Znajdź nas na:

Akademia Młodych Orłów

[ZIMOWA AMO] „Każdy kolejny obóz to dla nas nowe emocje”

09.02.2017  
Czterdziestu zawodników z rocznika 2003 przyjechało do Bydgoszczy na drugi turnus Zimowej Akademii Młodych Orłów. Dla tej grupy to już ostatnie przetarcie przed pierwszym powołaniem do reprezentacji Polski U15.

- Z czego powinien składać się wasz posiłek podczas obiadu? - pyta w trakcie prezentacji o nawykach żywieniowych Michał Kwietniewski.

- Brązowy ryż, chude mięso, brokuły - pada odpowiedź z sali.

- A jakie produkty zapewnią wam energię w dłuższej perspektywie?

- Cukry złożone.

Autorami tych odpowiedzi są czternastolatkowie. Chłopcy z marzeniami o piłkarskiej karierze, którzy przyjechali do Bydgoszczy na pierwszą edycję Zimowej Akademii Młodych Orłów. Na ich twarzach nie widać stresu, nie słychać go także w głosie, a pewność siebie podsyca fakt, że dla większości z nich takie zgrupowanie to już nie pierwszyzna. Rocznik 2003 pod tym względem jest szczególny, bo oprócz ZAMO, aż trzykrotnie gościł na LAMO i ma za sobą dwa mecze międzypaństwowe - ze Słowacją w 2014 roku (0:1) i z Litwą w 2016 (12:0).

- To dla nas duży komfort, bo dzięki takim projektom, możemy nie tylko obserwować postępy tych chłopaków w klubach, jak to miało miejsce wcześniej, ale i regularnie z nimi pracować, na długo przed pierwszym powołaniem do reprezentacji. Dzięki temu mamy realny wpływ na ich rozwój - mówi Bartłomiej Zalewski, który wraz z Marcinem Włodarskim stoi na czele dwóch sztabów, oddelegowanych do pracy z grupą 40 chłopców podczas drugiego turnusu ZAMO. Sam też zauważa pewną zmianę w świadomości młodych zawodników.

- Myślę, że to efekt naszej trzyletniej pracy. Zmienia się podejście tych chłopaków. Wiedzą po co tu przyjeżdżają i ile dzięki temu mogą zyskać. Są nastawieni na ciężką pracę i trening, a my dbamy także o ich przygotowanie mentalne. Poświęcamy sporo czasu na ich uświadamianie i przekazujemy dużą dawkę informacji o tym, jak powinni się zachowywać oraz na jakich aspektach powinni się koncentrować.

Właśnie w celu pogłębienia ich świadomości, cała grupa zebrała się w sali hotelu Zawisza, aby wysłuchać wykładu Michała Kwietniewskiego na temat odpowiednich dla sportowca nawyków żywieniowych i właściwiej regeneracji. Obecność trenerów od przygotowania motorycznego, współpracujących na co dzień między innymi z Escolą Varsovią - wspomnianego Kwietniewskiego oraz Michała Naulewicza, to nowość, która wynika ze specyfiki zimowej wersji AMO. Ta edycja ma z założenia ma kłaść większy nacisk na ogólną sprawność fizyczną.

- Specyfika przygotowań jest tutaj inna. Ważna jest podbudowa fizyczna. Mamy całą jednostkę treningową rozłożoną pod kątem akcentów motorycznych, ale oczywiście pozostajemy w kontakcie z piłką, elementami stricte piłkarskimi - wyjaśnia Zalewski, któremu w codziennych zajęciach pomagają asystenci: Marcin Matysiak, Bartosz Siemiński, Piotr Grzelak, Paweł Wypij i Waldemar Piątek, który odpowiada za trening bramkarzy.

PODANIE DO GARETHA BALE’A

Dla Radka Cielemęckiego z Legii Warszawa, to już szóste zgrupowanie pod okiem trenera Zalewskiego. Można powiedzieć, że w tej grupie jest weteranem. Był na wszystkich edycjach LAMO, zagrał w obu meczach towarzyskich, przyjechał także i teraz. - Pamiętam, że jak pierwszy raz jechałem na LAMO, to trochę się denerwowałem, nie da się ukryć. Było to coś nowego, dla nas wszystkich duże przeżycie, ale traktowałem to jako pozytywny impuls do pracy. Zwracał mi na to uwagę także mój trener w klubie. Każdy kolejny obóz, to były dla nas nowe emocje, ale najfajniejszym momentem były chyba te mecze towarzyskie i chwila, w której trener przekazał mi opaskę kapitana. Czułem wielką dumę – opowiada z dużą dojrzałością Cielemęcki.

Latem tego roku, po skończeniu szóstej klasy, Radek zdecydował się na wyjazd z rodzinnego Wałbrzycha i dołączył do Akademii Legii Warszawa, gdzie spotkał kilku innych kolegów z letnich obozów, w tym między innymi - Jakuba Ojrzyńskiego, który przeniósł się w tym samym czasie do stolicy z Korony Kielce. Cielemęcki szybko odnalazł się w nowym otoczeniu i stał się wiodącą postacią zespołu o rok starszego, tego z rocznika 2002.

Na pytanie o wzorce i idoli, odpowiada rozczulająco. - Dla mnie taką postacią jest pan Włodzimierz Ciołek, mój trener z Wałbrzycha. Wiem, a nawet jestem tego pewien, że drugiego takiego trenera już mieć nie będę. Dla mnie on jest gwiazdą i to on tak naprawdę nauczył mnie grać w piłkę. Od podstaw. Zawsze mi powtarzał, żebym się nie podpalał tymi powołaniami na tak wczesnym etapie, tylko dalej spokojnie i ciężko trenował. Z innych zawodników, to zawsze podziwiałem Cristiano Ronaldo. Od małego byłem w niego zapatrzony. Ale podobał mi się także styl gry piłkarzy z przeszłości - Diego Maradony czy Roberto Carlosa. Ogólnie staram się podpatrywać różnych zawodników, w tym także Lionela Messiego, bo przecież od każdego możesz się czegoś nauczyć.

Gwiazdę Królewskich i idola z dzieciństwa Radek miał okazję spotkać przy okazji meczu Legii Warszawa z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Mimo pustych trybun przy Łazienkowskiej, drużyna Cielemęckiego miała to szczęście, że została wyznaczona tego wieczoru do podawania piłek. - Tylko, że niestety Cristiano trochę przygwiadorzył i nie dało się z nim pogadać. Ale Gareth Bale czy Toni Kroos to naprawdę bardzo fajni goście - dodaje. Sam mecz Legii z Realem dla młodego zawodnika był szczególny jeszcze pod jednym względem. Po zamieszaniu w polu karnym, Michał Pazdan wybił piłkę poza linię boczną, wprost pod nogi właśnie Cielemęckiego, który nie łapał jej w ręce, tylko efektownie przyjął i odegrał do Garetha Bale’a. Zauważył to na Twitterze Rafał Kędzior, który opublikował wideo i skomentował te zagranie. W krótkim czasie polubiło je ponad 300 osób. - Nie zdawałem sobie sprawy, że to w ogóle było w telewizji. Dopiero kiedy po meczu wsiedliśmy do autokaru, starsi koledzy odpalili Internet i zaczęli do mnie krzyczeć: „Radek, Radek, jesteś na Twitterze”. Fajnie wyszło.

DZIESIĄTKA

Oprócz Cielemęckiego na ZAMO przyjechało siedemnastu innych zawodników, którzy we wrześniu rozgromili Litwę w meczu kontrolnym 12:0. Wszyscy, poza wspomnianym wcześniej Ojrzyńskim, który w tym samym czasie miał zaplanowany wyjazd na tygodniowe treningi w akademii Manchesteru United i kontuzjowanym Bartoszem Żurkiem.

- Taki był też plan, bo chcieliśmy ich zobaczyć po tej półrocznej przerwie. Sześć miesięcy to naprawdę długi okres w przypadku młodego organizmu. Przy szybkim wzroście czy budowaniu masy mięśniowej te techniczne umiejętności, czysto piłkarskie ulegają często pewnym zaburzeniom. Ktoś kto wcześniej był bardzo dobrze przygotowany technicznie, podrośnie parę centymetrów i często skutkuje to tym, że ta koordynacja zostaje zachwiana. To się w ich przypadku dynamicznie zmienia, ale w większości przypadków są to jednak zmiany na plus. Tamten zespół został wyselekcjonowany spośród osiemdziesięciorga uczestników LAMO, a teraz dodaliśmy do niego kolejnych dwudziestu zawodników i się im przyglądamy. Personalnie te dzieci w przeciągu ostatnich trzech lat bardzo mocno się rotowały. To nie jest tak, że od początku przyjeżdża żelazny skład. Nowych twarzy jest sporo i to jest nasze celowe działanie, po to by nie zamykać się w gronie zawodników, których już znamy, tylko cały czas szukać i próbować nowych rozwiązań - wyjaśnia Zalewski.

Jednym z jego kluczowych zawodników w meczu z Litwą, który odbył się kilkadziesiąt metrów od miejsca zakwaterowania uczestników ZAMO był Mateusz Musiałowski. Filigranowy zawodnik środka pola, z bardzo dobrą techniką i świetnym podaniem otwierającym. To taki typ zawodnika, który rzuca się w oczy niemal w każdej gierce treningowej. Pochodzi z Częstochowy, ale od lata trenuje w SMS-ie Łódź i regularnie jest zapraszany na treningi do Londynu przez Arsenal, który monitoruje jego rozwój.

- To mój czwarty taki wyjazd. Nie byłem na pierwszej edycji LAMO, ani na meczu ze Słowacją. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego się odbywa, dopiero później obejrzałem skrót z tamtego spotkania, gdzie grali chłopaki w moim wieku i pomyślałem, że fajnie byłoby kiedyś z nimi zagrać. Kilka miesięcy później, mój tata odebrał telefon z informacją, że zostałem zaproszony do Gniewina na LAMO. Byłem bardzo szczęśliwy, choć i lekko przejęty, bo nie wiedziałem jak tam będzie. Ale poszło chyba nie najgorzej - wyjaśnia młody zawodnik SMS-u, któremu od dłuższego czasu przyglądają się skauci dużych klubów.

We wspomnianym meczu z Litwą Musiałowski wyszedł w pierwszym składzie, z dziesiątką na plecach i w ósmej minucie trafił do siatki. - Przed wyjściem na boisko, zwłaszcza w tunelu i w czasie hymnu miałem delikatne ciarki na plecach, ale jak tylko zaczął się mecz, to wszystko puściło. Zapominasz o tym. Bardzo pozytywne przeżycie - dodaje trzynastolatek, równocześnie rolując się wałkiem do masażu w korytarzu bydgoskiego hotelu Zawisza.

KADRA CZEKA

Zawodnicy z pewnością w Bydgoszczy nie mogą narzekać na nudę. W czasie wolnym od treningów, mają również zapewnione różne formy rozrywki będące odskocznią od piłki, nad czym czuwają przedstawicielki Departamentu Grassroots - Magdalena Krzywińska i Bogna Czepułkowska. Podczas tych kilku dni spędzonych na obozie, oprócz boiska, młodzi zawodnicy odwiedzili także kino i lokalny Aquapark. Ponadto każdego wieczoru i poranka trenerzy zbierają od zawodników tak zwane „ankiety samopoczucia”, w których trzeba odpowiedzieć na kilka pytań, wykorzystując skalę ocen od 1 do 10.

- Systematycznie stosujemy to także w naszych reprezentacjach młodzieżowych. Ma to służyć wprowadzeniu zawodnika w umiejętność samooceny. Każdy musi być świadomy swojego organizmu oraz tego, co robi na treningu i po co to robi. Dzięki temu można kontrolować pracę nad regeneracją i wypoczynkiem. Tym samym zapoznajemy ich z elementami, które za chwilę będą ich czekać w reprezentacji. Trzeba ich przygotować na to na wielu płaszczyznach, nie tylko tej sportowej, tak aby później to przejście było jak najbardziej płynne - dodaje Zalewski.

Dla rocznika 2003 obóz w Bydgoszczy to koniec pewnego etapu i zarazem początek poważniejszej przygody z piłką. Po raz kolejny najlepsi z nich spotkają się za kilka miesięcy, już jako reprezentanci Polski w kategorii U15. Tam już tyle czasu na zabawę nie będzie, ale z pewnością nie zmieni się głównodowodzący. Bartłomiej Zalewski.

Jakub Polkowski

Zobacz również