Polska - ZSRR 0:0, 04.07.1982

Mecz o półfinał MŚ, na dodatek ze Związkiem Radzieckim i to w samym środku stanu wojennego w Polsce. I jeszcze wielki transparent „Solidarności” na Camp Nou. Takie spotkanie musiało generować olbrzymie emocje. Nie tylko sportowe. Biało-czerwonym wystarczał remis, rywale musieli wygrać. Nie kwapili się jednak do ataków, gdyż panicznie bali się zabójczych kontr. Po latach okazało się, że selekcjoner Sbornej Konstantin Bieskow wolał odpaść po remisie niż zaryzykować i... przegrać. A drużyna Piechniczka zrobiła swoje: kontrolowała mecz i spokojnie utrzymała bezbramkowy remis. Do historii przeszedł „taniec” Włodzimierza Smolarka w narożniku boiska. Sekundy mijały, a rywale bezskutecznie próbowali odebrać piłkę napastnikowi Widzewa.

Ku zdziwieniu dziennikarzy, po meczu z Polską trener Konstatin Bieskow przybył na konferencję prasową i to w dodatku uśmiechnięty. Mówił jak Benia Krzyk, niewiele, ale smacznie, a pofolgował sobie na Błochinie: „On za dużo gada” – powiedział – „a za mało gra. Powinien więcej grać, a mniej gadać”. Zawsze mówię, że po Szekspirze największym pisarzem wszech czasów jest Dostojewski, w związku z czym mam słabość do dobrej, ale naprawdę dobrej ruszczyzny. Byłem przekonany, że Bieskow zacznie się żołądkować i podniecać, utyskiwać na nieszczęśliwy los. Nic takiego. Biorąc przykład z Menottiego (trener reprezentacji Argentyny – przyp. red.), zachował się jak skończony dżentelmen i niechętni mu początkowo dziennikarze pożegnali go gromkimi brawami. Potem przyszedł rozpromieniony Piechniczek. Pada pytanie: – Przeciwko komu wolałby pan grać w półfinale: Brazylii czy Włochom? – Brazylii. – Dlaczego? – Przeciwko Włochom już graliśmy. Szum na sali. Anglik zwraca się do mnie: – Cóż ten wasz Piechniczek wygaduje? Przecież z Brazylią nie macie szans. – Kto wie? Już raz z nimi wygraliśmy. A poza tym… Brazylia nie pokopie nam chłopaków.

Fragmenty książki „España’82 – Nerwy, radość, zwątpienie, zwycięstwo”, Krajowa Agencja Wydawnicza, Łódź 1982

Andrzej Makowiecki, dziennikarz i reporter, wysłannik na mundial w Hiszpanii

Z POLITYKĄ W TLE

W pierwszej połowie meczu z ZSRR za obiema bramkami można zobaczyć wielkie biało-czerwone flagi z napisem „Solidarność”. Kibice, którzy w 4 lipca 1982 roku oglądali wydarzenie w polskiej telewizji, mieli małe szanse, aby je dostrzec. Władze PRL, spodziewając się politycznych demonstracji, nakazały odtworzenie spotkania z małym poślizgiem – tak, by realizator przy Woronicza, za każdym razem, gdy w kadrze pojawi się jakiś transparent, zdążył wstawić wcześniej przygotowany neutralny obraz z trybun.

Polska - ZSRR 0:0, 04.07.1982

Z POLITYKĄ W TLE

NA STARYCH SZPALTACH

PÓŁKA Z PAMIĄTKAMI