Akademia Młodych Orłów
[ZIMOWA AMO] „Droga do bycia Lewandowskim jest jedna: praca, praca, praca”
- Pamiętajcie o jednym: jesteście reprezentantami AMO, ponieważ jesteście utalentowani. Ale piłkarzami będziecie, ponieważ ciężko pracujecie – mówi Marcin Dorna, selekcjoner kadry U-21, który z akademiami jest związany od początku projektu. Prowadzi zajęcia, doradza piłkarzom i trenerom. – Zimowe AMO to uzupełnienie, coś co sprawi, że będziemy mieli bardziej wnikliwy monitoring na rozwój zawodników. Ponad trzy czwarte piłkarzy, którzy są tu z nami było również na letniej AMO, gdzie zostali pozytywnie ocenieni. Nas cieszy fakt, że możemy się spotkać z nimi częściej niż raz do roku – tłumaczy później.
To, co na przełomie stycznia i lutego słyszą od trenerów młodzi zawodnicy nie jest o ich wyjątkowości, ale o tym, że najważniejsza jest praca. I właśnie od niej się zaczyna pierwszy dzień zgrupowania. Po śniadaniu pierwsza z dwóch grup gromadzi się przed hotelem Zawisza w Bydgoszczy, by pod okiem trenerów od przygotowania motorycznego i w towarzystwie prezesa PZPN udać się na pierwsze zajęcia. „Małą grę biegową”, jak mówi Boniek, czy po prostu trening z techniki biegania, skoczności i zwrotności – to już w ujęciu Michała Kwietniewskiego.
- Dla chłopców nauka techniki biegania to coś nowego, forma ruchu, której muszą się nauczyć. Te zajęcia pokazały im nad czym muszą regularnie pracować. Pojawiają się typowe błędy: brak kontroli ruchu, ograniczenia w stawach – tłumaczy Kwietniewski. - Wszystko jest do wypracowania na każdym etapie rozwojowym dziecka, nie zawsze dozuje się te same środki treningowe. Oni są w świetnym wieku, by rozwijać ich koordynację ruchową, która teraz w szybszy sposób będzie u nich poprawiana – dodaje.
Ta część trwa czterdzieści minut, a odbywa się z dala od boiska. Na nieco zaśnieżonej polanie, gdzie zwykle trenuje sekcja młociarska lekkoatletów bydgoskiego Zawiszy. Wystarczy kilka „stożków” i dobra organizacja, dokładne wytłumaczenie ćwiczeń i wszystko wygląda coraz lepiej: krok zawodników, ułożenie rąk w biegu. Później, na kolejnej stacji w pobliskim lesie, gdzie poprawiana jest skoczność, Boniek pyta, ilu z chłopców w podobny sposób trenuje podobne elementy w klubach. Nie wszyscy podnoszą ręce.
- Jak ktoś nie lubi być spocony i zmęczony, to piłkarzem nie będzie. Wszyscy chcą widzieć w młodych chłopcach Lewandowskich, Glików, Krychowiaków, ale droga do ich poziomu jest jedna: praca, praca, praca. Chcemy przypomnieć, że technika i taktyka musi być podparta odpowiednim przygotowaniem – mówi Boniek. - Nikt nie ma na celu zajechać chłopaków. Pierwszego dnia przeprowadziliśmy testy, oceniliśmy wzorce ruchowe i one posłużą nam do stworzenia treningu siłowego. Dobieramy intensywność odpowiednio do grupy, reagujemy na to, co się dzieje – dodaje Kwietniewski. Dlatego prosto z polany chłopcy w grupie biegną na boisko, szybko zmieniają obuwie i zaraz dostają od trenerów piłki.
- Ale na pierwszych zajęciach unikamy gry pozycyjnej. Chcemy sprawdzić, jak zawodnicy czują się poza swoją strefą, czy szukają przestrzeni, potrafią się odnaleźć – tłumaczy Dorna i zauważa, że nawet w wymieniając podania bez przeciwnika większość z chłopców robi to z pierwszej piłki. – Tymczasem pokażcie mi akcję w meczu, która składa się z czterech, pięciu podań na jeden kontakt? – pyta.
- Staramy się piłkarzom w pełni zaufać, powiedzieć, że mają swobodę w podejmowaniu pozytywnego ryzyka, bo tylko tacy będą się w przyszłości rozwijać. Szukamy zawodników chętnych do takich prób, do dryblingu, do działań indywidualnych dobrych do zespołów. Dlatego nie ma ograniczeń kontaktów, zakazywania którychkolwiek elementów – tłumaczy jeszcze przed popołudniowym treningiem. Drugie zajęcia również są prowadzone na boisku: po mocniejszej rozgrzewce znów są ćwiczone kombinacje podań i już pierwsza gra z podziałem na zespoły, pozycje, bramkarzy. Jeszcze rwana, szarpana, ale po chłopcach widać, że jest znacznie więcej indywidualnych rozwiązań, dryblingu, dłuższego prowadzenia piłki.
- Ale zobaczymy trzeciego dnia, wtedy przychodzi prawdziwy sprawdzian – śmieją się inni trenerzy. Wtedy młodzież i czuje się pewniej w ogólnokrajowej grupie, i pojawia się pierwszy kryzys. By nikogo do pracy nie zniechęcić, jeszcze wieczorem zajęcia z użyciem wałków, by przyspieszyć regenerację mięśni. Ale i tak kilku trzynastolatków przywiozło swoje rolki, wie już jak się z nimi obchodzić. Na treningi biegowe i piłkarskie żaden z nich nie narzekał, atmosfera była pełna skupienia i świadomości, że zimowe AMO to nie tylko nagroda, ale kolejny ze środków, który ma pomóc przejść przez wszystkie etapy szkolenia.
Michał Zachodny, Bydgoszcz