Aktualności
Nic nie jest w stanie przeszkodzić La Baule. Nawet EURO 2016
Wychodząc po śniadaniu na miejscowy targ, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Złożyło się, że ubrany w dres reprezentacji Polski wyszedłem poznać okolicę. Zapomniałem się i w połowie drogi chciałem wrócić do hotelu i się przebrać. Z braku czasu postanowiłem zaryzykować, choć miałem świadomość że gościowi w biało-czerwonej koszulce nie będzie łatwo spacerować.
Rzeczywistość była zupełnie inna. Nie dość że czułem się na ulicach La Baule swobodnie, to więcej – nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Nikogo nie obchodziło, że gość w sportowym reprezentacyjnym dresie wchodzi do sklepu. Tutaj życie płynie według dawno ustalonych zasad, mieszkańcy skupiają się na swoich obowiązkach. Nie mają czasu ani ochoty obserwować odmiennie wyglądającego przybysza z Polski.
Przyjazd reprezentacji Polski nie budzi tutaj wielkich emocji. Owszem, mieszkańcy i turyści (w większości starszej daty) coś tam słyszeli, że ktoś tam ma przyjechać. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, czy będzie to Poland czy Holland. Mało istotnym wydarzeniem jest fakt, że 2 kilometry obok stanął wielki namiot, wokół którego przemieszczają się media różnych narodowości, a tuż obok trenuje jeden z najlepszych napastników Europy wraz z dwukrotnym zwycięzcą Ligi Europy.
Przy jednej z kawiarenek wreszcie ktoś mnie dostrzegł. Po drugiej stronie uliczki pewna pani żywo tłumaczy coś swojemu mężowi. Od razu widać, że to ona jest bardziej zainteresowana moją osobą i tym, jak jestem ubrany. Postanawia do mnie podejść i czystą polszczyzną pyta…
– Dzień dobry, Pan jest Polakiem?
– Tak, przyjechałem z reprezentacją Polski.
– Witamy więc serdecznie, ja też jestem z Polski. Oglądałam w telewizji, jak trenowaliście. Nie macie się o co martwić – tutaj nikt wam nie będzie przeszkadzał.
Napotkaną kobietą jest Pani Maria. We Francji żyje od 35 lat, w La Baule mieszka już piętnasty rok. Nie interesuje się futbolem, ale od kilku miesięcy czekała aż Polacy pojawią się w „jej domu”. – „Pochodzę z Łodzi, do dziś mam rodzinę w Polsce, czasami ją odwiedzam. Ale z La Baule nie jest wcale tak łatwo się wydostać. Jeżeli chcesz polecieć do Polski, to najpierw musisz pojechać pociągiem do Paryża. Podróż trwa około trzech godzin”.
Pani Maria mieszka przy przepięknej Olivier Guichard Avenue i po kilkunastu latach w Paryżu docenia spokój La Baule. ”Tutaj życie wygląda inaczej. Często najważniejszym zadaniem dnia jest tu przyjście na targ i wypicie dobrej kawy. Nikt się nie ma zamiaru spieszyć. Teraz i tak jest inaczej, bo przyjazd Polski jest tu jednym z największych wydarzeń w ostatnich latach”.
La Baule jest urokliwym kurortem, ale też przeznaczonym dla osób z określonych stref. Widać to po pięknych domach, drogich samochodach i samych ludziach. Trudno tu odróżnić mieszkańców od turystów, wszyscy chodzą dostojnym krokiem, nikt nikogo nie pospiesza. Na ulicach panuje język francuski i naprawdę musisz się napocić, by spotkać obcokrajowca.
Jeżeli już go znajdziesz, to będą to prawdopodobnie Polacy. Jedni przyjechali do Francji na EURO 2016 i w ramach przygody postanowili zobaczyć z bliska hotel reprezentacji Polski, drudzy pracują w polskich mediach, trzeci pracują w pobliskich miejscowościach. „W La Baule na co dzień Polaków nie ma. Gdzie można ich spotkać? Wiem, że dużo pracuje, najczęściej fizycznie, w pobliskim Saint-Nazaire czy Nantes. Prawda też jest taka, że Polacy wolą zostać w Paryżu, nikt się tutaj nie zapędza”.
Pani Maria będzie oglądała spotkania EURO 2016, ale nie słychać w jej głosie zbyt wielkiej ekscytacji. „Obejrzę mecze Polaków, ale czy La Baule z tego powodu zacznie żyć mistrzostwami? Wątpię…”. W La Baule ludzie są mili, uśmiechnięci, pomocni.
Serdeczność widać na każdym kroku, ale takie jest właśnie La Baule. Tutaj żyje się z uśmiechem na ustach. I spokojem, którego nikt nie jest w stanie zmienić.
Z La Baule Cezary Jeżowski