pelepele
KronikiPelé na Śląskim
Pelé na Śląskim
Autor: Krzysztof Jaśniok
Data dodania: 25.05.2023
FOT. PAPFOT. PAP

Edson Arantes do Nascimento – te słowa znaczą w historii futbolu więcej niż cokolwiek kiedykolwiek o piłce napisano. Trzykrotny mistrz świata (1958, 1962, 1970), który w reprezentacji Brazylii rozegrał 92 mecze i strzelił 77 goli. Genialny napastnik od wielu lat zmagał się z chorobą nowotworową. Niestety, 29 grudnia 2022 roku przegrał tę walkę. Zmarł w wieku 82 lat. W Bibliotece PZPN wspominamy, jak w słoneczne popołudnie 25 maja 1960 roku 20-letni Pelé, już wtedy mistrz globu i wielka gwiazda światowego formatu, po raz pierwszy i jak się potem okazało ostatni w czasie czynnej kariery zagrał na polskiej ziemi.

 Stało się to w Chorzowie, na pękającym w szwach Stadionie Śląskim. Sparingowy mecz Kadry PZPN ze słynnym Santosem (2:5) obejrzało podobno aż 130 tysięcy ludzi. Jak się zmieścili na stutysięczniku, Bóg jeden raczy wiedzieć, ale tak czy inaczej zaparłoby im dech w piersiach. Brazylijscy wirtuozi, w składzie z Pelé, Zito, Coutinho i Pepe, strzelali gola za golem. Nasz zespół odpowiedział dwoma trafieniami dopiero w końcówce spotkania.

0:4 Gol Pelégo

Gdy w roku 1955 miałem szczęście słuchać w paryskiej „Olympii” samego Luisa Armstronga, na odwrocie biletu widniała pieczęć: „Cena podwyższona specjalnie z uwagi na Armstronga”. Podobnie i w tym wypadku można było właściwie umieścić nadruk: „Dodatek specjalny: Pelé”. Ale chyba nikt nie żałował. Oglądaliśmy aż 7 bramek, jedna bramka wypadła po 5 złotych. Często się zdarza, że reklama poprzedzająca jakiś występ znajduje następnie jedynie połowiczne potwierdzenie, bywa niekiedy i tak, że w ogóle się nie sprawdza. W wypadku piłkarzy Santosu – i Pelégo, Pelégo! – znalazła pokrycie w stu procentach. Co rzucało się najbardziej w oczy, to niewiarygodna jedność, jaką tworzył z piłką każdy zawodnik Santosu, ale przede wszystkim Pelé. Piłka kleiła się do nóg, była niewolniczo posłuszna, wędrowała „jak na sznurku”. Brazylijczycy grali w piłkę, nasi z piłką walczyli.

Zbigniew Dutkowski „Gwiazdy, bramki, emocje Stadionu Śląskiego”, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1978
GOL ZA PIĘĆ ZETA
0:5 Gol Pelégo

Polscy obrońcy robili, co mogli, aby powstrzymać Pelego, ale zwykle byli o pół kroku za fenomenalnym dryblerem. „Dwukrotnie oszukał mnie w okrutny sposób” – wspominał po latach te pojedynki Edmund Zientara w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. „Najpierw, stojąc do mnie plecami, podbił szybko toczącą się po trawie piłkę nie tylko nad swoją, ale i nad moją głową. Zrobił obrót i... tyle go widziałem. Później przyjął ją jakby pod siebie i piętą zagrał do przodu, do skrzydłowego na jakieś 40 metrów. Nie miałem pojęcia, jak się zachować i później nie podejmowałem bezpośredniej walki”. Król futbolu był z kolei pod wrażeniem postawy polskiego bramkarza. Po meczu podbiegł do Edwarda Szymkowiaka i z kolegami zniósł go do szatni na rękach.

ZOBACZ STRONĘ MECZU KADRA PZPN – SANTOS FC 2:5 (1960)