Aktualności

[WYWIAD] Łukasz Piszczek: Przybywamy po zwycięstwo!

Reprezentacja10.06.2016 
Od kilku lat Łukasz Piszczek jest jednym z najważniejszych ogniw w reprezentacji Polski. Tuż przed rozpoczęciem turnieju finałowego mistrzostw Europy we Francji doświadczony defensor w długiej rozmowie wspomina przebieg eliminacji, zmiany w kadrze Adama Nawałki, a także przyznaje, których zawodników z Irlandii Północnej zna najlepiej!

Pod wodzą Adama Nawałki reprezentacja Polski zrobiła znaczący progres. Co jest tego przyczyną?

Przede wszystkim, selekcjoner zwrócił szczególną uwagę na atmosferę w drużynie, nie tylko na to, co dzieje się na boisku. Myślę, że to jeden z głównych czynników, który wpłynął na tak dobrą postawę naszej kadry w eliminacjach mistrzostw Europy.

Wspomniał pan o atmosferze, co dokładnie ma pan na myśli? Głównie przebieg obozów przygotowawczych?

Tak, mieliśmy okazję wziąć udział w wielu aktywnościach nie związanych z piłką nożną, na przykład grze w golfa. Wszystko robiliśmy razem, co znacząco podniosło poziom zrozumienia i atmosfery w zespole.

Wcześniej reprezentacja Polski miała dużo indywidualności, ale brakowało przełożenia tego na boisku. Co się zmieniło?

Składa się na to wiele pomniejszych elementów. Trener Nawałka przejął zespół w momencie, gdy ten nie osiągał dobrych rezultatów, ale wielu graczy było już w drużynie. Szkoleniowiec pomógł nam zrozumieć pewne rzeczy, przedstawił swoją wizję, poprawiając znaczną część elementów gry. Pracowaliśmy ciężko, motywując się wzajemnie I pozwoliło nam to awansować do finałów mistrzostw Europy.

Jak porównałby pan aktualną kadrę do tej z poprzednich lat? Robert Lewandowski powiedział, że…

...nie lubię tego typu porównań. Jestem pewien, że każda drużyna chce jak najlepiej i daje z siebie wszystko. Na pewno teraz gramy bardzo dobrze, lepiej niż poprzednio i z tego jestem bardzo zadowolony.

Polska zagra w finałach mistrzostw Europy po raz trzeci z rzędu. Można powiedzieć, że nawiązuje powoli do poziomu sprzed lat?

Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że zagramy na francuskich boiskach. Chcielibyśmy jednak wreszcie przełamać niemoc i rozegrać więcej niż trzy mecze w fazie grupowej. Jeśli to się uda, będziemy mogli powiedzieć, że nasza reprezentacja jest wystarczająco silna, żeby nawiązać walkę z teoretycznie mocniejszymi rywalami w wielkich turniejach.

Jak wyjaśni pan fakt, że Polska nigdy nie wygrała meczu w turnieju finałowym mistrzostw Europy? Może nie jest to przekleństwo, ale jak zrozumieć, że drużyna złożona z dobrych zawodników nie potrafiła wygrać nawet przed własną publicznością?

To trudne do wytłumaczenia. Być może po prostu nie mieliśmy wystarczająco silnego zespołu, żeby wygrać i wyjść z grupy, ale mocno wierzę, że to się zmieni na boiskach we Francji.

Fakt, że dotąd nie udało się wygrać spotkania w finałach jest dla pana dodatkową presją?

Nie, jako zawodnik nie myślę o tym w ten sposób. Jestem skoncentrowany na każdym kolejnym meczu, w tym przypadku z Irlandią Północną.

Wielu ludzi uważa, że polski zespół narodził się w momencie zwycięstwa z Niemcami. Jak wspomina pan tamten mecz i euforię, która wówczas zapanowała? To była kluczowa chwila?

- Każdy zawodnik chce wygrywać z silniejszymi rywalami, my zdołaliśmy pokonać aktualnych mistrzów świata i oczywiście była to ogromna satysfakcja. Muszę przyznać, że mieliśmy w tamtym meczu troche szczęścia, ale sukces wywalczyliśmy ciężką pracą i walką do ostatniego gwizdka. Dopiero w ostatnich minutach, po zdobyciu drugiej bramki mogliśmy nieco odetchnąć, ale i wówczas nie pozwoliliśmy sobie na dekoncentrację, nie dająć Niemcom szans na zdobycie choćby honorowej bramki. To prawda, wtedy uwierzyliśmy, że wszystko jest możliwe.

Pamięta pan swój powrót do klubu po tym meczu? Zawodnicy często rozmawiają o spotkaniach kadry, więc to musiał być dla pana szczególnie miły moment.

Do takich sytuacji podchodzę z pokorą, ale rzeczywiście, rozmawiałem o tym meczu z kolegami z Borussii Dortmund. Wiedziałem jednak, że wkrótce czeka nas drugi mecz, więc zachowałem spokój.

Drużyna to komentowała? Niemcy byli w szoku. Lukas Podolski przez długi czas nie mógł tego zrozumieć.

To prawda, mieliśmy dużo szczęścia, zwłaszcza w pierwszej połowie, ale tak jak mówiłem wcześniej – czasami nie wystarczy go tylko mieć, ale umieć z tego skorzystać. Walczyliśmy z całych sił i to przyniosło efekt.

Jak pan odbiera oczekiwania, które w Polsce znacznie wzrosły? Teraz, we Francji, jest już nieco spokojniej, ale okres zgrupowań w kraju był nieco szalony.

Piłka nożna w Polsce jest zdecydowanie sportem numer jeden. Nic więc dziwnego, że oczekiwania są wysokie. Teraz są jeszcze większe, bo zakwalifikowaliśmy się do mistrzostw Europy, po drodze ogrywając mistrzów świata. Musimy jednak skupić się na tym, co mamy do zrobienia teraz. Jesteśmy świadomi, jak bardzo kibice w nas wierzą, ale jako zawodnicy powinniśmy zachować do tego dystans, by nie zwariować. We Francji rzeczywiście mamy trochę więcej spokoju i możemy przygotowywać się do najważniejszych spotkań.

Pan zdołał zachować ten dystans?

Próbuję… Chciałbym w każdym meczu funkcjonować tak spokojnie, jak w domu. Gdy gram dla Borussii, staram się nie myśleć o oczekiwaniach i presji, skupiam się wyłącznie na meczu.

Jaki wynik osiągnięty przez reprezentację Polski we Francji będzie można uznać za sukces?

Po pierwsze, musimy wyjść z grupy, to podstawowy cel. Później jest już faza pucharowa i wszystko może się w niej zdarzyć. To tylko jeden mecz. Wszystko, co osiągniemy poza wyjściem z grupy, będzie dla nas rodzajem miłego bonusu.

Polacy w kwalifikacjach zdobyli 33 bramki, czym zadziwili Europę. W mistrzostwach będą prezentować podobną siłę, czy to już zupełnie inna historia?

Oczywiście, że turniej jest czymś innym. Przede wszystkim trzeba skupić się na skutecznej obronie, to podstawa, i wykorzystywać wszystkie nadarzające się możliwości. Wierzę, że każda formacja w naszym zespole będzie działała, jak należy.

Jak dużą rolę w drużynie odgrywa Robert Lewandowski? Niektórzy uważają go za talizman, inni – śmiercionośną broń.

- Chciałbym, aby Robert pozostał w takiej formie, w jakiej był w minionym sezonie Bundesligi. Nie ma wątpliwości, że to jeden z najlepszych zawodników na swojej pozycji na świecie. Jesteśmy szczęśliwi, że mamy go po swojej stronie i chcemy pomóc mu strzelać jak najwięcej goli.

Jak pan ocenia współpracę Lewandowskiego i Arkadiusza Milika? Kibice na całym świecie są pod ich wrażeniem.

Arek jest cały czas młodym zawodnikiem, który wiele się uczy i z każdym miesiącem jest coraz lepszym graczem. Wszyscy widzą, jak spisuje się w barwach Ajaxu Amsterdam, w reprezentacji też nie zawodzi – jego lewa noga niejednokrotnie straszyła bramkarzy. Trzeba docenić tę dwójkę, ale jednocześnie nie zapominać, że pracuje dla nich także cały zespół, aby stwarzać im jak najwięcej sytuacji.

Co pan wie o Irlandii Północnej?

To zespół o świetnym kolektywie. Stanowią bardzo solidną drużynę, która nie ma wielkiej gwiazdy, co zresztą sami przyznają. To bardzo dumny naród i ta cecha charakteru często znajduje swoje odzwierciedlenie na boisku. W tym meczu musimy być właściwie przygotowani psychicznie, bardzo skoncentrowani.

Kojarzy pan zawodników reprezentacji Irlandii Północnej, może selekcjonera?

Niestety, nie znam nazwiska trenera. Znam natomiast Kyle’a Lafferty’ego, który był najlepszym strzelcem w eliminacjach, kapitana zespołu – Stevena Davisa czy Stuarta Dallasa, lewoskrzydłowego. To zawodnicy, którzy stanowią kręgosłup drużyny.

Niemal wszyscy uważają Polskę za faworyta spotkania. Nie sądzi pan, że może to troche rozprężyć zespół?

Nie podchodzę do tego meczu z takim nastawieniem. Nasi rywale są zespołem, który ma najdłuższą w Europie passę meczów bez porażki I na pewno nie jest to przypadek. Może zawodnicy tej reprezentacji nie grają w najlepszych klubach, jednak jako kadra nie przegrali od 1,5 roku, co jest świetnym wynikiem. To jest powód, dla którego musimy do tego starcia podejść z pokorą. Nasi kibice mogą myśleć, że to będzie łatwy mecz, ale zapewniam – rywale zakwalifikowali się do mistrzostw Europy i potrafią grać w piłkę na wysokim poziomie.

Wygrana w pierwszym meczu jest koniecznością?

To jest turniej. Mamy do rozegrania minimum trzy mecze w fazie grupowej. Oczywiście, naszym celem jest wygrana, ale jeżeli coś pójdzie nie tak, nie spakujemy walizek po pierwszym meczu I nie wrócimy do domu. Nadal pozostaną co najmniej dwie kolejne gry, w których trzeba pokazać się z jak najlepszej strony, ale jeszcze o tym nie myślę. Lecimy do Nicei po zwycięstwo.

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności