Włodzimierz ChomickiWłodzimierz Chomicki
KronikiPremiera Chomickiego
Premiera Chomickiego
Autor: Norbert Bandurski
Data dodania: 14.07.2023

To były trudne początki, bo nikt nie znał jeszcze zasad, nie było bramek, a ważniejsze od piłki nożnej było wówczas żonglowanie maczugami i ustawianie ludzkich piramid. W dodatku pogoda storpedowała pierwotne plany, a niewiele brakowało, by również 14 lipca 1894 nie pozwoliła na rozegranie meczu. We Lwowie się to jednak udało i właśnie 129 lat temu Włodzimierz Chomicki strzelił pierwszego udokumentowanego gola na ziemiach polskich.

Pierwszą piłkę do Krakowa przywiózł w 1889 roku Henryk Jordan, a trzy lata później Edmund Cenar wracając z Anglii wziął do Lwowa kolejną futbolówkę. Kraków i Lwów uznaje się więc za kolebkę polskiego futbolu i właśnie grę pomiędzy zawodnikami z tych miast jest pierwszym udokumentowanym spotkaniem piłkarskim na ziemiach polskich. 129 lat temu podczas II Zlotu Sokolego rozegrano pierwszy w polskiej historii mecz.

Towarzystwa Gimnastyczne „Sokół” w drugiej połowie XIX wieku były bardzo popularne w większości krajów słowiańskich. Promowały aktywność fizyczną i zdrowy tryb życia. Na ziemiach polskich ruch sokoli najlepiej rozwijał się w Galicji, gdzie austro-węgierski zaborca zostawiał więcej swobody, niż pozostali. W 1892 roku zorganizowano więc I Zlot Sokoli, podczas którego młodzi ludzie z różnych regionów wspólnie uprawiali gimnastykę. Miał się wówczas odbyć również pokazowy mecz piłkarski, ale z nieznanych dziś przyczyn został odwołany.

Podobnie mogło stać się dwa lata później, bo przebieg II Zlotu Sokolego w 1894 roku odbywającego się przy okazji Powszechnej Wystawy Krajowej (która była niezwykle ważnym wydarzeniem dla Polaków oraz w Galicji w ogóle, o czym świadczy choćby obecność cesarza Franciszka Józefa) w sąsiedztwie Parku Stryjskiego we Lwowie mocno utrudniała pogoda. Pierwotnie został bowiem zwołany na 29 czerwca – 1 lipca.

Dziś odzywamy się do Was, Bracia bliscy i dalecy, do Was dzielni kresowcy i do Was, co na drugiej półkuli pod tym samym narodowym znakiem pracujecie: stawajcie do szeregu, bo mamy się liczyć nie z liczby tylko, ale i z tej siły, jaką daje jedność w służbie wielkiej sprawy.

Jeżeli wystawa nasza ma wzbudzić otuchę i wiarę we własne siły narodu, niechajże iskrę najjaśniejszą, iskrę nie przelotnego ale w przyszłość świecącego blasku wykrzesze polskie sokolstwo. Czołem!

Odezwa Przewodnictwa (odpowiednika dzisiejszego zarządu) Związku polskich gimnastycznych Towarzystw sokolich o organizacji II Zlotu Sokolego opublikowania w Przewodniku Gimnastycznym „Sokół”

Ostatecznie impreza odbyła się dwa tygodnie później, bo ulewy przechodzące nad Lwowem w końcówce czerwca zmusiły organizatorów do zmiany terminu. Boisko zostało wówczas zalane, bo rowy melioracyjne nie zdołały odprowadzić ogromu wody lejącej się z nieba. Pomimo problemów, tym razem mecz piłkarski pozostał w harmonogramie wydarzeń. 

Przewodnik Gimnastyczny „Sokół” (nr 8, 07/1894)Przewodnik Gimnastyczny „Sokół” (nr 8, 07/1894)

Przewodnik Gimnastyczny „Sokół” (nr 8, 07/1894)

Nie oznaczało to jednak końca niedogodności. W ciągu dwóch tygodni pogoda we Lwowie się odmieniła i tym razem było… zbyt sucho, a przede wszystkim – za gorąco. „Bolało nas szczerze, że kilku mniej zdrowych druhów zmogły żary słoneczne i zmusiły ich szukać skutecznej opieki druhów lekarzy, ale czemże byłoby spełnianie obowiązku, gdyby nie wymagało ofiary? Nie obeszły się bez podobnych ofiar publiczne ćwiczenia na boisku” – pisał Ksawery Fiszer w relacji ze Zlotu opublikowanej w Przewodniku Gimnastycznym „Sokół”.

14 lipca 1894 roku udało się jednak rozegrać pierwszy oficjalnie udokumentowany mecz na ziemiach polskich. Zmierzyły się ze sobą drużyny sokolników ze Lwowa i Krakowa. Wszyscy piłkarze ubrani byli w białe koszulki, a odróżnić można ich było po kolorach spodenek – lwowiacy mieli szare, a zawodnicy z Krakowa ciemnoniebieskie. Nie było wówczas jeszcze bramek, więc organizatorzy ustawili „słupki” z wbitych w ziemię chorągiewek, pomiędzy które należało trafić piłką. Przepisów nie znali wówczas ani zawodnicy, ani kibice, ale mecz pokazowy wzbudził spore zainteresowanie publiczności.

Przewodnik Gimnastyczny „Sokół” (nr 11, 10/1894)Przewodnik Gimnastyczny „Sokół” (nr 11, 10/1894)

Przewodnik Gimnastyczny „Sokół” (nr 11, 10/1894)

W widocznej na powyższym obrazku relacji Ksawerego Fiszera mecz został określony mianem nierozstrzygniętego. Z innych sprawozdań wiemy jednak, że jedynego gola w spotkaniu, a jednocześnie pierwszego w historii piłkarstwa polskiego strzelił Włodzimierz Michał Chomicki, 16-letni uczeń seminarium nauczycielskiego ze Lwowa.

Była to wielka gonitwa za piłką. Mowy być nie mogło o tym, żeby się zatrzymać. Brawurowo odbiliśmy piłkę i zaczęliśmy ją kierować w stronę bramki naszych gości, którzy całą drużyną rzucili się jej bronić i wybijali nam piłkę jak tylko potrafili. Ja zostałem wyznaczony na lewe skrzydło (...). Stałem trochę w oddali od naszej grupy pod bramką krakowian, gdzie trwała piekielna kopanina. Nagle, z tego kotłowiska wyskoczyła piłka i poturlała mi się prosto pod nogi. Nie zastanawiając się długo, mocnym uderzeniem wybiłem piłkę, która poszybowała nad głowami zawodników obu drużyn i zupełnie niespodziewanie okazała się tuż przed krakowskim bramkarzem. Zdążył on podnieść ręce, było jednak za późno - piłka już go minęła.

Wypowiedź Włodzimierza Chomickiego przytoczona w książce „Wspomnienia sportowe” autorstwa Rudolfa Wacka.

Gol Chomickiego padł najprawdopodobniej w szóstej minucie spotkania. Szóstej, a zarazem ostatniej. Chwilę później sędzia Zygmunt Wyrobek zakończył spotkanie. Okazało się to możliwe, bo były to pokazowe zawody, a wśród sokolników znacznie istotniejsze były ćwiczenia gimnastyczne. Harmonogram wydarzenia był tak napięty, zwłaszcza wobec opóźnień związanych z upałami i oczekiwaniem na spadek temperatury, że organizatorzy i widzowie nie mogli się już doczekać kolejnych zawodów, m.in. w biegach, kolarstwie oraz budowaniu ludzkich piramid.

Z relacji prasy oraz słów Włodzimierza Chomickiego łatwo wywnioskować, że nikt nie zdawał sobie wówczas sprawy z wagi wydarzenia. Nie przykładano wagi do faktu, że mecz z 14 lipca 1894 dał początek polskiej piłce nożnej. Chomicki zresztą nigdy się tym nie chełpił, nie został też piłkarzem. Był nauczycielem wychowania fizycznego w rodzinnym mieście, a w 1938 roku przeszedł na emeryturę. Po zakończeniu II wojny światowej został wysiedlony na tzw. Ziemie Odzyskane i osiadł w Chocianowie na Dolnym Śląsku. Tam 12 lipca 1953 roku zmarł.

Ćwiczenia próbne a to: ćwiczenia z maczugami, gry gimnastyczne (foot-ball czyli gra w piłkę odbijaną nogami) i budowanie piramid, odbywały się przy dźwiękach dwu kapeli: lwowskiej i krakowskiej „Harmonii”, które grały naprzemian.

„Gazeta Lwowska” (17 lipca 1894) przeprowadziła dość obszerną relację z Powszechnej Wystawy Krajowej, ale o meczu piłkarskim w ramach II Zlotu Sokołów jedynie wspomniała.

Włodzimierz Chomicki przez wiele lat był postacią zapomnianą. Dopiero w sto dziesiątą rocznicę jego urodzin, 19 kwietnia 1988 r., z inicjatywy chocianowskiej społeczności, na grobie lwowianina umieszczono tablicę upamiętniającą strzelonego przez niego gola. Od 2019 roku zaś w pobliskim Głogowie rozgrywany jest coroczny dziecięcy turniej imienia Włodzimierza Chomickiego. O osiągnięciu polskiego nauczyciela przypomina również pomnik stojący od 2004 roku w Parku Stryjskim, a w Chocianowie znajduje się rondo jego imienia.

Wydarzenia sprzed 129 lat są ważne nie tylko dla polskiej piłki nożnej, ale również dla ukraińskiej. Choć II Zlot Sokolników miał silnie polski patriotyczny charakter (nie bez powodu odbywał się w setną rocznicę insurekcji kościuszkowskiej), to uczestniczyli w nim również goście z innych krajów słowiańskich. W 1999 roku zaś ukraińska federacja uznała, że mecz rozegrano na „ziemiach etnicznie ukraińskich”, toteż gol Chomickiego uznany został również za początek tamtejszej piłki nożnej.