„Zjawia się i znika, śliczny taki – Mister of America” – śpiewała przed laty Małgorzata Ostrowska z zespołem Lombard. To prawie tak – a wiadomo, że prawie robi wielką różnicę – jak ze stadionem bytomskiej Polonii. Ponad 90-letni obiekt z pięknem nie ma już wprawdzie nic wspólnego od niepamiętnych czasów, a w ostatnich latach głównie... znikał w oczach – i to dosłownie. Rozbierano kolejne sektory, i to nie tylko te niewykorzystywane, co doprowadziło finalnie do sytuacji, w której nie można było na nim rozgrywać meczów piłkarskich. Ale, po kolei.
Był 1929 rok, gdy stadion przy dzisiejszej ulicy Olimpijskiej 2 w Bytomiu został oddany do użytku. Miejscowa Polonia wówczas już... nie istniała. Klub został wprawdzie założony w 1920 roku, ale już 2 lata później został zlikwidowany. Reaktywacja nastąpiła dopiero po II wojnie światowej. Na stadionie położonym na Górnym Śląsku – należącym w tamtych czasach do Niemiec – swoje domowe mecze rozgrywała drużyna Beuthen 09. Był to niemiecki zespół piłkarski powstały w 1909 roku. Przed wojną był najlepszym klubem w Bytomiu. Drużyna istniała do 1945 roku.
Budowa stadionu trwała kilka lat i napotykała na swej drodze – używając terminologii lekkoatletycznej – istny tor z przeszkodami. Obiekt miał powstać na miejscu... łąki i stawu będącego domostwem ryb i raków. Już samo osuszenie terenu było bardzo pracochłonne i czasochłonne. Ale nie był to jedyny problem, na jaki napotkali budowniczowie. W 1928 roku okolicę nawiedził huragan, który doprowadził do ogromnych zniszczeń. Inwestycję udało się doprowadzić do szczęśliwego finału w kolejnym roku. Podczas meczu otwarcia miejscowy Beuthen 09 wysoko pokonał Germanię Bobrek 4:0 (był to zespół niemieckiej organizacji młodzieży katolickiej). Jeszcze większą atrakcją dla mieszkańców ówczesnego Bytomia, którą można było podziwiać podczas uroczystości inaugurujących nową arenę, był przelot słynnego sterowca „Graf Zeppelin”.
Zdjęcie lotnicze stadionu w Bytomiu wykonane w 1938 roku.
Z racji umiejscowienia stadionu na ziemiach niemieckich, nowopowstała arena sportowa musiała nosić imię wybitnej jednostki związanej z zachodnim sąsiadem Polski. Wymogi spełniał ówczesny prezydent II Rzeszy – Paul von Hindenburg. Feldmarszałek doczekał się więc kolejnego obiektu swojego imienia, po powstałym w 1926 roku Hindenburg-Kampfbahn w Stolp, czyli dzisiejszym Słupsku.
Wiele lat później patronem stadionu przy Olimpijskiej 2 została legenda Polonii – Edward Szymkowiak. Słynny bramkarz był 53-krotnym reprezentantem Polski, olimpijczykiem, pięciokrotnym mistrzem kraju (z Ruchem Chorzów, Legią Warszawa i Polonią Bytom), 2-krotnym zdobywcą Pucharu Polski i triumfatorem Pucharu Rappana (znanego później jako Puchar Intertoto). W 2012 roku w 22. rocznicę śmierci wybitnego bramkarza na bytomskim obiekcie odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą jego pamięci.
Coroczną tradycją w przedwojennym Bytomiu było rozgrywanie meczów pomiędzy Śląskiem Niemieckim a Śląskiem Polskim. Zdjęcie pochodzi ze spotkania rozegranego w 1936 roku. W tle widoczna ówczesna trybuna główna.
Z bytomskim stadionem wiąże się jeszcze jedna, bardzo interesująca historia. Kto wie, jak potoczyłyby się losy Europy i świata, gdyby 18 kwietnia 1932 roku grupie miejscowych robotników udało się zrealizować swój plan... Tego dnia do Bytomia zawitał bowiem sam Adolf Hitler – późniejszy kanclerz i wódz III Rzeszy. Mieszkańcy owacyjnie witali niemieckiego polityka. Punktem kulminacyjnym wizyty przywódcy ruchu narodowo-socjalistycznego była przemowa na piłkarskiej arenie. Organizatorzy spodziewali się 80-tysięcznej widowni, ale z racji drogich biletów (kosztowały 10 marek) na obiekcie stawiło się... 15 tysięcy osób. Pojawieniu się przyszłego Führera (został nim 2 sierpnia 1934 r., od 30 stycznia 1933 r. sprawował funkcję kanclerza) towarzyszyły gromkie okrzyki „Heil Hitler” i „Deutschland erwache” (Niemcy obudźcie się) – donosiła miejscowa prasa.
Wkrótce po wystąpieniu Hitler miał wyruszyć w kierunku lotniska, aby jak najszybciej dotrzeć do Breslau (Wrocław), gdzie czekało go kolejne wystąpienie. Był to znak dla miejscowej grupy komunistów, która obserwowała wydarzenia na stadionie. Zamach miał zostać wykonany w Bobrku – robotniczej dzielnicy Bytomia. Kawalkada pojazdów z Hitlerem na pokładzie wpadła w zasadzkę. I tu pojawił się problem. Zamachowcy nie spodziewali się tak dużej liczby aut i nie byli w stanie ustalić w ciemnościach, gdzie znajduje się główny cel. Wszystko skończyło się na obrzuceniu pojazdów kamieniami i podkładami kolejowymi. Bezradni napastnicy szybko salwowali się ucieczką przy akompaniamencie gradu kul wystrzelonych przez SA-manów ochraniających Hitlera. Późniejszy zbrodniarz wojenny uszedł, niestety, z życiem.
Kapitanowie Śląska Niemieckiego i Śląska Polskiego w towarzystwie trójki arbitrów. Z tyłu widoczna brama główna prowadząca na stadion przy dzisiejszej Olimpijskiej 2 w Bytomiu.
Przed wojną na bytomskim obiekcie występowała nie tylko drużyna Beuthen 09. Odbyło się tam kilka spotkań z udziałem reprezentacji Śląska Niemieckiego i Polskiego. W tamtym okresie takie mecze rozgrywano cyklicznie co roku. W czasie II wojny światowej doszło tam do jedynej międzynarodowej konfrontacji. 16 sierpnia 1942 roku kadra Niemiec (pod flagą III Rzeszy) zmierzyła się z Rumunią. Mecz zakończył się wysoką wygraną gospodarzy 7:0, a na trybunach zasiadło 50 tysięcy widzów.
Po zakończeniu wojennej pożogi narodziła się polska część historii stadionu przy Olimpijskiej 2. Od 1945 roku stał on się „domem” Polonii Bytom, która napisała na nim zarówno piękną, jak i smutną historię. Do pierwszej z nich z pewnością zaliczyć można dwa mistrzostwa Polski, jak i pucharowe występy niebiesko-czerwonych. Niezapomniany był mecz z Schalke 04 Gelsenkirchen z 28 czerwca 1964 roku w Pucharze Rappana, który Polonia wygrała aż 6:0, a popis gry bytomian oglądało około 60 tysięcy widzów. Nie było to jedyne, tak efektowne zwycięstwo polskiego zespołu w tych rozgrywkach. Z bagażem kilku goli z Bytomia wyjeżdżali: szwedzki Degerfors IF (6:0), francuskie RC Lens (4:0), niemiecki SC Karl-Marx-Stadt (4:1), belgijski RFC Liège (3:1) i przede wszystkim – Lokomotive Lipsk (5:1) w finale (dwumecz, pierwszy przegrany 0:3), który zapewnił Polonii triumf w Pucharze Intertoto. Bytomianie to jak dotąd jedyny klub z Polski, który może się poszczycić wygraniem europejskiego pucharu.
Z biegiem czasu bytomski obiekt zaczął popadać w ruinę. W 2000 roku w niczym nie przypominał już areny z lat 30.
Po złotych latach dla Polonii nastały gorsze czasy. Drużyna się rozpadła i coraz częściej balansowała pomiędzy I (ówczesną ekstraklasą) a II ligą. W latach 90. doszło nawet do fuzji z lokalnym rywalem – Szombierkami, ale mariaż ten przetrwał tylko przez 1,5 roku. Rozbrat oznaczał powolny upadek klubu. Wraz z nim w coraz gorszym stanie pozostawał tamtejszy stadion. Do jego renowacji doszło dopiero w momencie awansu Polonii do ekstraklasy po 20-letniej nieobecności (2007-2008). Poprzednie prace remontowe przeprowadzono tam w latach 60. Obiekt nie spełniał więc wielu wymogów licencyjnych PZPN i trzeba było wprowadzić na nim sporo zmian. Usunięto bieżnię lekkoatletyczną, zamontowano oświetlenie o mocy 1840 luksów i podgrzewaną murawę. W międzyczasie pojawiły się też plastikowe krzesełka i zadaszenie nad trybuną główną, nazwanym żartobliwie (z racji kształtu) przez miejscowych „żaglem”. Pojemność obiektu mocno zmniejszyła się względem dawnych lat. Na trybunach mogło zasiąść 6 tysięcy widzów, ale z czasem ta liczba spadła do 2 tysięcy.
W 2008 roku kibice Polonii chętnie odwiedzali wiekowy stadion. Bytomscy fani doczekali się w końcu awansu swoich pupili do Orange Ekstraklasy.
W 2011 roku Polonia znów zaczęła znikać z piłkarskiej mapy Polski (po kilku latach od spadku z ekstraklasy zbankrutowała i wylądowała w IV lidze jako nowy podmiot), a w raz z nią jej obiekt. Ale w 2014 roku nic na to jeszcze nie wskazywało. Pojawiły się plany budowy nowego stadionu, a preludium do jego powstania miały być prace czynione przy Olimpijskiej 2. Skończyło się jednak na... rozebraniu trybuny za jedną z bramek. Przez kolejne lata nie powstało nic w jej miejsce (miała tam stanąć hala sportowa). Za kolejnym podejściem zdemontowano dach i krzesełka. I znów prace stanęły w martwym punkcie, a drużyna musiała przenieść się na stadion Szombierek.
Zburzona trybuna (po prawej), rozebrane krzesełka, zdemontowane ogrodzenie. W 2018 roku szykowano się do gruntownych zmian na obiekcie przy Olimpijskiej 2.
Fani Polonii bardzo długo czekali na wytęskniony nowy obiekt, ale wygląda na to, że w końcu i dla nich zaświeciło się światełko w tunelu. W lutym 2022 roku rozpoczęła się w końcu budowa nowego „domu” niebiesko-czerwonych. Wiadomo już, że nie powstanie on na miejscu dawnego stadionu im. Edwarda Szymkowiaka, lecz po sąsiedzku, kilka metrów dalej, u zbiegu ulic Olimpijskiej i Piłkarskiej. Będzie on mógł pomieścić zaledwie 2200 widzów, ale ma spełniać wszystkie kryteria licencyjne PZPN i UEFA. To sporo mniej niż planowano w poprzednim projekcie, według którego obiekt miał liczyć 8,5 tysiąca miejsc, ale – i to najistotniejsze – zakładał on budowę w pierwotnej lokalizacji. W nowym miejscu ważnym elementem ma być trzypiętrowy budynek klubowy, w którym znajdą się szatnie, muzeum, kawiarnia i pomieszczenia dla e-sportowców. Warto też wspomnieć, że obecny projekt zakłada możliwość rozbudowy stadionu, tak aby można go było dostosować do potrzeb licencyjnych na zapleczu ekstraklasy. Zakończenie prac planowane jest na wiosnę 2023 roku.