech). W reprezentacji bardzo dużo nad tym pracujemy. Mamy wiele wariantów. W eliminacjach przynosiły nam bramki i punkty. Nie jesteśmy drużyną, która nie potrzebuje stałych fragmentów, bo i tak coś strzeli. To może nam ułatwić grę.



Co dla Ciebie będzie sukcesem na EURO 2016? Twoi koledzy mówią wprost – celem minimum jest wyjście z grupy.
Zgadzam się z tym. Sukcesem będzie zaś wszystko to, co będzie się działo po wyjściu z grupy, każda kolejna runda. I na tym zakończmy. Nie lubię rozmawiać o tym, co będzie sukcesem. Ja lubię go osiągać.

Paweł Drażba, Arłamów TAGI: Robert Lewandowski, Arłamów, EURO 2016,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności