Znajdź nas na:

Akademia Młodych Orłów

[ZAMO] Debiuty w seniorach, duzi vs mali i „kim oni są?”

07.02.2018  
Na trzecim i ostatnim zgrupowaniu Zimowej Akademii Młodych Orłów w Bydgoszczy tematem głównym była rywalizacja… dużych z małymi. Czy raczej – piłkarzy wczesno dojrzewających z późno dojrzewającymi. O tym dyskutowali trenerzy z Marcinem Dorną na czele oraz gość specjalny, Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Który to już rok działalności AMO? – rzucił Zbigniew Boniek przy porannej kawie. I zaczęło się liczenie: początek był w 2014 czy 2015. Wygrała pierwsza opcja, a kontekstem nad zastanawianiem się od kiedy zaczęto organizować Akademię był prosty – „wychowankowie”, którzy już pojawiają się w seniorskich drużynach. I tak cztery lata temu w lipcu na zgrupowaniu pojawił się Jan Biegański (rocznik 2002), który tej zimy przebijał się w seniorskim zespole pierwszoligowego GKS-u Tychy. Z kolei Bartosz Baranowicz (ur. 2003) z Rozwoju Katowice tej zimy strzelał gole w sparingach drugoligowca, a rok temu… był na Zimowej Akademii Młodych Orłów.

To jedne z nazwisk z prezesowskiego notesu. Boniek zapewnia, że przyjeżdżając na kolejne zgrupowania stara się poprzez konsultacje oraz obserwacje wybrać i zapamiętać nazwiska kilku najciekawszych chłopców. Tak samo było tym razem, ponieważ oprócz krótkiej przemowy dla każdej z dwóch grup rocznika 2005 prezes PZPN obserwował przedpołudniowe zajęcia. – Pogoda taka, że aż chce się grać! – mówił na lekki mróz, który nie przeszkadzał czterdziestu zawodnikom i ich trenerom na trening biegowy oraz piłkarski.

Mniejsi vs. więksi

Poniekąd przyczynkiem do dyskusji nad Biegańskim i Baranowiczem było jedno zdjęcie z pierwszego tegorocznego zgrupowania. Trzech chłopców z rocznika 2004 ustawionych obok siebie, a między każdym z nich kilkunastocentymetrowa różnica wzrostu. To efekt tego, że rozwój młodzieży w wieku od 11 do 15 lat może być mniej lub bardziej dynamiczny. Wspomniany Biegański jako 16-latek ma już ponad 180 centymetrów wzrostu i budową ciała wcale nie odbiega od seniorów, może radzić sobie w meczach dorosłych. Jednak i dla późno dojrzewających jest nadzieja.

- Pamiętam, że na pierwszym zgrupowaniu z juniorami starszymi byłem najmniejszy i trener chciał mnie odesłać do domu. Byłem maskotką, ale się nie dałem. Pracowałem ciężej, a w końcu dostałem szansę – przypominał Boniek, który urodził się w pierwszym kwartale 1956 roku. To pokazuje, że nie zawsze chodzi o datę urodzenia – zwykle lepsze warunki fizyczne mają chłopcy z pierwszej połowy roku – ale bardziej uwarunkowania genetyczne.

Jednak trenerzy ZAMO zauważali, że nie należy skreślać przez to mniejszych piłkarzy. – Testy Akademii Młodych Orłów są kompleksowe, wcale nie preferują zawodników o lepszych warunkach fizycznych – mówił Artur Gadzicki. Z kolei trener od przygotowania motorycznego Jakub Grzęda wskazywał, że należy obserwować piłkarzy w tym wieku i odpowiednio dozować obciążenia, by nie doznali kontuzji w kluczowym momencie rozwoju fizycznego. W tym temacie wkrótce na portalu „Łączy Nas Piłka” pojawi się rozmowa dotycząca późno dojrzewających chłopców, sposobów na wspieranie ich w rozwoju oraz systemowych rozwiązaniach, które ma wprowadzić PZPN.

A w kwestiach boiskowych są atuty „mniejszych”, które widać było w trakcie dwóch środowych treningów w Bydgoszczy. Najpierw w grze na skróconym polu, gdzie ci niżsi i wątlejsi lepiej przesuwali się po murawie, wykorzystując mniejszą przestrzeń oraz wypracowaną technikę i spryt. Jeszcze bardziej dostrzegalne było to w popołudniowych grach na połowie boiska – dwa równolegle toczone spotkania pokazywały waleczność oraz determinację, jaką w pojedynkach z wyższymi i silniejszymi mieli ich mniejsi koledzy.

Zgadnijcie kto jest kim?

Grę poprzedziła odprawa, która skupiała się na kilku schematach rozegrania akcji, wcześniej i później trenowanych przez grupę z rocznika 2005. Trener Marcin Włodarski prezentował je na przykładzie… reprezentacji do lat 21 z okresu przygotowań do młodzieżowego Euro w Arłamowie w czerwcu ubiegłego roku.

- Rozpoznajecie tych zawodników? – pytał swoich piłkarzy Włodarski, gdy Karol Linetty, Bartosz Kapustka i Mariusz Stępiński szybko i płynnie rozprowadzali atak zakończony strzałem. A potem powtarzał, że liczy się jakość podania, przypominając to również na boisku. Dla chłopców gra była zwieńczeniem długiego dnia, który składał się z dwóch treningów. Ale w środę czekała ich jeszcze jedna niespodzianka: sesja zdjęciowa. Tak, by pozostał ślad po ich udziale w ZAMO i można by przywołać go, gdy już przebiją się do seniorów, jak ich starsi koledzy z poprzednich edycji.

Michał Zachodny, Bydgoszcz

Zobacz również