GRZEGORZ LATO: Wtedy poszło nas dziewięciu. Powinniśmy być o 22:30, a byliśmy o 23:00. Pan Kazimierz stał z działaczami przy barze i trochę nas pogonił, a Adaś Musiał, jak zwykle elokwentny, chciał jeszcze coś wyjaśnić.
JERZY GORGOŃ: Troszkę wypiliśmy, niedużo… dwa, trzy piwka, na szczęście przyszliśmy w miarę wcześnie. A Musiał kogoś spotkał i wrócił później.
ADAM MUSIAŁ: Wróciliśmy całą bandą. Trener Górski siedział przy barku w holu, chłopaki bokiem po schodkach, a ja, zamiast iść z nimi, wdałem się w dyskusję, aby usprawiedliwić nasz późny powrót.