Aktualności
[KONFERENCJA] Szymon Marciniak: Nasi piłkarze każdym zagraniem walczyli o wyjazd na EURO
O finale Ligi Mistrzów
Wiemy, jak wyglądają mecze Realu Maryt z Atletico. Nie wypada oceniać decyzji moich kolegów. Uważam, że Mark Clattenburg sędziował rewelacyjnie i miał wszystko pod kontrolą. Były sytuacje kontrowersyjne, które ciężko było dostrzec. Moim zdaniem był ewidentny faul na Fernando Torresie. To była dość prosta sytuacja i Mark podjął właściwą decyzję bez zawahania.
O nowych przepisach i grze wewnętrznej reprezentacji Polski
Zaczynaliśmy od wytłumaczenia teorii, którą wszyscy przyjęli. Ale to nie jest tak, że dla wszystkich to była nowość. Zawodnicy mają dużą świadomość i mają wiedzę na ten temat. Fajnie, że mogliśmy to wykorzystać podczas gierki wewnętrznej. Mogę zdradzić, że piłkarzom podobało się, że można zagrać piłkę do tyłu przy rozpoczynaniu gry. Nie trzeba czekać już na drugiego zawodnika. Można to wykorzystać jako element zaskoczenia.
Ja mam styl edukacyjny i wszystkie sytuacje analizowaliśmy na bieżąco. Mówiłem im dlaczego było tak, a nie inaczej. Co można było zrobić lepiej, żeby nie dostać kartki. To są elementy, które bardzo pomagały zawodnikom. Pomagały też nam, jako sędziom, bo już za tydzień, dwa będziemy mieli łatwiej, bo piłkarz będzie wiedział jak ma się zachować. Nie zawsze musimy wychodzić z żółtą kartką czy ostrzeżeniem.
Nie ma mowy, żeby było jakieś oszczędzanie się na treningach. Zawodnicy każdym zagraniem walczyli o EURO. Jak to się mówi „czuj bój przed meczem”. Oni są bardzo ambitni i to było można zobaczyć na sobotnim treningu. Było widać tę waleczność i chęć zwycięstwa. Najważniejsze, że nikt nie zrobił sobie na tym treningu krzywdy. Wiedzieli, że są sędziowie i graliśmy na poważnie. Mogłem używać żółtych i czerwonych kartek, więc nikt nie chciał osłabiać zespołu. Piłkarze wiedzieli, że każda decyzja będzie podjęta szybko i prawidłowo. Czuli więc tę naszą prewencję. Po zakończeniu treningu rozmawialiśmy też na temat piątki sędziów. To potwierdza świadomość tej kadry.
O zakwaterowaniu we Francji i treningach
Na EURO będzie kilkunastu sędziów i każdy ma inny styl prowadzenia meczu. Ale tak naprawdę reprezentacje nie będą nas tak potrzebować, bo to sędziowie z elity, których można oglądać np. w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Wiadomo, kto preferuje jaki styl, kto da bardziej pograć, a kto nie. Zawodnicy znają arbitrów i te relacje są bardzo dobre. Mogę zdradzić, że w tym środowisku o naszej kadrze mówi się bardzo pozytywnie.
Na mistrzostwach Europy we Francji wszyscy będziemy skoszarowani pod Paryżem w takiej małej miejscowości. Tam będzie dla nas wszystko przygotowane. Na północ będziemy jeździć raczej samochodem w dniu meczu i powrót będzie jak najszybciej, żeby wrócić do centrum i być razem z pozostałymi. Z kolei na południe będziemy podróżować samolotem, bo to za duże odległości. Tak było nam powiedziane na zgrupowaniu w połowie kwietnia, kiedy zdawaliśmy testy.
Będziemy razem trenować i codziennie będzie odnowa biologiczna. Do tego dojdą klipy szkoleniowe oraz elementy taktyczne. Mamy analityka z Włoch, który będzie nam pomagał rozgryzać zespoły. To nowość. Dostaliśmy też wiele narzędzi, które będzie pomagało sędziom. Prosimy o dużo cierpliwości,, co do nas i dużo wyrozumiałości, bo nic nie będzie idealne. Będą mecze, gdzie zdarzy się kilka kontrowersji i kilka błędów, ale taki jest futbol i trzeba to zaakceptować. Każdy mecz jest dla nas tak naprawdę o życie. Zawodnicy po słabszym meczu dostają drugą szansę, a my możemy takiej okazji już nie mieć. Są niewybaczalne błędy i można szybko z Francji wyjechać. Chcemy zostać tam jak najdłużej. Musimy sędziować dwie dobre połowy. Oby nie przytrafiła się nam żadna kontuzja. Wtedy będziemy spokojni.
O wprowadzeniu nowych technologii
Jestem tradycjonalistą i podobało mi się jak było wcześniej. Przecież nikt nie myli się specjalnie. Sędziowie nie cieszą się z tego, że popełnili błąd. To nasi koledzy, którzy biegają po boisku. Są decyzje, po których są niezadowoleni i są źli na siebie. Łatwo pisze o łatwo ocenia, że ten nie gwizdnął karnego, a ten nie dał kartki. Gdybyśmy to widzieli, to byśmy podejmowali inne decyzje. Myślę, że technologia goal-line to rzecz, która może wypaczyć kilka wyników. Wszyscy pamiętają mecz Anglii z Ukrainą i ciężko było wyłapać tę sytuację, bo były to centymetry. Sytuacja była bardzo trudna do oceny. Czasami trzeba mieć łut szczęścia.
Czas decyzji jest dla nas najważniejszy. UEFA daje nam specjalną platformę, gdzie asystenci analizują spalonego. Wiadomo, że sędzia główny ma trochę łatwiej. Albo coś widzi albo nie. Możemy wykreować jakieś sytuacje. Dla asystentów jest dużo ciężej. UEFA stwierdziła, że często szkolą arbitrów głównych, a zapominano o asystentach, gdzie trzeba wyłapać centymetrowego spalonego. Wielokrotne oglądanie niektórych sytuacji powoduje, że działamy jak automat.