W ponad 100-letniej historii polskiego futbolu nie sposób wskazać wszystkich kluczowych czy przełomowych momentów. Właściwie każda dekada dostarczała wielkich emocji, niesamowitych zwrotów akcji i niezapomnianych sukcesów. Oczywiście, jak to w sporcie, porażek i rozczarowań również nie brakowało. Koncentrując się jednak na tym, co dobre, podjęliśmy nieco karkołomną próbę przygotowania zestawienia 20 wielkich momentów polskiego futbolu. Oczywiście jest to wyłącznie subiektywny wybór autora, a poniższą listę każdy może, wedle uznania, w całkowicie dowolny sposób rozbudować sam. Zasoby Biblioteki PZPN stoją przed Państwem otworem.
Kiedy doświadczamy czegoś po raz pierwszy, zapada to w naszą pamięć już na zawsze. Premierowy oficjalny mecz międzypaństwowy biało-czerwoni rozegrali 18 grudnia 1921 roku (0:1 z Węgrami w Budapeszcie), ale w mistrzostwach świata zadebiutowali dopiero 17 lat później. 5 czerwca 1938 roku – tego dnia Polska wreszcie zagrała na mundialu. We Francji nasi piłkarze stoczyli pamiętny bój z wielką Brazylią, zakończony niesamowitym wynikiem 5:6.
Choć na kolejny występ reprezentacji w mistrzostwach globu polskim kibicom przyszło czekać aż do 1974 roku, wcześniej również nie brakowało niesamowitych spotkań, które możemy wspominać do dziś. W czasach PRL-u i zależności naszego państwa od ZSRR, mecze z tym rywalem miały dla Polaków szczególne znaczenie. Dlatego wygrana 20 października 1957 roku w Chorzowie 2:1, mimo późniejszej porażki w dodatkowym spotkaniu o awans, dla wszystkich znaczyła więcej, niż tylko sportowy sukces. A strzelec dwóch goli – Gerard Cieślik został bohaterem narodowym.
Lata 70. to pierwszy złoty okres w historii naszej drużyny narodowej. Właśnie wtedy narodził się wielki zespół, którego architektem był Kazimierz Górski. Trener Tysiąclecia najpierw doprowadził biało-czerwonych do najwyższego stopnia olimpijskiego podium w 1972 roku. W Monachium Polacy pokonali w finale Węgrów 2:1, a obie bramki zdobył Kazimierz Deyna.
Zanim cztery lata później w Montrealu, po przegranej w finale z NRD 1:3, biało-czerwoni tym razem wywalczyli srebrne medale olimpijskie, w 1974 roku przyszedł mundial w RFN. Droga do Niemiec wiodła wówczas przez londyński stadion Wembley, na którym Polacy zanotowali najważniejszy „zwycięski” remis w historii.
Już na turnieju finałowym Polacy byli nie do zatrzymania, pokonali kolejno: Argentynę (3:2), Haiti (7:0), Włochy (2:1), Szwecję (1:0) i Jugosławię (2:1). I kto wie, gdyby nie porażka z gospodarzami, po pamiętnym „meczu na wodzie” mogli zatrzymać się na najwyższym stopniu podium. A tak, po pokonaniu Brazylii 1:0, skończyli zmagania na trzeciej pozycji, a Grzegorz Lato dołożył do tego koronę króla strzelców (z 7 golami).
Po ośmiu latach od turnieju w zachodniej części Niemiec, przyszedł równie udany mundial w słonecznej Hiszpanii, do którego droga wiodła przez mecze z NRD. Do decydującego starcia doszło w Lipsku, gdzie podopieczni Antoniego Piechniczka zaczęli od mocnego uderzenia. W piątej minucie prowadzili już 2:0. I choć później gospodarze również dwukrotnie trafili do bramki Józefa Młynarczyka, trzeci z rzędu awans na mistrzostwa dał nam Włodzimierz Smolarek.
Na Półwyspie Iberyjskim Polacy znów włączyli się do walki o medale. Zaczęli od bezbramkowych remisów z Włochami i Kamerunem, ale w meczu o wszystko rozbili 5:1 Peru. Po efektownej wygranej z Belgią (3:0) i kolejnym w tym turnieju remisie 0:0, tym razem ze Związkiem Radzieckim, awansowali do półfinału. Tam wprawdzie przegrali z Włochami (0:2), ale w starciu o 3. miejsce na świecie zmierzyli się z Francuzami. Mecz w Alicante również miał emocjonujący przebieg, ale ostatecznie zwycięsko 3:2 zakończyli go biało-czerwoni.
Kolejny mundial w 1986 roku nie przyniósł już Polsce tak spektakularnego sukcesu, ale naszych piłkarzy prawdopodobnie w ogóle nie byłoby w Meksyku, gdyby nie mecz w Tiranie 30 maja 1985 roku. Eliminacyjne zwycięstwo nad Albanią 1:0 okazało się kluczowe w kwestii awansu, a co szczególnie istotne, decydującą bramkę zdobył wówczas Zbigniew Boniek, który jeszcze poprzedniego wieczoru w Brukseli grał w zwycięskim finale Pucharu Europy Juventusu Turyn z Liverpoolem i był świadkiem dramatu, jaki rozegrał się na trybunach stadionu Heysel.
Lata 90. nie należą do najbardziej udanych w wykonaniu reprezentacji Polski. W tej dekadzie naszym piłkarzom ani razu nie udało się zakwalifikować do wielkiej imprezy rangi mistrzostw świata czy mistrzostw Europy. Sukces przyniosły tylko igrzyska olimpijskie w Barcelonie, gdzie drużyna prowadzona przez Janusza Wójcika wywalczyła dla polskiego futbolu ostatni jak na razie medal. W wielkim finale uległa gospodarzom 2:3.
Są takie mecze, które nie przynoszą sukcesu całej drużynie, ale kreują bohaterów indywidualnych, którzy zapisują się w historii i zostają zapamiętani na lata. W drodze do Euro’96 w Anglii Polska ostatecznie musiała uznać wyższość aż trzech rywali: Rumunii, Francji i Słowacji, ale ekipie Trójkolorowych nie dała się pokonać. Szczególnie pamiętny okazał się mecz na Parc des Princes, gdzie serią niesamowitych interwencji popisał się Andrzej Woźniak, okrzyknięty później „Księciem Paryża”.
Zachowując wszelkie proporcje, tym kim w masowej wyobraźni w Polsce jest obecnie Robert Lewandowski, w połowie lat 90. był on – Marek Citko. Gwiazdor mistrza Polski – Widzewa Łódź, zadziwiał techniką, a wielu wróżyło mu wielką karierę na zachodzie Europy. Plany pokrzyżowała poważna kontuzja, ale wcześniej napastnik zdążył strzelić gola Anglikom na Wembley i mimo porażki 1:2, rozkochać w sobie rzesze kibiców nad Wisłą.
Po latach niepowodzeń, XXI wiek w końcu przyniósł polskim kibicom powody do radości. Zaczęło się od przełamania mundialowej klątwy i awansu do turnieju w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku. Kropkę nad i zespół prowadzony przez Jerzego Engela postawił na Stadionie Śląskim w Chorzowie, pokonując Norwegię 3:0.
Polscy piłkarze pojawili się również na mistrzostwach świata w Niemczech w 2006 roku, żeby później pod wodzą Holendra Leo Beenhakkera wywalczyć pierwszy, historyczny awans na Euro 2008. W drodze Austrii i Szwajcarii najważniejszy wydaje się mecz w Chorzowie z naszpikowaną gwiazdami Portugalią, którą po dwóch bramkach Euzebiusza Smolarka pokonaliśmy 2:1.
Sam turniej finałowy zdecydowanie nie wyszedł już biało-czerwonym, którzy zmagania w fazie grupowej zakończyli zaledwie z jednym punktem. Zdobywcą pierwszej w historii polskiej bramki na Euro, w meczu z Austrią (1:1) został urodzony w Brazylii Roger Guerreiro.
Na ten turniej i ten mecz czekali wszyscy. 8 czerwca 2012 roku w Warszawie rozpoczęły się mistrzostwa Europy organizowane przez Polskę i Ukrainę. Oczekiwania nad Wisłą były ogromne, dlatego kiedy w 17. minucie spotkania z Grecją Robert Lewandowski zdobył pierwszą bramkę Euro, Stadion Narodowy odleciał. Później było już jednak znacznie gorzej. Sam mecz zakończył się remisem 1:1, a udział gospodarzy w zmaganiach po zaledwie trzech spotkaniach.
Najlepszy turniej w XXI wieku biało-czerwoni rozegrali w 2016 roku we Francji. W walce o mistrzostwo Europy zespół prowadzony przez Adama Nawałkę doszedł aż do ćwierćfinału. W nim, po golu Roberta Lewandowskiego Polacy prowadzili z późniejszymi triumfatorami – Portugalczykami, ale ostatecznie odpadli po serii rzutów karnych.
Adam Nawałka został pierwszym selekcjonerem reprezentacji Polski, który wprowadził naszą drużynę zarówno do mistrzostw Europy, jak i mistrzostw świata. I choć na mundialu 2018 Robert Lewandowski i spółka nie zawojowali rosyjskich stadionów, sam awans stał się faktem w emocjonujących okolicznościach. W wygranym 4:2 meczu z Czarnogórą w Warszawie, znów kluczową rolę odegrał kapitan.
Trzecia dekada XXI wieku dla naszych piłkarzy rozpoczęła się na dobre od przełożonego o rok z powodu pandemii koronawirusa Euro 2020. I choć zespołowi prowadzonemu przez Paulo Sousę ostatecznie nie udało się zakwalifikować do fazy pucharowej, do ostatnich minut walczyli o wyjście z grupy. Najlepszy mecz na turnieju biało-czerwoni rozegrali w Sewilli, gdzie po remisie 1:1 urwali punkt faworyzowanym Hiszpanom.
Odliczając tygodnie do startu mistrzostw świata w Katarze, dobrze przypomnieć też sukcesy, jakie w drodze do ostatniego dotąd awansu odnieśli nasi piłkarze. W zmaganiach grupowych, mimo że ostatecznie musieli ustąpić reprezentacji Anglii, nie dali się pokonać Synom Albionu w Warszawie, punkt ratując rzutem na taśmę po strzale Damiana Szymańskiego.
Ostatni krok w stronę awansu, już pod wodzą Czesława Michniewicza, Polacy zrobili 29 marca br. w Chorzowie pokonując Szwedów 2:0. Tym samym udał się rewanż na ekipie Trzech Koron za niedawną porażkę w mistrzostwach Europy.