Po meczu powtarzano „Fotel dla pana Bońka”, bo jednak wokół jego osoby wszystko się tutaj obraca, on jest centralną postacią naszej drużyny, przez siebie mianowany jej liderem. Kłóciłem się dopiero co z kilkoma kolegami po piórze, którzy zaliczają Bońka nie tylko do grupy czołowych piłkarzy Polski wszech czasów, ale uważają, że jest lepszy od Lubańskiego, Deyny, Laty. Podsumowałem walory i zasługi tamtej trójki, dodając jeszcze nazwiska Tomaszewskiego, Oślizły, Pohla, Cieślika. Boniek mógłby pomiędzy nich się dostać, gdyby odegrał na tych mistrzostwach rolę równą ich grze w reprezentacji w przeszłości. Ale wydaje mi się, że to już przegrał, dwoma wielce nieudanymi występami przeciwko Włochom w Vigo i Kamerunowi w La Coruni. Zwłaszcza ten ostatni występ był żenujący. Można było odnieść wrażenie, że nie chciało mu się grać. Siedzący obok mnie kolega krzyknął w pewnym momencie: „Proszę fotel dla pana Bońka”. Fotela nie dostał, ale dlaczego trener Piechniczek go nie zdjął z murawy?