Po meczu z Argentyną w finałach MŚ'78 polscy piłkarze mieli w szatni nieoczekiwanego gościa. Był nim generał Jorge Videla (na zdjęciu na trybunach stadionu w Rosario, czwarty od lewej przy barierce). Dyktator postanowił złożyć naszym zawodnikom gratulacje za rozegranie świetnego spotkania, które przed chwilą oglądał.
Część ekipy była już pod prysznicem, część w stroju Adama czekała na swoją kolej. Zaskoczeni piłkarze jedną ręką ściskali dłoń przybysza, a drugą – ręczniki, by zasłonić atrybuty męskości. Videla może nie znał się na futbolowych obyczajach, ale potrafił zadbać o sportowy sukces. Po latach wyszło na jaw, że to on stał za efektownym zwycięstwem nad Peru (6:0), które zapewniło jego rodakom awans do finału mundialu. Dyktator w ramach wdzięczności za „planową wygraną” wysłał do kraju Inków tony zboża i udzielił wielomilionowej pożyczki. Po utracie władzy został skazany na dożywocie. Zmarł w 2013 roku w więzieniu w Buenos Aires.